Najpierw wyjaśnienie: wpis jest dedykowany Czesławie. Zażyczyła sobie :-) Proszę bardzo, ale wyboru dokonałam ja. Takie moje tutaj autorskie prawo ;-)
Z sopranami w ogóle kłopot mam wielki. W zasadzie i całościowo jakoś nie bardzo mi wpadają w ucho. Nic nie poradzę, przekonuję się powoli, przyzwyczajam długo. Cóż, każdy ma jakąś skazę. Moja jest właśnie taka. Alt? Proszę bardzo, już leci. Kontralt tak samo. Baryton? Super! Tenor? Niech będzie ich wielu. I basowo się można wzruszyć. A już kontratenor? Wiadomo! Niejeden. Tylko te soprany... Czemu one takie cienkie i wysokie? ;-) Nie potrafię się słuchem wzbić tak wysoko.
Dokonałam jednak wiekopomnego odkrycia. To nie sopranu wina, tylko... kompozytorów! Bo jak zaczną się te arie sopranowe późnoromantyczne i XX-wieczne, a już nie daj Bóg, XXI-wieczne, wysiadam :-( Ani to ładne, ani ciekawe, ani zachwycające. No dobrze, są wyjątki. Ale generalnie mnie nie zachwyca (jak Słowacki Gombrowicza). Kiedy jednak sopran - i to TEN sopran - śpiewa barok lub najpóźniej coś z Mozarta i klasyków wczesnoromantycznych, o! to zupełnie inna para kaloszy. A wtedy exsultate, jubilate.
Jest jeszcze młoda, bardzo młoda. Niecałe trzy miesiące temu skończyła 24 lata. Pochodzi z bardzo daleka - urodziła się na Sachalinie, czyli na końcu świata ;-) A kiedy przyjechała na studia wokalne do Moskwy i zaczęła startować w konkursach, wygrywała wszystko po kolei: Konkurs Modych Wokalistów w 2006, Grand Prix Konkursu Młodych Śpiewaków Operowych w 2007, Międzynarodowy Konkurs Wokalny w 2009, Międzynarodowy Konkurs Operowy w Paryżu w 2010, a potem już nie było czego wygrywać ;-)
Dla festiwalowej publiczności w Salzburgu oraz do Krakowa sprowadził ją, a potem do pierwszego fonograficznego nagrania zaangażował Marc Minkowski. Od tamtej pory śpiewa już wszędzie, z wielkimi dyrygentami, ze znanymi śpiewakami nagrywa kolejne płyty. A śpiewa przepięknie. No i mogę słuchać tego sopranu :-)
Julia Leżniewa (Lezhneva) - najpiękniejszy sopran koloraturowy w barokowych i klasycystycznych ariach
Mozart wspomniany wyżej:
Stabat Mater Pergolesiego nagrywane z Jarousskim pod Fasolisem:
A takie były początki, gdy miała lat 20 - Händel i jego chyba najbardziej płaczliwa aria: Lascia ch`io pianga
I na koniec dzisiejszego koncertu jedna z najtrudniejszych arii Farinellego, skomponowana przez jego brata Riccardo Broschiego: Son qual nave ch`agitata. Posłuchajcie tej techniki! Przypominam - miała wtedy niespełna 20 lat.
O pierwszej w nocy taki cudny koncert? Wysłuchałam od początku do końca. Piękny, mocny, soczysty głos, bardzo ciepły i taki okrągły( to moje określenie na wszystko to, co nie jest ostre i nie kaleczy). A dziewczyna niezwykłej urody. Takich "wariacji" głosem jak w ostatnim clipie jeszcze nigdy nie słyszałam, a są niesamowite i zapewne trudne. Dzięki i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobała :-) Jest niezwykła, fakt. Głos się niesie nocą daleko ;-)
Usuńto ja , coby Czesławie nie odbierać zaszczytu tylko wiosennie pomacham
OdpowiedzUsuńDośka do Notarii
Nie żartuj, Gryzmo, Czesia się nie obrazi, jeśli posłuchasz "jej" koncertu ;-)
Usuńmam mało czasu, słuchałam trochę rano, teraz dwa słowa, smakowanie na wieczór:))
OdpowiedzUsuńDziekuję za wybór,wyśmienity. Jednak czuję się zawstydzona. I widzisz, Dosia onieśmielona:)) Mimo, że duma serce mi rozsadza, proszę, nie:)
Dziewczyna piękna, prawdziwa piekność wschodu, to tylko dododatkowy walor. Głos czysty, mocny, aksamitny, lekki. Zauroczyła mnie dziewczyna, przepięknie brzmi w duecie z Jarousskim, wnętrza surowe, z wyraźnym rytmem architektury, dopełniają muzykę.
Notario, dziękuję. Wrócę. Jadę na plażę do Dębiny:))z psem,
Należało Ci się! Jak udała się wycieczka do Dębiny?
Usuńmorze płaskie jak talerz zupy, plaża tylko moja, słońce, klif - trudno jednym słowem. Potęga natury, poddają sie jej najpotężniejsze drzewa. No i wciąz ślady moreny, czyli głazy, kamienie, kamyki, muszelki.
UsuńSkąd wiedziałaś o Julii, gdzie ją znalazłaś?
śpiewa tak naturalnie, bez wysiłku, przepięknie.
Ty i natura :-) Wspaniałe! Zazdroszczę (troszeczkę ;-)
UsuńMam trzy źródła: śledzę różne strony muzyczne i operowe w Internecie. Po drugie, mam zaufanie do Minkowskiego - on pracuje tylko z najlepszymi. I ma nosa ;-) I to on sprowadził Julię do Polski. Po trzecie - słyszałam ją na żywo w Krakowie :-)))
Piękna...Młoda...I z talentem...
OdpowiedzUsuńNo i pracowita ;-)
UsuńJak na dwudziestolatkę technika wspaniała, a tak w ogóle nie wiem jak to możliwe w tak młodym wieku, a Stabat Mater rewelacyjne
OdpowiedzUsuńj
Nieprawdopodobne, ale prawdziwe :-)
UsuńMiło się słucha a patrzy jeszcze milej, pozdrawiam Notario a co Ty tam rozrabiasz tak u Helen! :-) Notario nie podejrzewałam Cię o to... :-0 pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNie rozrabiam wcale, przecież ja niespotykanie spokojny człowiek jestem ;-)
UsuńJestem pod wrażeniem... Dziewczyna młoda a już taka klasa. Śpiewa z wdziękiem, lekko, bez wysiłku - jakby ten piękny śpiew był częścią jej samej. A tak na marginesie - czy te obcisłe gorsety nie przeszkadzają w śpiewie? Chyba trudni w tym oddychać... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak słychać, daje radę i w gorsecie ;-) Nie wiem, jak to robi, nie wnikam ;-))
UsuńTym razem napiszę tylko "obecna" i podziękuję za post:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Notario:)
Dziękuje za obecność, ale wiem, że stać Cię na więcej ;-) Nie umawiajacie się z Helen na hasło, bo będzie nudno! ;-)
UsuńNie dziwię się zachwytom nad urodą i głosem Julii. Nawet mnie, niewyrobionego słuchacza urzekła.
OdpowiedzUsuńJest świetna
OdpowiedzUsuń