wtorek, 27 czerwca 2023

Dźwięki spod profesorskiej ręki

      No jest różnica kto gra. Podczas ostatniego koncertu w ramach Janowskich Wieczorów Organowych usłyszeliśmy różne instrumenty: klawesyn, flety, trąbkę i całą orkiestrę. Na organach grał prof. Bogdan Narloch i to on wyczyniał takie cuda. Niby organy, a można na nich naśladować prawie wszystkie instrumenty w orkiestrze. 

      Bogdan Narloch wykłada w Akademii Sztuki w Szczecinie, a poza tym jest dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Festiwalu Organowego w Koszalinie oraz Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Słupsku. Specjalizuje się w badaniach i konserwacji zabytkowych historycznych organów na Pomorzu, o których napisał książkę. Swój występ prof. Narloch rozpoczął od... strojenia instrumentu. Może nie tyle strojenia, co sprawdzania możliwości, ponieważ rozlegały się jakieś wysokie tryle jak śpiew ptaków.  A były to przymiarki do organowej wersji Wiosny z Czterech pór roku Vivaldiego. 

(Uwaga do nagrania: to stukanie to pedały organowe, efekt niezbyt profesjonalnego nagrania sprawia, że słychać jak stukają)

Wiosna, A. Vivaldi

A tutaj organy czy trąbka?

Bogdan Narloch do koncertu wybrał utwory, które pokazały możliwości organów jako instrumentu, na którym można zagrać niemal wszystko. I nawet jeśli nie są to jakieś wielkie organy jak w koszalińskiej katedrze, mające prawie 3 tysiące piszczałek, można na nich grać na różne sposoby. Usłyszeliśmy utwór w konwencji barokowej, bardziej jakby klawesynowy, a potem ten sam utwór w konwencji współczesnej z pełnym wykorzystaniem organowej dynamiki dźwięku. Aż drżała moja torebka i myślałam, że to telefon wibruje. 

poniedziałek, 19 czerwca 2023

Kolejna odsłona festiwalu w Janowie Lubelskim

        Muzycy z krańców Polski: organista ze Słupska i skrzypaczka z Lublina spotkali się na wspólnym koncercie w Janowie Lubelskim, grając wspólnie trzeci koncert w ramach Janowskich Wieczorów Organowych "Z muzyką baroku i romantyzmu". Zbigniew Gach rozpoczynał edukację muzyczną w Olsztynie, a następnie ukończył studia na Wydziale Fortepianu, Klawesynu i Organów Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Z kolei Magdalena Maciąg przygodę z muzyką rozpoczęła w szkole muzycznej  Lublinie, aby następnie ukończyć Wydział Instrumentalny Akademii Muzyczne im. F. Nowowiejskiego w Bydgoszczy. 

        Oboje rozwijają działalność koncertową obok zaangażowania w działania edukacyjne i kulturalne, bowiem Zbigniew Gach jest dyrektorem Centrum Kultury i Biblioteki Publicznej Gminy Słupsk, natomiast Magdalena Maciąg między innymi prowadzi działalność pedagogiczną w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia im I. J.  Paderewskiego w Chełmie. Poza tym co roku grają dziesiątki koncertów w kraju i za granicą, w tym szczególnie podczas sezonów letnich. 

        Magdalena Maciąg ma duże osiągnięcia także w promowaniu Lubelszczyzny oraz folkloru i kultury ludowej. Artystka gra na skrzypcach z początku XIX wieku wykonanych ręcznie przez lutnika z niemieckiego rodu Hopf. Pracownia lutnicza rodu Hopf działała od XVII wieku  w Klingenthal. Do najwybitniejszych przedstawicieli rodu należeli Dawid Christian Hopf Jr (1776 - 1830), Johann Christian Hopf oraz Carl Friedrich Hopf (1811 - 1892). Niestety, nie wiadomo, który z nich tworzył skrzypce własnoręcznie jako ostatni, choć wydaje się, że to Dawid Christian Hopf Jr. Ale to tylko moje przypuszczenia. 

      Koncert był utrzymany w klasyce z nutą nowości. Na początek "ojciec" barokowej fugi, czyli Buxtehude oraz Georga Böhma organowa wersja "Ojcze nasz".  A poza tym wirtuozowskie skrzypce w Vivaldim i Bachowskiej "Arii na strunie G". Wyklaskaliśmy bis - "Ave Maria" Bacha/Gounoda. Wszystkie utwory bardzo pasujące do wnętrza barokowo-rokokowej świątyni. Nawet ten anioł na wprost mnie z ogromnymi skrzydłami na bocznym ołtarzu się zasłuchał i zapomniał, po co trzyma ogromny liść w dłoni. W międzyczasie nad Janowem przeszła burza, ale całkiem minęła, gdy wychodziliśmy. Na niebie zaś zaczęła pojawiać się tęcza, najpierw nieśmiało tylko różowym, a później coraz intensywniej. Widoczne były oba jej końce ginące daleko na horyzoncie. 

