niedziela, 29 lipca 2018

Polacy w Bayreuth

       25 lipca rozpoczął się Festiwal Wagnerowski w Bayreuth. Nazwa zobowiązuje: wystawia się na nim 10 kanonicznych dzieł Richarda Wagnera: Latającego Holenrda, Tannhausera, Lohengrina, Tristana i Izoldę, Śpiewaków norymberskich, Parsifala  oraz cztery części Pierścienia Nibelunga: Złoto Renu, Walkirię, Zygfryda i Zmierzch bogów.  Oczywiście kolejność bywa różna. O randze festiwalu świadczy fakt, że odbywa się on od 1867 roku w specjalnie do tego celu zaprojektowanym budynku, zaprojektowanym zresztą przez samego Wagnera. Festiwalem przez wszystkie te lata kierują członkowie rodziny Wagnera. Można by rzec, impreza rodzinna ;-) Niemniej, na potrzeby festiwalu organizowana  jest specjalna orkiestra, a wagnerowskie chóry zajmują szczyty światowego rankingu. Istnieją śpiewacy specjalizujący się w Wagnerze i stale w Bayreuth występujący, jak Waltraud Meier, która po kilkunastu latach przerwy wróciła jako Ortruda  na scenę Festspielhaus w Bayreuth. Ale tegoroczny sezon w Bayreuth jest niezwykły z innego powodu. Na otwarcie w Lohengrinie zaśpiewali dwaj Polacy:  Piotr Beczała w partii tytułowej i Tomasz Konieczny jako Telramund. Obaj rewelacyjni, co zresztą zostało docenione przez recenzentów "Berliner Zeitung" oraz w MDR Culture  No niestety, na czytanie wszystkich recenzji nie miałam jeszcze czasu. Zastanawiające, że w obu ocenach powtarza się krytyka pomysłu scenograficznego. Na szczęście w radiu można było skoncentrować się na muzyce i śpiewie, nie rozpraszając się mniej czy bardziej nietrafionymi reżyserskimi wizualizacjami. Piotr Beczała właściwie niespodziewanie zastąpił w partii Lohengrina Roberta Alagnę. W opiniach recenzentów pojawia się sugestia, że to dobry wybór a nawet że szczęśliwy traf. Głosowo Lehnegrin jest partia bardziej liryczną niż inni bohaterowie Wagnera. Przyjemnie było słuchać dwóch Polaków w jednym z najbardziej prestiżowych festiwali operowych świata. Otwarcie Festiwalu Wagnerowskiego w świecie opery ma rangę jak Festiwal Filmowy w Cannes w świecie kinematografii: każda osobistość czuje się zobowiązana tam być ;-) A z pobożnych życzeń, a może nawet mających coś w sobie prawdy, jest informacja, że Tomasz Konieczny ma szansę zaśpiewać partię Wotana. To byłoby coś!

A na razie dwóch Polaków na rozpoczęcie festiwalu. Piotr Beczała jako Lohengrin i Tomasz Konieczny jako Telramund - szlachetny rycerz i czarny charakter w "Lohengrinie"A przy okazji widok na, no cóż, cudaczną scenografię i kosmiczną wizję kostiumowo-charakteryzatorską;-)


poniedziałek, 23 lipca 2018

Skutki nocnego słuchania muzyki

     Na początek koncertu się spóźniłam, toteż czekałam na komentarz prowadzącego audycję, żeby wiedzieć, czego i kogo słucham. Ze zrozumieniem nazwy zespołu również nie tak łatwo poszło: Lauter? Laugher? W każdym razie grają barok. W końcu okazało się, że chodzi o Lautten Compagney - instrumentalny zespół niemiecki specjalizujący się w muzyce Haendla i baroku. Ale tym razem grali chyba Telemanna. Podobno z nowej płyty. Niestety, nie znalazłam tego nagrania na YouTube. Nie jestem pewna czy czegoś nie pomyliłam. W każdym razie zespół gra na historycznych instrumentach, współpracując z wieloma wykonawcami, ale stosują też nowoczesne aranżacje w połączeniu z brzmieniami elektronicznymi.

Tradycja i nowoczesność w wykonaniu Lautten Compagney:




środa, 18 lipca 2018

Cadfael ;-)

      Braciszek Cadfael jest benedyktynem i mieszka w opactwie Sherwsbury. Życie miał burzliwe i teraz chce mieć święty spokój,uprawiając ziołowy klasztorny ogródek.  Jednak dawne przyzwyczajenia nie pozwalają mu gnuśnieć,gdy wokół dzieją się rzeczy niezwykłe i tajemnicze. Bo brat Cadfael ma żyłkę detektywistyczną, jak brat Wilhelm z "Imienia róży". Rzecz podobnie jak w powieści Eco rozgrywa się w średniowieczu. Dawno temu oglądałam serial BBC "Kroniki braciszka Cadfaela" Derekiem Jacobim w roli głównej (niezapomnianym z roli tytułowej w serialu"Ja, Klaudiusz"). I teraz przeglądając stare książki, na wewnętrznej okładce jednej z nich znalazłam reklamę serii "Mnich" Ellis Peters. Czytam, czytam i oczom nie wierzę. "Mnich" to seria 20 tomów przygód Cadfaela napisanych przez Edith Pargeter (1913 - 1995) używającej pseudonimu Ellis Peters. Ostatni tom kazał się na rok przed śmiercią pisarki. Oglądając przed laty serial,nie pamiętam, żebym kojarzyła literacki pierwowzór. Chyba nawet nie wiedziałam, że film nakręcono na podstawie książek. Uświadomiłam to sobie dopiero teraz, przypadkowo odnajdując reklamę serii polskich tłumaczeń. Czyżby brat Cadfael z nudów prowadząc swoje śledztwo odnalazł teraz mnie? I jakie to jednak nieprzypadkowe, skoro właśnie skończyłam czytać o Fryderyku II Hohenstaufie (wpis na Okolicach książek), czyli czasy bardzo bliskie. Cadfael rozwiązuje swoje zagadki w wieku XII, Fryderyk II rządził w I połowie wieku XIII. Średniowiecze to chyba moje czytelnicze przeznaczenie ;-) 

