Źródła historyczne okazały się bezlitosne - święty Mikołaj nie istniał. Usunięto go z oficjalnej listy świętych Kościoła Katolickiego. Jednak w rzymsko-katolickim i wschodnim, prawosławnym Kościele pozostały nadal świątynie jego imienia, w sztuce pozostała ikonografia, pozostała legenda o narwanym biskupie, który przeciwnikowi w teologicznej dyspucie złamał nos, sam też przebywał w więzieniu i poddawany był torturom, ale miał wiele współczucia dla ludzi biednych, pokrzywdzonych i niesłusznie oskarżanych przez przekupnych sędziów. Pozostała też muzyka.
Benjamin Britten (1913 - 1976) św. Mikołajowi poświęcił dziewięcioczęściową kantatę skomponowaną w 1948 r. do libretta Erica Croziera na zamówienie szkoły Lancing College w Sussex, której jednym z patronów jest właśnie postać tego świętego. Crozier na podstawie wielu zapisanych wersji życiorysu świętego i przekazów, które oczywiście nie pochodzą z czasów działalności biskupa Miry, lecz narastały przez wiele późniejszych wieków, skonstruował dramatyczną historię od narodzin do śmierci Mikołaja. Opisane w kantacie wydarzenia są zgodne z wielosetletnią legendą i składają się na nią najważniejsze spektakularne cuda, jak uspokojenie burzy na morzu, pobyt w więzieniu i tortury, wybór na biskupa Miry, wskrzeszenie trzech zamordowanych chłopców oraz sekretne wyposażenie w posag trzech sióstr aby uratować je przed prostytucją.
Głosem wiodącym w kantacie jest partia tenora jako Mikołaja, który częściowo opowiada swoje losy w dialogu z chórem. Są w niej momenty dramatyczne, jak morska burza oddana przez żeńskie głosy chóralne. Britten wykorzystuje także tradycyjne tony chorałowe. Całość jest dosyć dynamiczna, ze zmiennym nastrojem. Tak oto święty Mikołaj doczekał się swojej całkiem poważnej i obszernej kantaty, której wykonanie trwa ok. 50 minut.
Istniał czy nie istniał, kult trwa, a komercyjna wersja stanowi potężną handlową markę. Historyczna Mira i Bari - aktualne miejsce przechowywania relikwii świętego - są niemal na stopie wojennej. Mira uważa, że Włosi ukradli im świętego, ci zaś bronią się twierdząc, że ratowali jego szczątki przed profanacją przed tureckimi najeźdźcami. Działo się to w XI wieku podczas narastającej schizmy Kościoła zachodniego i wschodniego. W każdym razie główny szkielet obecnie znajduje się w Bari, natomiast inne drobne fragmenty, pozostawione wcześniej przez włoskich marynarzy, z pietyzmem zebrane z kolei przez wenecjan podczas pierwszej krucjaty, zostały ulokowane w San Nicolo al. Lido. Współczesne badania potwierdziły, że szkielet z Bari i szczątki z Wenecji należą do tej samej osoby. Oczywiście żadne badania nie określają jej tożsamości. Ale współcześni naukowcy mając do dyspozycji nowoczesne technologie postanowili na podstawie zachowanych kości odtworzyć więcej szczegółów postaci. Z badań anatomicznych przeprowadzonych w latach pięćdziesiątych wynika, że Mikołaj miał ok. 1,67 m wzrostu, był szczupłej budowy, miał szerokie i mocne czoło oraz szczękę, widoczne ślady po złamanym i krzywo zrośniętym nosie oraz dosyć zdrowe i mocne zęby, a zmarł w wieku 70 lat. Z kolei najnowsza technologia komputerowa pozwoliła na przełomie 2014 i 2015 r. zrekonstruować jego twarz. Całkiem sympatyczny:
Benjamin Britten, "Saint Nicolas", część V - Mikołaj zostaje biskupem Miry
Faktycznie Św.Mikołaj był/jest uniwersalnym Świętym.:-)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Benjamina Brittena to gdy byłam dziewczynką - to narzeczony mojej siostry studiujący wówczas w Warszawskim Konserwatorium opowiadał mi jaką piękną muzykę pisał ten kompozytor. Wierzyłam na słowo, bo przecież wtedy nie można było tego od razu sprawdzić.
A teraz to już tylko wspomnienia bo tego studiującego wtedy już od trzech lat nie ma w mojej rodzinie.
Słucham sobie Benjamina Brittena teraz.
Dziękuję Notario, bo znowu uruchomiłaś mi wspomnienia.
Masz bogate i różnorodne wspomnienia z bogatego i ciekawego życia...
OdpowiedzUsuńIstnieniu Mikołaja zaprzeczają niegrzeczni, bo prezentów nie dostają !! Był w Misiowym Domku i nawet ślady zostawił...;o)
OdpowiedzUsuńMasz rację, cała ta banda badaczy historycznych grzebiących w dawnych dokumentach to ludzie bardzo niegrzeczni, nie zasłużyli na prezenty i postanowili zdyskredytować istnienie św. Mikołaja, licząc, że wszyscy w to uwierzą
OdpowiedzUsuńAle ciekawostki, o których nie miałam pojęcia. Po co to badać i burzyć coś, co daje radość. 😉.
OdpowiedzUsuńNotartio przepraszam, że zażartuję, że miał szczękę rozśmieszyło mnie.😂. Na pewno będziesz wiedziała o co chodzi.
jasne, że wiem, o co chodzi, ale tam jest "mocne czoło oraz szczękę" i tę szczękę należy czytać razem z określeniem "mocne": mocne czoło i mocną szczękę, ale w języku polskim nie musimy powtarzać tego samego określenie do dwóch rzeczowników stojących obok siebie, stosujemy elipsę, jeden raz wystarczy i odnosi się do obu rzeczowników, do czoła i do szczęki
Usuńa co do burzenia; naukowcy, badacze od tego są, zęby burzyć, a my i tak możemy czerpać radość z mikołajkowych prezentów :-)
Hi, hi, w komentarzu pomyłka: żeby, a nie zęby ;-)
UsuńDzięki za wyjaśnienie. Tym bardziej, że nie wiedziałam, że tak to działa. 🙂.
Usuń