Na janowskich organach gra Zbigniew Gach

I fragment skrzypcowego koncertu z towarzyszeniem organów

niedziela, 11 czerwca 2023

Nowy festiwal organowy na Lubelszczyźnie

      Jest już kilka organowych festiwali i letnich koncertów na Lubelszczyźnie. Można wymienić Międzynarodowy Festiwal Organowy Lublin - Czuby (od 1997 roku, jeden z najstarszych w Lublinie), a w Archikatedrze Lubelskiej po raz czwarty miała miejsce Lubelska Wiosna Organowa. Znacznie starszy i już mający stałą rzeszę słuchaczy ma doroczny lipcowy Kazimierski Festiwal Organowy w Kazimierzu Dolnym (od 1972 roku). Także w lipcu już po raz czterdziesty ósmy odbędą się Letnie Międzynarodowe Koncerty Organowe w sanktuarium  Krasnobrodzie.  Muzyka organowa będzie rozbrzmiewała w Krasnobrodzie także w sierpniu podczas XVII Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej "Per artem ad astra" oraz XV Ogólnopolskiego Konkursu Organowego. 

      Do grona miast organowych w czerwcu tego roku dołączył Janów Lubelski. W Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej przez cztery niedzielne wieczory można posłuchać muzyki na organach oraz z towarzyszeniem śpiewaków i solistów skrzypiec. Pierwszy koncert miał miejsce tydzień temu 4. czerwca. Ewa Polska, absolwentka Akademii Muzycznej im. F. Nowowiejskiego w Bydgoszczy, a od 2019 r. związana jest z Filharmonią im. H. Wieniawskiego w Lublinie. Publiczności w Janowie Lubelskim zaprezentowała utwory Pachelbela, Stanleya i oczywiście Bacha.  

        Ja jednak dotarłam dopiero dzisiaj na występ organowy Stanisława Maryjewskiego z towarzyszeniem tenora -  Jacka Szymańskiego. Stanisław Maryjewski jest głównym organistą Archikatedry Lubelskiej. Zdobył m.in. wyróżnienie na Studenckim Międzynarodowym Konkursie Organowym w Ružomberoku (Słowacja), nagrał pond dwadzieścia płyt z muzyka organową. Z kolei Jacek Szymański jest absolwentem Akademii Muzycznej w Gdańsku, jest dyrektorem programowym Teatru Otwartego w Gdańsku. Na dzisiejszym koncercie panowie zagrali i zaśpiewali m.in. Alessandra Stradelli, Johanna Sebastiana Bacha,  George`a Friedricha Haendla i Stanisława Moniuszkę. 

        Czerwcowe koncerty odbywają się pod hasłem "Z muzyką baroku i romantyzmu".  Jakie konkretnie utwory będą grane, dowiadujemy się dopiero w trakcie koncertu. Jest w tym więc spora niespodzianka. 18 czerwca na organach zagra Zbigniew Gach, a na skrzypcach towarzyszyć mu będzie Magdalena Maciąg. Ostatni koncert 25 czerwca będzie tylko organowy. Zaprezentuje się Bogdan Narloch, prof. dr hab. Akademii Sztuki w Szczecinie. 

      Wnętrze XVII-wiecznego kościoła doskonale nadają się na koncerty organowe. Barokowo-rokokowy wystrój rozbija przestrzeń na dynamiczne fragmenty, w których mnóstwo się dzieje. A to święci stoją obok kolumn bocznych ołtarzy, ale te kolumienki są wysunięte mocno do przodu, co stwarza wrażenie architektonicznej głębi. Aniołowie z olbrzymimi skrzydłami prawie wzlatują w górę. Święci biskupi i papieże w tiarach jak wieże lustrują nawy. Każdy szczegół ma tu swoją dynamikę i przestrzeń, w  której rozbrzmiewa muzyka. Jak stacje Drogi Krzyżowej, to oczywiście nie malowane, lecz płaskorzeźby w drewnianych kapliczkach. I nawet w kasetonach stiukowe róże zdają się wyrastać wprost z łuku tęczowego. Głos i muzyka niosą się od postaci do postaci, od ołtarza do ołtarza, od anielskich skrzydeł do obrazu Matki Bożej Łaskawej, ofiarowanym przez Zamoyskich najpierw do kaplicy, a potem kościoła wzniesionego w miejscu objawień w XVII wieku.

A tu bardzo spektakularny kawałek koncertu:-)


piątek, 9 czerwca 2023

Muzyka o Bożym Ciele na Boże Ciało

      I na całą oktawę. Słuchać można codziennie. Na przykład codziennie innego wykonania, a nawet różnych kompozycji różnych kompozytorów.  Zaczynamy od klasycznej wersji Ave verum Corpus Mozarta. Bardzo dostojnej, chóralnej na głosy SATB, smyczki i organy. Mozart skomponował ten motet dla przyjaciela Antona Stolla, kierownika muzycznego w parafii św. Szczepana w Badenii, w 1791 roku. Kompozycja składa się tylko z trzydziestu sześciu taktów, jest prosta w wyrazie i środkach muzycznych. Mozart skomponował ją  jako oprawę muzyczną właśnie na Boże Ciało.


