Jedziemy do Montserrat! Patrząc ze strachem na głębokie przepaści wzdłuż wijącej się wąskiej szosowej serpentyny, którą pokonywaliśmy, należałoby zapytać "do" czy raczej "na"? Montserrat jest górą, a raczej górskim masywem o charakterystycznym postrzępionym kształcie, stąd nazwa: "montserrat" - "mont"- góra, "serrat" - przepiłowana. Masyw rozciąga się na długość10 km, a najwyższy szczyt wznosi się na wysokość ponad 1200 m.
Montserrat to jednak przede wszystkim Opactwo Matki Bożej, benedyktyński klasztor wzniesiony w X wieku w miejscu kultu cudownej figury Matki Bożej z Dzieciątkiem. Legenda głosi, że jej autorem jest św. Łukasz, a została tutaj przyniesiona i pozostawiona w skalnej grocie przez św. Piotra w połowie I w. Badania wykazały, że rzeźba pochodzi z wieku XII, więc stanowi przykład sztuki gotyckiej. prawdopodobnie pierwotnie była jasna, ale dzisiaj jest całkowicie czarna, dlatego Katalończycy nazywają ją "Czarnulką"- La Moreneta. W XIX wieku została ogłoszona Patronką Katalonii, a do dzisiaj sanktuarium na Montserrat jest drugim po Santiago de Compostella hiszpańskim najważniejszym miejscem kultu i pielgrzymek.
(zdjęcie z domeny publicznej )
Obok zabudowań klasztornych na malowniczych zboczach znajdują się pustelnie wraz z tą najważniejszą Santa Cova (Święta Grota), w której odnaleziono rzeźbę Madonny. Prowadzą do nich wytyczone i utwardzone ścieżki. Dla mniej odpornych fizycznie są dwie kolejki linowo- szynowe, takie jak na Gubałówkę. Jedna prowadzi w pobliże Santa Cova na wysokości ok.700vm n.p.m., a druga do rejonu grot pustelniczych i punktu widokowego na wysokości prawie1000 m n.p.m. Uzgodniłam kompromisowe rozwiązanie z moimi kolanami i na górę wyjechałam kolejką, a na dół zeszłam piechotą.
Trzecie Montserrat to także Escolania de Montserrat, czyli pięćdziesięcioosobowy chór chłopięcych sopranów i altów, o którym pierwsze wzmianki pochodzą z XIV wieku. Początkowo chór był znacznie mniej liczny, dopiero w połowie XX wieku zwiększono liczbę chórzystów do pięćdziesięciu. Chłopcy przechodzą egzamin sprawdzający ich predyspozycje głosowe, słuch muzyczny, muszą także osiągać dobre wyniki w szkole. Przeciętnie okres przynależności do chóru trwa od 9. do 14. roku życia. W tym czasie dzieci uczą się nie tylko śpiewu, ale i gry na co najmniej dwóch instrumentach. W przeszłości zdarzało się, że chórzysta zostawał później mnichem, a Bartomeu Garriga (XVI w.) został nawet opatem i to on rozpoczął budowę obecnej bazyliki. Chór znany jest z koncertów i nagrań na całym świecie, lecz głównym jego zadaniem jest oprawa uroczystości kościelnych. Pielgrzymi mogą każdego dnia od poniedziałku do piątku w południe wysłuchać "Salve Regina" i "Virolai". W soboty chór nie śpiewa. Dzieci ten dzień spędzają ze swoimi rodzinami, wracają na nabożeństwa niedzielne. Specjalnie dla tego chóru komponowali różni twórcy. Tak powstał hymn ku czci Dziewicy z Montserrat "Virolai"skomponowany w XIX wieku przez Josepa Rodoredę do słów Jacinta Verdaguera. Oczywiście nie mogłam opuścić Montserrat, nie kupiwszy płyty z nagraniem chóru, to się rozumie samo przez się.
Sama wizyta w bazylice wywiera wrażenie ciekawymi dekoracjami, oryginalnymi lampionami, bogato zdobionym ołtarzem z cudowna figurą, wielkimi organami. Bazylika kilkakrotnie ulegała zniszczeniu, więc jej obecny wygląd odbiega od pierwotnych założeń architektonicznych. Zwraca jednak uwagę wspaniałym dziedzińcem otoczonym gotyckimi krużgankami. Pośrodku dziedzińca znajduje się fontanna. Z bocznego krużganka prowadzi przejście do samego ołtarza, gdzie można oddać hołd Dziewicy i dotknąć Czarnej Madonny. Rzeźba osłonięta jest przezroczystą ochronną taflą, ale dotknąć można kuli ziemskiej trzymanej przez Madonnę w prawej dłoni. Wierni traktują tę możliwość jako formę modlitwy, dla turystycznie nastawionych podróżnych będzie to raczej kolejna atrakcja, o czym świadczą nagminnie robione podczas adoracji zdjęcia.
W klasztorze działa także męski chór złożony z ojców zakonnych. Wysłuchanie go na zakończenie sobotniego nabożeństwa uświadamia jedno: Montserrat jest doskonałym miejscem dla chóralnego śpiewu ze względu na wręcz fantastyczną akustykę. Śpiew dociera zewsząd, dźwięk organów niesie się górą i dołem, człowiek czuje się cały zanurzony w muzykę.
Byłam w Montserrat 15 lutego
I słucham sobie od samego rana ...Przepiękne!
OdpowiedzUsuńDla mnie za krótkie, dlatego kupiłam płytę
OdpowiedzUsuńPrawdziwa "piguła" rzeczy pięknych...;o)
OdpowiedzUsuńTak, pigułka, chciałabym tam pojechać jeszcze kiedyś, obejrzeć, posłuchać więcej
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa relacja, i , myślę, uwiodła Cię muzyka! Zastanawiałam się nad zdaniem:"Sama wizyta w bazylice wywiera wrażenie ciekawymi dekoracjami..."
OdpowiedzUsuńMuzyka i bogactwo wrażeń potrafią zawrócić w głowie:)))
Wewnętrz jest dużo szczegółów, za dużo, żeby ogarnąć podczas krótkiej wizyty. Trzeba się skoncentrować na czymś jednym. Muzykę się zapamiętuje.
OdpowiedzUsuń