Jak ustalił Talbot właśnie, Andromeda liberata tak naprawdę Vivaldiego w całości nie jest. Jest to kompozycja typowego dla baroku pasticcio, w którym mieszają się fragmenty różnych autorów, często trudnych do zidentyfikowania. Gatunkowo Andromeda figuruje jako serenata, czyli nie całkiem opera, a coś więcej niż kantata. Treść nawiązuje oczywiście do mitycznej historii uwolnienia Andromedy przez Perseusza. Zanim jednak zgodnie z mitologią córkę Kasjopei i pogromcę Meduzy połączy węzeł małżeński, Andromeda zaczyna stroić fochy i odrzuca swojego wybawcę. Po godnych operowej intrygi perypetiach okazuje się, a przynajmniej heroina tak twierdzi, że tylko chciała wystawić na próbę wierność herosa. I wszystko kończy się dobrze i szczęśliwie.
Zagadką pozostaje autorstwo całości dzieła. Odnaleziony w Wenecji rękopis serenaty Andromeda liberata z 1726 roku nie zawierał nazwiska ani autora libretta, ani kompozytora. I tu wkracza ze swoim śledztwem Michael Talbot, który najpierw na podstawie kilku różnych XVIII-wiecznych źródeł identyfikuje Vincenzo Cassaniego jako librecistę, a potem z benedyktyńską cierpliwością analizuje muzykę. Dokładny opis kolejnych kroków, poszukiwań, porównań, dociekań i domysłów został przedstawiony na trzydziestu stronach pod tytułem Mythology in the Service of Eulogy: The Serenata "Andromeda liberata" (1726). W każdym razie zachowane notatki o finansowaniu artystów, muzyków i librecistów, pozwalają domniemywać, że Andromeda liberata powstała jako dzieło zbiorowe kilku kompozytorów dla uczczenia pochodzącego z Wenecji wielkiego mecenasa sztuki, jakim był kardynał Pietro Ottoboni (1667 - 1740). Właśnie w 1726 roku Pietro Ottoboni, wcześniej wygnany z Republiki Wenecji, triumfalnie do niej powraca, a na jego cześć zorganizowano wielkie uroczystości o charakterze muzycznym, jako że kardynał był miłośnikiem opery i sam parał się nawet pisanem librett. Wówczas doszło między innymi do wystawienia Andromedy. Pierwotny tytuł utworu, w nawiązaniu do pozycji i zasług kardynała, brzmiał Perseo, przy którym adnotacja, że jest to dzieło na pięć głosów, pozwala utożsamiać go z odnalezioną Andromedą, zawierającą pięcioro bohaterów: Andromeda (sopran), Kasjopea (sopran), Meliso (alt), Perseo (alt), Daliso (tenor).
Na dalszych stronach Talbot opisuje jak ustalał kompozytorów. Daruję tu sobie szczegółowe streszczenie, tym bardziej, że ostatecznych rozstrzygnięć nie ma. Przewijają się nazwiska takie jak Nicola Porpora, Giovanni Porta, Benedetto Marcello, Tomaso Albinoni, Giovanni Brusa, no i oczywiście Vivaldi. Cztery arie Talbot ostatecznie przypisuje Albinoniemu, jedną na pewno uznaje za kompozycję Porty. Inne zawierają cechy języka muzycznego Antonia Lottiego czy Marcella oraz kilku mniej znanych, więc właściwie trudno stwierdzić autorstwo. Nie można też z całą pewnością określić, ile fragmentów skomponował Vivaldi. Niemniej jego udział jest wyraźnie widoczny, a aria Perseusza Sovente il sole na pewno wyszła spod jego ręki.
Sovente il sole
risplende in cielo
piu bello e vago,
se oscura nube
gia l`offusco
E il mar tranqiullo
quazi senz`onda
talor si scorge
se ria procella
gia lo turbo.
