Antonio Caldara urodził się w Wenecji (1670), gdzie działalność muzyczną jako wiolonczelista i śpiewak rozpoczął w San Marco di Venezia. Tam też powstały pierwsze jego opery skomponowane dla teatru. W roku 1699 przenosi się do Mantui, gdzie do 1707 pełni funkcję kapelmistrza na dworze księcia Ferdinando Carlo Gonzagi. W następnym okresie wraca do Wenecji, wkrótce jedzie do Rzymu, a następnie do Hiszpanii zaciągając się w służbę na dworze Karola III. Już w 1709 ponownie wraca do Rzymu, związawszy się między innymi ze słynnym mecanesem artystów, kardynałem Ottobonim. Następnie na kilka lat objął stanowisko kapelmistrza i dyrygenta chóralnego na dworze księcia Ruspoli. Po okresie niepewności zawodowej ostatecznie otrzymuje w 1717 roku stanowisko vicemaestro di capella cesarskiego dworu w Wiedniu (gdzie od 1711 r. na tronie cesarskim zasiada "dawny znajomy" z Hiszpanii - Karol III, znany jako Karol VI Habsburg). Stanowisko to Caldara piastuje aż do śmierci w 1736 roku. Pochowany w wiedeńskiej Katedrze Świętego Stefana.
Ten w skrócie przedstawiony życiorys niewiele mówi o charakterze kompozytora ani metodach pracy. Na pewno musiał być pracowity i odporny na zewnętrzne zawirowania losu, skupiając się na regularnym komponowaniu mimo ciągłych podróży. Jako oficjalny maestro wiedeńskiego dworu tworzył oczywiście na zamówienie. Podczas niespełna dwudziestoletniej służby skomponował co najmniej 35 oper, przeznaczonych na dworskie uroczystości, imieniny i urodziny cesarza i cesarzowej, z okazji ślubów i na karnawał.
Autorami librett, do których komponował, byli najsłynniejsi w owym czasie literaci: Apostolo Zeno i Metastasio. Określając rolę Antonia Caldary w rozwoju muzyki, zwłaszcza operowej, niektórzy widzą w nim ostatniego przedstawiciela dominującej szkoły włoskiej w Wiedniu, inni kładą nacisk na jego prekursorstwo wobec Glucka. Elizabeth Anne Crawford z Florida State University, omawiając historię chalumeau w muzyce barokowej (The Chalumeau in Eighteenth-Century Vienna: Works for Soprano and Soprano Chalumeau), wskazuje na prekursorstwo Caldary, który skomponował cztery utwory z wykorzystaniem tego instrumentu w połączeniu z głosem sopranowym. Chalumeau to dęty instrument drewniany proweniencji ludowej, pierwowzór późniejszego klarnetu. Mówiąc obrazowo, po prostu rodzaj fujarki z ośmioma dziurkami przytykanymi opuszkami palców ;-)
Coś takiego na przykład:
Te cztery utwory z wykorzystaniem przez Caldarę chalumeau to oratoria: Morte e sepoltura di Cristo (1724), Gerusalemme convertita (1733), San Pietro in Cesarea (1734) oraz najwcześniejsza z nich opera Caio Marzio Coriolano (1717). Crawford szczególnie dokładnie omawia zastosowane chalumeau w oratorium Morte e sepoltura di Cristo w arii Io t`offesi z I części dzieła, do którego libretto napisał Francesco Fozio.
Io t`offesi, e piaghe atroci
preparai col mio fallir.
Fur mie colpe, e chiodi, e croci
lo cagion del tuo morir.
Moje poszukiwania doprowadziły mnie do tego miejsca i pustka: nie znalazłam żadnego nagrania! W ogóle całe to Morte widnieje w jakiejś wersji instrumentalnej tylko? Czy też jest to zaledwie początek - sinfonia? W każdym razie śpiewania nie ma. Za to w kilku wersjach można znaleźć inne wielkopostne i paschalne oratorium tegoż autora: Maddalena a piedi Cristo z 1698 roku, a więc wcześniejsze. Bez problemu wyskakują arie, płyty, nagrania. To cóż, słuchamy, co prawda nie ma tutaj chalumeau, ale głos Andreasa Scholla wystarczy, żeby mieć wyobrażenie o cudownym charakterze muzyki Antonia Caldary.
Mróweczko Najmilsza! Ty jesteś równie pracowita jak Antonio Caldara. Tyle pracy sobie zadałaś, żeby to wszystko wyszukać i obliczyć:-)))
OdpowiedzUsuńA muzyka rzeczywiście cudna. No i ten Scholl!!!
Dziękuję z kolejne rozświetlenie ciemności w mojej głowie!
Serdeczności i wyrazy uznania.
Cudna! :-))) Liczenie nie było najtrudniejsze, gorzej z wyszukiwaniem czytaniem prac muzykologicznych w trzech językach obcych, przy moim braku zdolności lingwistycznych :-(
UsuńPrzebiegłam wzrokiem. Wyjeżdżam.Ale musiałam zajrzeć. Takie tu cudenka, że trzeba literka po literce. Wrócę, posmakuję.
