Muzycy z krańców Polski: organista ze Słupska i skrzypaczka z Lublina spotkali się na wspólnym koncercie w Janowie Lubelskim, grając wspólnie trzeci koncert w ramach Janowskich Wieczorów Organowych "Z muzyką baroku i romantyzmu". Zbigniew Gach rozpoczynał edukację muzyczną w Olsztynie, a następnie ukończył studia na Wydziale Fortepianu, Klawesynu i Organów Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Z kolei Magdalena Maciąg przygodę z muzyką rozpoczęła w szkole muzycznej Lublinie, aby następnie ukończyć Wydział Instrumentalny Akademii Muzyczne im. F. Nowowiejskiego w Bydgoszczy.
Oboje rozwijają działalność koncertową obok zaangażowania w działania edukacyjne i kulturalne, bowiem Zbigniew Gach jest dyrektorem Centrum Kultury i Biblioteki Publicznej Gminy Słupsk, natomiast Magdalena Maciąg między innymi prowadzi działalność pedagogiczną w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia im I. J. Paderewskiego w Chełmie. Poza tym co roku grają dziesiątki koncertów w kraju i za granicą, w tym szczególnie podczas sezonów letnich.
Magdalena Maciąg ma duże osiągnięcia także w promowaniu Lubelszczyzny oraz folkloru i kultury ludowej. Artystka gra na skrzypcach z początku XIX wieku wykonanych ręcznie przez lutnika z niemieckiego rodu Hopf. Pracownia lutnicza rodu Hopf działała od XVII wieku w Klingenthal. Do najwybitniejszych przedstawicieli rodu należeli Dawid Christian Hopf Jr (1776 - 1830), Johann Christian Hopf oraz Carl Friedrich Hopf (1811 - 1892). Niestety, nie wiadomo, który z nich tworzył skrzypce własnoręcznie jako ostatni, choć wydaje się, że to Dawid Christian Hopf Jr. Ale to tylko moje przypuszczenia.
Koncert był utrzymany w klasyce z nutą nowości. Na początek "ojciec" barokowej fugi, czyli Buxtehude oraz Georga Böhma organowa wersja "Ojcze nasz". A poza tym wirtuozowskie skrzypce w Vivaldim i Bachowskiej "Arii na strunie G". Wyklaskaliśmy bis - "Ave Maria" Bacha/Gounoda. Wszystkie utwory bardzo pasujące do wnętrza barokowo-rokokowej świątyni. Nawet ten anioł na wprost mnie z ogromnymi skrzydłami na bocznym ołtarzu się zasłuchał i zapomniał, po co trzyma ogromny liść w dłoni. W międzyczasie nad Janowem przeszła burza, ale całkiem minęła, gdy wychodziliśmy. Na niebie zaś zaczęła pojawiać się tęcza, najpierw nieśmiało tylko różowym, a później coraz intensywniej. Widoczne były oba jej końce ginące daleko na horyzoncie.
Przypomniało mi się że kiedyś chyba sugerowałaś abym przyjechała do Janowa Lubelskiego. Faktycznie mają tam miejsca piękne wydarzenia kulturalne.
OdpowiedzUsuńWysłuchałam obydwóch koncertów.
Piękne.
Dziękuję Ci
Stokrotka
Bywasz w tylu różnych miasteczkach w Polsce, że i do Janowa Lubelskiego możesz zawitać
OdpowiedzUsuńMy się delektujemy ostatnimi dniami ciszy...;o) Od niedzieli będziemy mieć koncerty na dwa młode gardła i psie szczekanie...;o)
OdpowiedzUsuńMuzyka wyłania się z ciszy, a nawet ktoś powiedział, że muzyka to cisza między dźwiękami
OdpowiedzUsuńA miłośnicy Tatr twierdzą że, "piękniejsza od ciszy tylko góralska muzyka"
OdpowiedzUsuńStokrotka
No cóż, miłośnicy czegokolwiek zawsze będą oceniali przez pryzmat swojej miłości...
OdpowiedzUsuńDosyć zachęcająco brzmi. Chociaż jak dla mnie to trochę daleko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDlatego zamieściłam nagrania, teraz wszystko dostępne w sieci niemal od razu
OdpowiedzUsuń