( jak coś poplątałam, to proszę zajrzeć do Talbota, za którym trudno mi było nadążyć)
No jeśli Ty rok zaczynasz Vivaldim ,Perseuszem , Andromedą I Jarousskym - to aż boję się pomysleć na jakie wyżyny czy szczyty bedziesz nas chciała dalej zaprowadzić.
OdpowiedzUsuńAleż pięknie ten piękny Jaroussky spiewa!!!
A Ty pewnie znowu w okolicach TWON przebywasz - a ja nic o ym nie wiem!!!!
Stokrotko, spokojnie, w okolicach TWON będę za tydzień dopiero :-)
Usuńnotaria
Nigdzie nie zaglądam !! Niczego nie sprawdzam !! Tyś ma Wyrocznia nad Wyroczniami...:o)
OdpowiedzUsuńO matko, to za duża odpowiedzialność, chyba że zacznę jak Pytia być enigmatycznie niejasna, żeby nie było wiadomo, o co chodzi ;-)
Usuńnotaria
pierwsze skojarzenie dotyczące wielowarstwowa prowadziło mnie do podobnych zjawisk w utworach ludowych. Może więc nie była to tendencja typowa dla kultury niskiej? Ale Vivaldi ma swojego Talbota vel Holmesa i skrybę współczesnego w osobie blogerki Notarii:))
OdpowiedzUsuńTylko doprawdy nie wiem, ważniejszy jest Vivaldi czy Jaroussky?, którego nawet tagach nie wymieniasz:)
A księżyc w nowiu:)
Nie wiem, który jest ważniejszy ;-) Właściwie wiem, w zasadzie zawsze ważniejszy jest kompozytor, ale... Tagi się tworzą, jak cały ten blog w ciągłej budowie ;-) Trochę mnie wkurza YouTube, bo co zamieszczę jakieś linki do filmików, to za chwilę się okazuje, że już wycofany i się nie otwiera i muszę usuwać, szukać innego adresu, zmieniać. Męczące to dla mnie.
UsuńJaroussky jak zawsze liryczny, mistyczny, nie do podrobienia. Malarstwo rodzajowe między sentymentalnym a romantycznym ładnie uzupełnia nastrój. Fajny clip:)
OdpowiedzUsuńWiesz, nie kojarzę tego malarstwa, ale może to rokoko? W zasadzie nijak się ma do arii i muzyki ;-) Tak ktoś sobie wybrał.
Usuńnotaria
Wydaje mi się, że jest i rokoko, klasycyzm itd z tego okresu czasowego. jako wyróżnik przyjęłam sposób przedstawiania przyrody( drzew). Są tam jakieś figury nawiązujące do tematu- czyli klasycystyczne:)
Usuńnie upieram się, oceniam intuicyjnie, bo nie wiem:))
A jednak rokoko! I znalazłam dowody :-))) Watteau oczywiście
Usuńhttp://commons.wikimedia.org/wiki/File:Antoine_Watteau_056.jpg
http://ec-dejavu.ru/w/watto_3.html
http://www.wikipaintings.org/en/antoine-watteau/an-embarrasing-proposal-1716
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Antoine_Watteau_073.jpg
I tak dalej... przypuszczam, że to są wszystko obrazy Watteau - rokoko górą :-)
Autorowi klipu jednak się style pomyliły ;-)
notaria
zawsze twierdziłam, że jesteś niesamowita i...uparta:))
OdpowiedzUsuńdziękuję za "kasztany".:)))cz
Zmuszasz mnie do dociekliwości ;-) Nie mam wyjścia, skoro piszesz rebusami ;-)
UsuńNotario proszę odhaczyć mi obecność na lekcji.Tym razom odpoczęłam psychiatrycznie.
OdpowiedzUsuńDośka do Notarii
p.s. lecę na kolejną lekcję do Czesi
Odhaczam:-) Leć, tylko uważaj na druty!
UsuńPełna podziwu pozdrawiam noworocznie:) Wszystkiego dobrego Notario!
OdpowiedzUsuńDziękuje i wzajemnie dobrych kadrów w nowym roku:-)
Usuń