OdpowiedzUsuńW Gd. obejrzę cosik. nie to, co bym chciała, a to co było do wzięcia w ostatniej chwili:))
Pozdrawiam.
Cokolwiek to będzie, wyniesiesz wrażenia, przeżycia i refleksje. Baw się wspaniale! Napiszesz?
UsuńA może gość za bardzo poszedł w ilość, a nie w jakość...? Weź ty mi wytłumacz, dlaczego przy takiej płodności nie jest on wymieniany w czołówce światowych sław? Tzn. daruj arogancję, nie uważam się za żadnego znawcę muzyki poważnej, ale jednak trochę słucham, trochę oglądam, a szczerze mówią - jego jakoś sobie nie przypominam...
OdpowiedzUsuńZależy gdzie wymieniany ;-) A tak poważnie, nie wiem, co mam odpowiedzieć, bo mnie nie było jego nazwisko obce. Ale pomińmy. W tych tysiącach kompozycji są też rzeczy drobne, niewielkie, takich większych będzie może połowa a i to niekoniecznie, to po pierwsze. Po drugie, taki Vivaldi, żyjący w tym samym czasie, skomponował prawie 900 dzieł i to dużych, w tym opery: tak z ręką na sercu, powiedz, ile znasz? A czy wiesz, że został on po stuleciach zapomnienia odkryty dopiero na początku XX wieku?! I do dziś zdarzają się odkrycia nieznanych jego partytur? Podobnie jest z Caldarą - dopiero jest na nowo odkrywany, jego popularność rośnie. Po trzecie, gdzie go nie grają? Bo widzisz, stacje popularne emitują to, czego ludzie chcą słuchać, a chcą najczęsciej to, co znają, czyli Mozarta i Beethovena i romantyków, bo już nawet Bach wymaga nieco większego obycia z muzyką. Taka jest nestety prawda. Dlatego też i największe wydawnictwa fonograficzne najwięcej płyt i wszelikch nagrań mają z najbardziej znanymi kompozytorami, których JUŻ LUDZIE ZNAJĄ, bo wypuszczenie na rynek kogoś mało znanego wiąże się z ryzykiem straty. Co z tego, że setka czy nawet tysiąc zapalonych melomanów kupi płytę z Caldarą, skoro innych milion chce słuchać TYLKO MOZARTA? No i jeszcze jedno, kto i co decyduje dzisiaj w świecie, że nagle jakaś osoba staje się znana? Musi nastąpić jakiś szczęśliwy zbieg okoliczności, właściwy moment, zainteresowanie mediów i silna promocja - zauważ, że to działa nawet, gdy ktoś za grosz nie ma talentu ;-) Dawny kompozytor, kompozytor sprzed trzystu lat również potrzebuje kogoś, kto go wypromuje. Przeciętny meloman nie ma szans go odnaleźć na własną rękę, tym bardziej, że jak wspomniałam, większość dzieł Caldary nie została wydana. Przepraszam, ale ile w Polsce stacji radiowych nadaje nagrania nowości płytowych z muzyką klasyczną?? Jedna! Tak, żeby tuż po ukazaniu się płyty z Dekki, Harmonia Mundi czy innych nawet polskich wydawnictw (np DUX) można było usłyszeć fragmenty nagrań, posłuchać fachowej recenzji? No ile? Jedna! I kto jej słucha?...
UsuńNo więc tak to mniej więcej wygląda.
A skoro nie słyszałaś, to proszę, jest okazja:
Usuńkoncert Antonio Caldara: Morte e sepoltura di Cristo
miejsce Filharmonia im. K. Szymanowskiego w Krakowie
wtorek 15 kwietnia 2014, godzina 20:00
wykonawcy Maria Maddalena: Maria Grazia Schiavo — sopran
Maria di Giacobbe: Raffaella Milanesi — sopran
Giuseppe d’Arimatea: Martina Belli* — kontralt
Nicodemo: Carlo Allemano — tenor
Centurione: Ugo Guagliardo — bas
Europa Galante
Fabio Biondi — koncertmistrz, dyrygent
Bilety do kupienia tutaj:
http://www.eventim.pl/bilety.html?affiliate=PLE&fun=search&action=search&doc=search%2Fsearch&detailadoc=erdetaila&detailbdoc=evdetailb&kudoc=artist&sort_by=score&sort_direction=desc&fuzzy=yes&suchbegriff=Misteria+Paschalia
Ja nie mogę, bo muszę być w pracy.
Dzięki za wyczerpującą odpowiedź:) 15.04 mój syn wraca z Indii po 3 miesiącach, więc sama rozumiesz... Poza tym ja nie jestem taka jak ty, żeby gnać gdzieś na drugi koniec Polski na jeden koncert. Bywało, jechałam do Krakowa na "Wesele" Wajdy, ale łączyłam to z fajnym weekendowym wypadem z przyjaciółmi. A tak, nie potrafię, zwłaszcza że następnego ranka też muszę być w pracy.
