No i się zaczyna. Admeto rusza w konkury do Antygony, ze wzjemnością zresztą; Trasimede, wściekły, bo brat odbił mu ukochaną (trochę to nieprawda, bo Antygona i tak go nie kochała, ale kto by się przejmował taką drobnostką), próbuje porwać Antygonę, o czym jej opiekun Meraspe nie omieszka królowi donieść. Alcesta w przebraniu szaleje z zazdrości, bo nie dość, że Admeto jakby zapomniał choćby z przyzwoitości o żałobie po niej, to na dodatek Antygona z miłością kontempluje jego portret. W zakończeniu niedoszły wdowiec, król Admeto i Antygona prawie już biorą ślub, gdy wpadają Trasimede z Alcestą i niemal dochodzi do morderstwa. Admeto wraca na łono małżonki, Trasimede zdobywa Antygonę (która przecież go nie kochała, ale czy to ma znaczenie?)
Taką to historią zabawiali się widzowie King`s Theatre w Londynie 31 stycznia 1727 roku. Na scenie w sensie prawie dosłownym królował w partii Admeta Senesino (Francesco Bernardi), miotający się między dwiema divami: Faustiną Bordoni jako Alcestą i Francescą Cuzzoni w partii Antygony, o których rywalizacji krążyły legendy. Aby obie temperamentne śpiewaczki utrzymać jako tako w ryzach, Händel potrafił posunąć się do groźby wyrzucenia przez okno jednej z nich.
Na szczęście do tego nie doszło. Opera została wystawiona z sukcesem. Admeto, wymęczony majaczeniami (Orride larve), ślicznie rozpacza na łożu śmierci (Chiudetevi miei numi), Alcesta heroicznie się poświęca (Luci care), Antygona zaś rozpamiętuje niedoszły ślub (Spera allor) i wzdycha (Io ti baccio), a Trasimede chce zemsty (Armati, o core).
W sieci znalazałam nagranie całości (ponad trzy godziny) z Halle Opera Hause w 2006 roku. Rzecz przedstawiono w realiach współczesnych, początek rozgrywa się w nowoczesnym szpitalu, w którym bohater sprawnie obsługiwany przez zespół pielęgniarek i lekarzy budzi się ze śpiączki. Nie mam chyba ochoty oglądać całości w tej scenerii. Poza tym tamta obsada niewiele mi mówi. Natomiast dzisiaj w Krakowie można liczyć na niezywkłe wrażenia.
Opera Rara
20 lutego 2014 - Teatr im. Juliusza Słowackiego, Kraków
G. F. Händel, Admeto, re di Tessaglia (1727)
Admeto - Sonia Prina (kontralt)
Alcesta - José Maria Lo Monaco (sopran)
Antygona - Emöke Baráth (sopran)
Ercole (herkules) - Luigi De Donato (bas)
Trasimede - Romina Basso (kontralt)
Meraspe - Gianluca Buratto (bas)
Il Complesso Barocco, dyr. Alan Curtis
Przygrywka ;-)
Admeto majaczy:
Admeto umiera (prawie)
Alcesta chce umrzeć za niego:
A ten tu chce zabijać:
Z Twojego wspaniałego tekstu wyciągnęłam dwa wnioski:
OdpowiedzUsuń1. W najbliższym czasie wybierasz się do Krakowa /wiem, że już za póżno, ale w dawnej stolicy dużo jest wydarzeń kulturalnych na najwyższym poziomie/.
2. O Londynie też myślisz :-))))
Serdeczności.
Wnioski prawie właściwe ;-)
Usuńdziękuje za zaproszenie do Krakowa. Zawiłości libretta niech prostuje muzyka. posłucham z youtuba, może nawet w całość, ale pózniej. Jest tak pięknie. Wybieramy sie z Benkiem nad morze, do Dębiny. Jaki tam klif i pustka. Dla nas cała NATURA!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w Krakowie. czekam na kulturalne wieści!
Z Krakowa wieści już są, obyło się beze mnie, ale słuchałam :-)
Usuńpodoba mi się: umiera (prawie:)))
UsuńNotario Ty jesteś z Krakowa? Hmmm :-) muzyka poważna aż nazbyt, To wszystko piękne, ale mnie od takiej muzyki coś głowa zaczyna boleć... ale mam u siebie pewien piękny utwór pod wpisem ostatnim, może Cię poniesie równie mocno jak ta tutaj... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie, Mino, nie jestem z Krakowa: zapraszam an wspólny wyjazd do Krakowa ;-) Chodzi o wyjazd wirtualny, słuchowy - poprzez transmisję radiową ;-)
UsuńŚwietny "prawie kryminał" na długie "prawie zimowe" wieczory...;)
OdpowiedzUsuńOtóż to, sztuka, czyli prawie życie ;-)
UsuńCzasem, widać, Krakusowi do Krakowa przez środkową Polskę bliżej:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i kłaniam nisko:)
Oj tam, każda droga dobra, jeśli prowadzi do celu ;-)
Usuń