Ave verum corpus, natum de Maria Virgine, 
vere passum, immolatum in cruce pro homine
cuius latus perforatum fluxit aqua et sanguine: 
esto nobis prægustatum in mortis examine. 

O Iesu dulcis, O Iesu pie,
O Iesu, fili Mariae.
Miserere mei. Amen.

Bądź pozdrowione prawdziwe Ciało, narodzone z Maryi Dziewicy,
Prawdziwie umęczone, ofiarowane na krzyżu za człowieka,
Którego bok przebity wodą spłynął i krwią,
Bądź nam przedsmakiem w śmierci próbie.

O, słodki Jezu, O, Jezu święty,
O, Jezu, Synu Maryi,
Zmiłuj się nade mną. Amen.

      XIII-wieczny tekst ma kilka nieznacznie różniących się wersji i wielu kompozytorów pisało do niego muzykę.  Na przykład niektóre kompozycje zamiast końcowego "miserere mei" mają "miserere nobis". Kompozycja Mozarta doczekała się kilku transkrypcji.  Liszt dokonał transkrypcji na fortepian i organy oraz na orkiestrę, organy i duet fortepianów. Znane są kompozycje Williama Byrda, Edwarda Elgara, Camille`a Saint-Saënsa i innych. Jest na przykład przepiękna XVI-wieczna sześciogłosowa kompozycja Orlanda di Lasso (1532 - 1594).


Podobnie dopieszczoną i delikatną kompozycję stworzył również szesnastowieczny kompozytor angielski, William Byrd (1543 - 1623). 


      Jest więc w czym wybierać, a właściwie czego posłuchać, żeby każdego dnia napełnić uszy i serce. 

niedziela, 4 czerwca 2023

Starocie, rękodzieło i smaki na Jarmarku Hetmańskim w Zamościu

       W poprzednich latach był Jagielloński w Lublinie, był Sitarski w Biłgoraju, były Gryczaki w Janowie Lubelskim... Czas na Jarmark Hetmański. Oczywiście w Zamościu.  Dwa dni folkloru, pieśni, tańca, rękodzieła, degustacji potraw regionalnych, podziwiania, słuchania i kupowania. Na straganach przenikała się współczesność z przeszłością, a smaki regionu z egzotyką. Biłgorajski pieróg obok rachatłukum i chaczapuri, owcze sery obok wileńskiego chlebka i kwasu chlebowego. Ale nie ma to jak francuska trufla pomarańczowa z kawą, do której akurat w samo południe z ratuszowej wieży przygrywał hejnalista w sarmackim kontuszu. 

      Po kilkakrotnym obejściu straganów pieniądze się skończyły. Bo też było w czym wybierać, a nie uwieczniłam wszystkiego i nie zatrzymywałam się wszędzie. Specjaliści od staroci kusili secesyjnym srebrem i porcelaną, bukiniści rozłożyli książki wprost na ceracie na placu, regionalni rzeźbiarze prezentowali z dumą swoje dzieła, garncarze opowiadali o technice wypalania glinianych naczyń. Poznałam też przepiękne wyroby z malowanego jedwabiu i tkanej bawełny oraz kapelusze i torebki wyplatane z papieru. na dźwiganie drewnianych rzeźb i ceramiki nie mam siły, ale kilka niedużych sreber w secesyjne wzorki zawędrowało do mojej torby. I jeszcze jedna skórzana torebka, w stylu dżokejskim. Konia nie mam, ale kto wie?...

      W ormiańskich kamieniczkach przy Rynku kuchnia musi być ormiańska, więc spróbowałam chaczapuri w wersji zielonej: ze szpinakiem, pokrzywą, oregano i innymi ziołami. No bo jaki jest sens iść do ormiańskiej restauracji i zażyczyć sobie frytki??? Przyciągał też stragan z oliwkami we wszelkich możliwych zalewach i sosach. Dozwolona była degustacja. Obok zaś trzy wersje migdałów: na słono, z ziołami i pikantne. Z ziołami smakowały mi najbardziej. Kusił jeszcze czarny wileński chleb z bakaliami, a na koniec polskie krówki w różnych smakach. Tu mam już ustalone, że najlepsze są z kawą, z makiem i miętowe. 

      A w uliczkach gry i swawole. Uliczni grajkowie przygrywali, taneczne pary w strojach ludowych wywijały oberki. Na głównej scenie też, ale lubię takie nieoczekiwane spotkania w bocznych uliczkach i zaułkach, poza oficjalnym programem. Dwudniowy Jarmark Hetmański poza ramami oficjalnej imprezy pozwala na spotkania z ludźmi z różnych stron. Poznałam panią od antyków z Kazimierza Dolnego, pana od malowanego jedwabiu i filcu z Poznania, a pan od hiszpańskich oliwek rozdawał kupony rabatowe na internetowe zakupy. 

      3 - 4 czerwca, Jarmark Hetmański, Zamość