UsuńCo do promowania artysty, to rozumiem ten problem doskonale. Zdziwiło mnie tylko, że ten gość napisał tak dużo, nawet jeśli były w tym małe rzeczy, a mimo to nie jest znany tzw. ogółowi. Ja akurat Mozarta już nie chcę słuchać, mój mąż jest pasjonatem klasyki rosyjskiej, więc więcej u nas Rachmaninowa niż Bacha. Ale słuchamy też Lully'ego i Holsta, różnych rzeczy, tyle że znawcą nigdy nie będę.Dlatego przeprosiłam:)
Jeszcze co do mojego wpisu - raz na jakiś czas robię eksperyment i piszę taką głupotkę, żeby sprawdzić, czy system działa po staremu. Działa. Zajęło im to wprawdzie aż 3 dni, ale poszło na główną. Za to jest zaskakująco mało głupich komentarzy, które sama przewidywałaś. Czyżby naród mądrzał? :)))
Oj, Helen, nie przepraszaj, bo za co? Ja też nie jestem żadnym znawcą, tylko mam więcej czasu na słuchanie :-) Lully`ego spopularyzowali Francuzi i są tego efekty ogólne, w promocji, Holst jest poźniejszy, znaczy dla nas bardziej współczesny to może nie całkiem zdążył zostać zapomniany. A Caldara był na ponad dwa wieki całkiem pogrzebany. A z Rosjanami to jest tak, że nasze pokolenie, wychowane na języku rosyjskim w sposób naturalny przyswoiło także rosyjską kulturę, literaturę, czy muzykę. Bo już dla młodego dzisiejszego pokolenia nawet przeczytanie rosyjskich nazwisk sprawia trudność, nie wspominając o zainteresowaniu.
UsuńW zmądrzenie narodu ja nie wierzę ;-) Jest dopiero poniedziałek i w dodatku po zmianie czasu :-((( Ludzie się jeszcze nie obudzili ;-)
Protoplasta Pstrowskiego :o) 300% normy...;o)
OdpowiedzUsuńAle żył przynajmniej nieco dłużej ...
UsuńSłucha się w rzeczy samej całkiem przyjemnie, aliści ilość płodów jegomościa cokolwiek poraża... Miał on czas jakiej familii założyć i coś jeszcze w naturze spłodzić, czy tylko na pięciolinii?
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Ożenił się w 1711, w 1712 urodziła się pierwsza córka - Sophia Jacobina Maria, w 1714 druga - Francesca Isobella Giovanna
Usuńniszowe, jak dziś nazywamy, twórczości, nie są wynalazkiem naszych czasów. Wszystko zależy, niestety, od reklamy, w części i upodobania odbiorców. Nic w tym nowego,że najchętniej sięgamy po znane i uznane.
OdpowiedzUsuńDlatego powrót mniej znanych jest ważny.
Wykonanie A. Scholla podoba mi się. Z dawną instrumentacją:)
Muszę zapamiętać nazwisko kompozytora. Kiedyś zwróciłaś uwagę, że w wielości łatwiej odnaleźć znane:)
Pozdrawiam.
Ps. Instrument chalumeau- ciekawa jestem brzmienia. chyba nie rozpoznałam.
Właśnie, jak już zapmiętałam nazwisko, to łatwiej wychwycić, że gdzieś tam go grają i nagrywają :-) Od brzmienia instrumentu mnie tu bardziej frapuje brzmienie samego słowa: po francusku inaczej, po angielsku inaczej, a po polsku? Daleką pochodną jest słowo "szałamaja", ale to nie jest ten sam instrument ;-)
UsuńWiesz, pod Czerskiem jest miejscowość Szałamaje:)
OdpowiedzUsuńCiekawe, od czego pochodzi nazwa. Czyżby od instrumentu?
UsuńCieszę się, jak znam kompozytora, o którym piszesz. A Antonia Caldarę znam! Chciałabym napisać "osobiście". Dawno temu, w szkole średniej uczyłam się śpiewu i właśnie jedną z jego arii śpiewałam (jako ćwiczenie, oczywiście). Do dziś pamiętam"Seben crudelle mi fai languir...". To była jedna z moich ulubionych canzon. No tak, ale nie miałam pojęcia,że tyle ich skomponował, że był tak znany w swoim czasie. Cieszę się, że nie jest dla mnie "pustym" nazwiskiem. A o tej fujarce w życiu nie słyszałam! Dziekuję za coś nowego:)
OdpowiedzUsuńDzięki, Haniu, za ten osobsty komentarz. Czyli jednak wcale nie jest Caldara taki nieznany :-) I dobrze. A wiadomo, że skoro aż tyle skomponował, to jeszcze przez całe lata będzie co odkrywać, nagrywać i słuchać.
UsuńInformacja o instrumencie, równie ciekawa jak o kompozytorze.
OdpowiedzUsuńBo te ciekawostki idą w parze z muzyką
OdpowiedzUsuń