piątek, 28 kwietnia 2023

Z doskoku

     Było zbyt późno, żeby kupić lampę Aladyna. A właściwie pięć lamp wisiało koliście zaczepionych na ozdobnych łańcuszkach do stojącego stelaża. Klosz w misterny wzorek z kolorowych szkiełek otwierał wyobraźnię na egzotyczne wizje. Nie udało mi się sprawdzić, jak świecą. Może następnym razem.

  
      Znalazłam za to nową kawiarnię. Wolny był ostatni malutki stolik, za to z ogromnym fotelem obok. Zagłębiwszy się w niego i w dużą kawę, patrzyłam przez okno na pustawy już przed wieczorem parking, choć koło parkometru biedził się jakiś kierowca. Przy wejściowej futrynie zwisały płachty gazet na drążkach. Ktoś jeszcze czyta gazety w kawiarni? Może tutaj czytają. Pamiętam takie drążki z dawnych czasów. Nie spodziewałam się, że jeszcze gdzieś są używane.


Co za gazety? Trzy numery lokalnego tytułu. Aż wzięłam popatrzeć, pooglądać i poczytać. Znam  tę gazetę i znam w niej układ treści. Na ostatniej stronie rubryka z humorem. 


Nie widać zbyt dobrze, więc przepisałam jeden:

Mężczyzna u jasnowidza. Jasnowidz rozpoczyna charakterystykę klienta:
- Jest pan ojcem dwojga dzieci...
- Doprawdy, tak pan sądzi? - przerywa klient. - Jestem ojcem trojga dzieci.
Jasnowidz na to:
- To pan tak sądzi.

Odkładam... odwieszam gazetę i kupuję kawę-  czekoladową z miętą. Lokal jest nie tylko kawiarnią, jest właściwie firmowym sklepem tutejszej palarni. Mają także mieszanki arabiki z robustą, które najbardziej lubię. Biorę wizytówkę i umawiam się na zakupy przez internet. 
      Zbliża się wieczór i na peron podjeżdża mój ostatni autobus. Zamojski dworzec to w ogóle osobna historia. Z olbrzymiego placu manewrowego, hali dla podróżnych, wiat przystankowych, zostało pięć stanowisk, a sam zamojski PKS  jako firma nie istnieje. Upadł jak wiele ich w całej Polsce. Kursy obsługują prywatni przewoźnicy i PKS z Biłgoraja (który też jest od kilku lat firmą prywatną). Poczekalnia dla podróżnych wraz z toaletą zamykana jest o 17:00. Można wyobrazić sobie, co przeżywają podróżni w późniejszych godzinach. Tam, gdzie dawniej były stanowiska dla autobusów, teraz jest duży kompleks handlowy. Połowa dawnej poczekalni też zamieniona na lokale handlowe i usługowe. Na całym obszarze nie ma ani jednej ławeczki. Ratunkiem jest tylko kawiarnia, ale zamykana o 18:00. Później pozostaje tylko chodzenie wkoło. Młodzież wracająca z późnych zajęć siada wprost na betonie podpierając ściany. Taki lokalny koloryt.
    Z drugiej strony to w Zamościu pod murami dawnych szańców widziałam specjalne kwietne łączki, których nie wolno kosić. Tabliczki informują przechodniów o ich przeznaczeniu. Zauważyłam też - w kontekście niedawnej ostrej wymiany zdań między ekologami, urzędnikami miejskimi i internautami w Rzeszowie na temat zbyt wczesnego koszenia trawników miejskich - że tutaj jeszcze ich nie koszono i wszędzie pysznią się wspaniałe mlecze, wystawione na owadzie zainteresowanie.
    Po drodze już w autobusie oko wyłapuje przez okno piekarnię "Przystanek", w której można też wypić kawę i spróbować firmowych wypieków. Muszę tu jeszcze wrócić, bo tym razem zabrakło czasu na degustację. Za każdym razem znajduję w Zamościu coś nowego, a jednocześnie jest to powrót w świat miniony.  Trochę historyczny, a trochę baśniowy i nierealny. Jakże by inaczej? W mieście Leśmiana to naturalne, że przenikają się różne światy

środa, 19 kwietnia 2023

Muzyka filmowa

     Najlepszy kryminał świata; najlepsza powieść Agathy Christie; najlepsza ekranizacja.

"Morderstwo w Orient Expressie"

I ta muzyka Christiana Hensona... Tytuł kompozycji: Redemption.  Żeby zrozumieć, jakie ma znaczenie, trzeba obejrzeć cały film. I zobaczyć, jak Suchet gra w ostatniej scenie filmu. 


I to samo z głównym bohaterem - na zdjęciu Hercules Poirot (David Suchet)

sobota, 15 kwietnia 2023

Sto lat awangardy i nadal na scenie

       O żywotności awangardy sprzed stu lat, z początku XX wieku, świadczy jej nieustanne inspirowanie twórców współczesnych. Od "Panien z Avinion" Picassa (1907), przez słynne skandalizujące wówczas (1913 r.) "Święto wiosny" Igora Strawińskiego w choreografii Wacława Niżyńskiego, po "Fontannę" (1917) i "Monę Lisę z wąsami" (1919) Marcela Duchampa. Wiele z awangardowych pomysłów okazało się zbyt efemeryczne, żeby przetrwały dłużej, jak dadaistyczne formy poetyckie, ale czas zweryfikował, kto z reformatorów sztuki pozostał gigantem inspiracji. Jest nim na pewno Picasso. 