czwartek, 12 lipca 2018

Koncert pod pomnikiem

       I wcale nie chodzi o pomnik Chopina ani warszawskie Łazienki. Po raz trzeci odbywają się latem koncerty plenerowe pod pomnikiem Karola Szymanowskiego w Parku im. Jerzego Waldorffa w Słupsku. Zdarzyło mi się zawitać w tamte okolice i akurat trafiłam na koncert na poły klasyczny. Barbara Witkowska na harfie i Adrian Janda na klarnecie przypomnieli polskie i zagraniczne przeboje filmowe. Soliści na co dzień  grają w orkiestrze Filharmonii Narodowej, a razem tworzą duet dokonując adaptacji muzyki filmowej  na te dwa instrumenty. Barbara Witkowska zresztą od lat muzyką filmową się zajmuje, wykonywała ścieżki dźwiękowe w polskich filmach, jak "Saga prastarej puszczy" (serial dokumentalny), "Wino truskawkowe", "Zabić Sekala", "Bandyta" i innych.
        Podczas niedzielnego koncertu program został ułożony czteroczęściowe bloki, w których dominowała raz muzyka taneczna, raz ciekawostki dawnego kina, a w kolejnych musicalowe szlagiery. Z ciekawostek warto wspomnieć o Charliem Chaplinie, który - jak się okazało - nie tylko reżyserował swoje znane filmy, ale i komponował do nich muzykę. Szczególne miejsce w koncercie zajął Nino Rota, jeden z najsłynniejszych kompozytorów muzyki filmowej. Słuchaliśmy między innymi muzyki z "Ojca chrzestnego".  Nie mogło oczywiście zabraknąć polskiego twórcy filmowej muzyki - Wojciecha Kilara i jego walca z "Trędowatej", a jakby na zasadzie dopełnienia walc Waldemara Kazaneckiego z "Nocy i dni". Kontrastowo zaś mocne rytmy Gershwina z "Amerykanina w Paryżu" oraz "Libertango" Astora Piazzolli. Były jeszcze instrumentalne wersje przebojów Franka Sinatry i Elvisa Presleya, ale przyznam, że takie utwory zdecydowanie wolę słuchać w wersji oryginalnej. W każdym razie program jak na letnią przygodę z muzyką dość zróżnicowany i zapewne dlatego publiczność dopisała, co widać na zdjęciach, które można obejrzeć na poniższym linku. Jest tam też załączony krótki filmik.

Garden Party u Karola

      Koncerty odbywają się właśnie pod nazwą Garden Party u Karola, patronuje im z pomnika Karol Szymanowski oraz jako organizator Sinfonia Baltica im. Wojciecha Kilara. Lato nie lato, wakacje czy nie, a ludzie złaknieni są muzyki, o czym świadczy duża frekwencja i fakt, że koncerty odbywają się  w ramach budżetu partycypacyjnego miasta. Tak więc społeczeństwo zażyczyło sobie tych koncertów, a ja 8 lipca byłam w Słupsku i się załapałam przy okazji :-)

"Libertango" w wersji tanecznej:


wtorek, 3 lipca 2018

Kultura w odwrocie?

      Kulturę zmyły deszcze. Rozmyła się? A gdzie nie pada(ło) rozsypała się w proch. Kultura gdzieś się ulokowała w stałych punktach, samemu trzeba do niej pojechać. Czyli w podróży być stale. A może i książki podróżują, tylko inaczej? Pod koniec czerwca nawet na prowincji pojawiła się półka uwolnionych książek. Zaniosłam dwie. I na drugi dzień jednej z moich uwolnionych książek już nie było. Wyruszyła w podróż. Niestety, to nie była wielka literatura. Z wielką literaturą rozstać się nie potrafię. Dlatego z ruchomych książek udało mi się jak dotąd skorzystać tylko raz, gdy ktoś po prostu pozbył się pozycji antykwarycznych, a nie chciało mu się wystawiać na Allegro ;-) Znalazłam pozycję, którą znam, a jakże, ale nie miałam w swojej biblioteczce. To był Brecht. Teraz z biblioteki wygarnęłam gruby tom, ale jak targać go w zapełnionej po brzegi walizce? Kalendarz kultury zapełni się bliżej końca lipca, przełomu lipca i sierpnia. No, wówczas z kolei trudność będzie polegała na nadmiarze spośród nakładających się w tym samym czasie wydarzeń. 

do 7 lipca trwa Zamojskie Lato Teatralne
1 lipca - 19 sierpnia - Wieczory Muzyki Organowej i Kameralnej w Rzeszowie
10- 15 lipca - Festiwal Artystów Filmu i telewizji w Janowie Lubelskim
26 - 29 lipca - Carnaval Sztukmistrzów w Lublinie
3 - 12 sierpnia - Letni Festiwal Filmowy w Zwierzyńcu
5 - 12 sierpnia - Festiwal Stolica języka Polskiego w Szczebrzeszynie
11 - 12 sierpnia - Festiwal kaszy "Gryczaki" w Janowie Lubelskim
17 - 19 sierpnia - Jarmark Jagielloński w  Lublinie
9 - 31 sierpnia - Chopin i Jego Europa w Warszawie

oraz inne okoliczności :-)