Pliniusz Starszy w Historii naturalnej pisał, że "pszczoły zajmują najwyższą pozycję i są najbardziej godne naszego podziwu, gdyż stworzone zostały tylko i wyłącznie dla człowieka". Co prawda nie wiem, o jaki proces stworzenia miał Pliniusz na myśli. Wyczuwam w tym fragmencie pewne niejasności tłumaczenia. Nie przeszkadza to jednak dostrzec, jak wyjątkową rolę przypisywał starożytny badacz tym pożytecznym owadom.
Od lat pojawiają się alarmujące wieści o tym, że pszczoły giną. Zagrażają im monokulturowe uprawy, zanieczyszczenie środowiska, chemiczne środki owadobójcze i chwastobójcze, choroby i naturalni wrogowie w świecie owadów. Dwadzieścia lat temu pojawiła się w Europie Vespa velutina, inwazyjny gatunek błonkówki zagrażający europejskim pszczołom. Potocznie nazywa się j azjatyckim szerszeniem, ale to nie jest precyzyjne określenie. Niemniej stanowi zagrożenie, gdyż atakuje europejskie pszczoły, które - w przeciwieństwie do azjatyckich - nie umieją się przed nim bronić. Starszym, od lat 70. i 80. zagrożeniem, który pojawił się w Europie, jest warroza, czyli choroba wywoływana przez Warroa destructor, gatunek azjatyckiego roztocza. Na razie istnieją leki, które podaje się na wiosnę i jesienią w celu zniszczenia żywych roztoczy w pszczelej rodzinie. Znacznie groźniejszym przypadkiem jest zgnilec amerykański. Jest to choroba bakteryjna. Jej pojawienie się oznacza zniszczenie całego ula wraz z pszczołami, żeby choroba nie przeniosła się na całą pasiekę. W razie wykrycia ogniska choroby powiatowy lekarz weterynarii w promieniu 6 km oznacza teren zapowietrzony i podejmuje dalsze kroki, w tym nakaz spalenia zainfekowanej rodziny pszczelej, czyli całego ula, a czasami nawet i sprzętu pszczelarskiego używanego w pasiece. Co czuje pszczelarz, gdy musi spalić ul z pszczołami w środku?... Nadzieja w medycynie, ponieważ ostatnio w Kanadzie i USA opatentowano szczepionkę na zgnilca i warunkowo dopuszczono do stosowania. Trzeba poczekać na efekty.
Jak widać, europejskie pszczoły atakowane są ze Wschodu i Zachodu przez gatunki obce. Dlatego na przykład na Ouessant funkcjonuje pasieka dbająca o zachowanie rodzimego gatunku czarnych pszczół, którym grozi wyginięcie. Paradoksalnie współczesna wieś z monokulturowymi uprawami nie sprzyja pszczołom. Pomińmy nawet oczywistą kwestię chemicznych oprysków. Chodzi o ubóstwo kwiatów. Bogactwo flory zapewnia różnorodność zbieranego pyłku i nektaru. To nektar jest następnie przez pszczoły odparowywany, żeby mógł z niego powstać miód. gdy zawartość wody spadnie do 17-18% wody oznacza, że miód można odwirowywać. Pszczoły go wtedy zasklepiają w sześciokątnych komórkach woskowego plastra w ramce. Na jeden kg miodu pszczoły muszą znieść nektar z kilku milionów kwiatów. Jedna pszczoła wytworzy w ciągu życia zaledwie jedną łyżeczkę miodu.
Po tak wielkiej eksploatacji pszczoła umiera. Umiera lecąc. W sezonie letnim pszczoła żyje przeciętnie 5-6 tygodni. Wcale nie dlatego, że nie mogłaby dłużej żyć. Mogłaby, ponieważ pszczoły, które wykluwają się jesienią, przeżywają zimę i mogą żyć do pół roku. Jednak codzienne loty niszczą ich skrzydełka, które strzępią się i po prostu pszczoła nie może dłużej latać. Wtedy spada na ziemię i umiera. Ciekawa jestem, czy wiedząc to i próbując sobie wyobrazić, ile pracy trzeba włożyć w wyprodukowanie jednej łyżeczki miodu, naprawdę ktoś może uważać, że 20 zł za kg miodu to za wysoka cena? Oficjalny cennik skupu w grudniu wynosił od 15 zł za kg miodu wielokwiatowego do 50 zł za kg miodu wrzosowego. Pośrodku ceny ok. 20 -25 zł za gryczany, lipowy, nektarowo-spadziowy. To ceny skupu, nie sprzedaży detalicznej. Chyba że ktoś kupuje u pszczelarza bezpośrednio, to ceny mogą być nieco inne.