      O baletowej wersji "Rodziny akrobatów", zrealizowanej na podstawie cyklu obrazów Picassa, pisałam już TUTAJ. Pablo Picasso miał też niebagatelny udział w innym projekcie baletowym, zrealizowanym przez czołową ekipę awangardowych artystów. W 1917 roku Leonid Miasin zadebiutował jako choreograf widowiska "Parada" z muzyką Erika Satie skomponowaną do poematu Jeana Cocteau. Do zaprojektowania kostiumów zaproszono właśnie Picassa. Powstał balet uznawany za przeciwieństwo "Guerniki" - radosny, absurdalny i antywojenny. 

     Po stu latach od tamtego wydarzenia, z okazji pięćdziesiątej rocznicy śmierci artysty, zainicjowano projekt Picasso celebration, w ramach którego powstał cykl ośmiu form choreograficznych Picasso dance. Picasso zmarł 8 kwietnia 1973 roku, w pięćdziesiątą rocznicę jego śmierci ośmioro choreografów stworzyło współczesne wersje baletowe inspirowane twórczością malarza. Jest wśród nich także nawiązanie do słynnej "Parady", a w zasadzie kurtyny "Parade" namalowanej przez Picassa do spektaklu baletowego przed stu laty. Obraz ma wymiary 16,40 m na 10,50 m i jest największym obrazem w dorobku artysty. Współczesną choreografię stworzył Diego Tortelli. 

       Kostiumy tancerek nie przypominają tych zaprojektowanych przez Picassa sto lat temu, ale efekt połączenia awangardowej muzyki z nowoczesnymi pomysłami choreograficznymi jest niezwykle fascynujący. Zaledwie dziewięć minut tańca, ale ileż w nim napięcia, ile emocji i odniesień. Spośród całego ośmioodcinkowego cyklu ten pomysł i ten taniec wywarł na mnie największe wrażenie. W odcinku między 2,30 a 4 minutami dosłownie czuję ciarki. 

Diego Tortelli; Parade do obejrzenia na Arte


piątek, 7 kwietnia 2023

Ciemne Jutrznie na Wielki Piątek

      Nie, nie będą całe, bo to naprawdę długo trwa. Najczęściej wykonywane są, a może po prostu najbardziej znane, Ciemne Jutrznie (Leçons de ténebres) w kompozycji Charpentiera (1643 - 1704). Kanwą tekstową są Treny Jeremiasza, a rozpisane na nabożeństwa Wielkiego Tygodnia wykonywane były poprzedniego dnia, czyli Ciemne Jutrznie na Wielką Środę wykonywano późnym wieczorem we wtorek i tak dalej. Czyli w zasadzie dzisiaj powinny być Ciemne Jutrznie wielkosobotnie, ale... Mamy Wielki Piątek. W lekcjach wielkopiątkowych Ciemnych Jutrzni mieści się centralny tekst "Tenebrae factae sunt", czyli "Stały się ciemności...". 

       Same Ciemne Jutrznie, a w zasadzie "lekcje ciemności" zyskały szczególną popularność we Francji, gdzie  wykształciły się w osobny gatunek muzyczny. Muzykę do nich komponowało wielu kompozytorów: wspomniany Charpentier, następnie de Brossard, Gouffet, de Lalande, ale jednym z najwcześniejszych, bo jeszcze w okresie renesansu, był Thomas Louis de Victoria (1548 - 1611). 

       A więc, gdy "nastały ciemności, około dziewiątej godziny Jezus zawołał donośnym głosem: "Boże mój, czemuś mnie opuścił. Zawoławszy wielkim głosem: "Ojcze, w Twoje ręce polecam Ducha mego", zwiesiwszy głowę oddał ducha. 

Tenebrae factae sunt,

dum crucifixissednt Jesus Judaei:

et circa horam nonam exclamavit Jesus voce magna:

Deus meus, ut quid me dereliquisti?

Exclamans Jesus voce magna ait: 

Pater, in manus Tuas commendo spiritum meum.

Et inclinato capite, emisit spiritum.

Charpentier:


Victoria:

poniedziałek, 3 kwietnia 2023

Zaczynają się "Pasje..."

     Bachowskie oczywiście. "Mateuszowej" słuchałam wczoraj  w transmisji z Concertgebouw, ponad trzy godziny z niewielką przerwą pomiędzy pierwszą a drugą częścią. A teraz sobie wyszukuję poszczególnych fragmentów w różnych wykonaniach. O, tu na przykład ostatnia aria z niesamowitym, jakby zwolnionym  tempie:


Poniżej, powiedzmy, bardziej "normalne" tempo:


A tutaj dyryguje niezrównany Herreweghe:


Nie mogłam sobie odmówić - Ależ głos! Julia Hamari:


Jeszcze raz Julia Hamari - czy to ideał interpretacji?
Erbarme dich... Pasja według  świętego Mateusza, J.S. Bach