Wracając zaś do kwiatów, ich rozmaitość bywa większa w miastach, co przekłada się na popularność pasiek miejskich. W Paryżu na przykład jest ok. 2000 uli. Kilka z nich na dachach Placu Vendôme trzyma Andric de Campeau. Otwiera ul, wyjmuje ramkę pełną pszczół: "Piękny widok" zachwyca się, gdy inni pewnie uciekliby w popłochu. Największe rodziny w sezonie mogą liczyć 50 -80 tysięcy pszczół w jednym ulu. Pasieki stoją w wielu parkach Paryża, jak Jardin des Plantes czy Parc de la Villette czy na dachach budynków, jak kościół Temple de l`Etoile. Z Placu Vendôme zaś tylko kilkaset metrów mają pszczoły do ogrodów Tuileries. Pszczoły porozumiewają się przy pomocy feromonów, rozpoznaj swojego pszczelarza po zapachu. Idąc do pasieki, trzeba się umyć i nie używać żadnych perfum. Znając swojego pszczelarza, pszczoły są spokojne, nieprowokowane nie żądlą. Wykonują po prostu swoją robotę. Pierre Merlet, jeden z pszczelarzy paryskiej pasieki oprowadza chętnych po swoim królestwie. Rozdaje kombinezony z kapeluszami z siatką ochraniającą głowę. Sam ma co prawda też kapelusz, ale jest w krótkich spodenkach. Też znałam pszczelarza, który na przegląd pasieki latem chodził w krótkich spodenkach, a ramki do wirowania miodu wyjmował bez siatki na głowie. Brał tylko ze sobą podkurzacz do wytwarzania dymu.
Miejską pasiekę ma też Lublin na dachu Centrum Spotkania Kultur. Mają swoje ule inne miasta: Warszawa, Kraków, Toruń, Poznań, Wrocław. Kwietne łąki zakładane w miastach przyciągają pszczoły z okolic, jak np. w Zamościu. Kwitnące ogrody na przedmieściach mogą z powodzeniem gościć pszczoły z pasiek położonych w odległości do dwóch km. Pszczoła niosąc na odnóżach kolorowy pyłek leci ze swoim ciężarem jak opita wprost do wylotka, gdzie ląduje i prędko znika wewnątrz ula. Praca wre, że tylko szumi.
U nas w Dąbrowie Górniczej też jest taka mini pasieka z pszczołami i ulami :).
OdpowiedzUsuńKochana Notario, z okazji świąt Bożego Narodzenia chcę życzyć Tobie i Twoim najbliższym wszystkiego co najlepsze! Niech to będzie czas przepełniony wiarą, nadzieją i miłością, a także pokojem w sercu i w rodzinie. Ściskam świątecznie
Dziękuję serdecznie! A Tobie życzę niegasnącej energii, która pozwala Ci być tak optymistyczną i aktywną osobą niosącą wokół radość.
OdpowiedzUsuńCoraz więcej pasiek w mieście, fani, że w Dąbrowie Górniczej także, wiem też o pszczołach w Rzeszowie. Lubię śledzić, gdzie jeszcze powstają podobne inicjatywy.
A wiesz ze na dachu Teatru Wielkiego w Warszawie jest pasieka.?
OdpowiedzUsuńTrudno w to uwierzyć...
Stokrotka
Wiem, że była na PKiN-ie, ale nie wiem, czy jest jeszcze, bo były jakieś trudności; a pewnie są w wielu miejscach, w kilku miastach zakładają je uniwersytety, ogrody botaniczne...
UsuńI jeszcze...
OdpowiedzUsuńTo pewnie dlatego że pszczoły nie tylko robią miód ale też śpiewają... I tańczą...
Stokrotka
w ogóle są wszechstronne...
OdpowiedzUsuńMiejskiej nie mam, ale mam stacjonarną i mobilną w sąsiedztwie Wrzosowiska...;o) "Sąsiadki" często nas odwiedzają, bo im dogadzamy jak możemy...;o)
OdpowiedzUsuńI to się nazywa pomoc sąsiedzka...
OdpowiedzUsuń