Stworzyłam, otworzyłam, napełniam nowy blog na blogspocie, uciekając przed anihilacją na bloog.pl
Takie czasy, nic wiecznego na tym świecie ;-)
Przeczytałam w komentarzach, że my, blogerzy, to w ogóle już dinozaurami jesteśmy nienadążającymi za rozwojem technologii, bo teraz to tylko fejsbuki, tłitery i inne ćwierkania się liczą, a nie jakaś żmudna pisanina, której nikt nie czyta. Tak więc blogosfera zmierza ku nieuchronnemu popadnięciu w nicość.
Jeszcze udało mi się zmobilizować do przenoszenia wpis po wpisie pierwszych zapisków, ale następnym razem, gdyby zaistniała taka konieczność, chyba już nie będzie mi się chciało.
No więc archiwizuję, przenoszę a przy okazji wspominam. Ileż to człowiek się nasłuchał, naczytał, naopowiadał ;-)
Do końca marca powinnam się wyrobić ze wszystkim. Jeśli ktoś by chciał też powspominać, zapraszam. Pod tytułami wpisuje też pierwotne daty publikacji, tak dla porządku chronologicznego, a zaczęłam od najstarszych notek.
Przepraszam, ale komentarzy nie kopiuję, nie dam po prostu rady. Za to można zerknąć na coś, przeczytać, wysłuchać i napisać coś nowego. Kolejne archiwalne notki będę wklejać sukcesywnie, na ile czas pozwoli.
http://literackomuzyczny.blogspot.com/
przenoś bo bym straszliwie tęskniła. ja czytam :)
OdpowiedzUsuńStrasznie żmudna robota, ale blog już działa :-)
UsuńJesteś WIELKA - z wielu powodów. Także z powodu tej benedyktyńskiej pracy.
OdpowiedzUsuńAle nie jest ona pracą syzyfową.
Dziękuję Ci.
Ale nie byłaś tam jeszcze, żeby mi powiedzieć,c zy dobrze wygląda to wszystko?
UsuńJeszcze nie przeniosłam wszystkiego, to zajmie trochę czasu.
Syzyfowa praca jest o tyle, że prędzej czy później przecież te blogi znikną, co innego dawne pamiętniki pisane w zeszytach, mogą przetrwać nawet sto lat, a przynajmniej wnuki doczekają, blogi mogą nie dotrwać do następnego pokolenia :-)
Byłam, byłam.
UsuńI bardzo mi się podoba.
Działaj dalej Notario.
Na razie nikt tam śladów nie zostawia, więc myślę, że jeszcze nikt nie zagląda. Wpisy będę przenosić sukcesywnie, ale nie mam czasu codziennie. Trochę to potrwa. Przeniosłam kilkadziesiąt i podzieliłam na kategorie. Myślę, że czytelne. Można kliknąć na etykietę i otwierają się tylko z danej kategorii, np. o książkach :-) Zresztą tutaj też mam etykiety, ale jest ich więcej i bardziej różnorodne.
UsuńWłaśnie z myślą o wnukach chcę skopiować blogowe wpisy do komputera i może je nawet wydrukuję (po dokładnym remanencie i jakiejś redakcji) w paru egzemplarzach. Jeszcze nie zaczęłam, czas ucieka, a tych wpisów na tym blogu mam aż 720! I jeszcze parę (dziesiąt) na tym drugim. I na dodatek, jak mówi Mój "nikt mi za to nie płaci". Podziwiam Cię bardzo. A ile u Ciebie pokazuje wpisów? szkoda, że zwijają bloog, prawda? A papierowe pamiętniki, to fajna sprawa, właśnie niedawno znalazłam swoje, od czasów liceum, i podczytuję. Tylko zdjęcia są rozrzucone po różnych albumach i pudełkach, a muzyki tamtej często już nie ma albo nigdy nie było (gdy śpiewałam w pierwszym chórze nikt tamtych występów nie rejestrował). Tez czeka mnie sporo pracy i t
OdpowiedzUsuńI tylko zmobilizować sie nie mogę. Przepraszam, komentarz, niedokończony, wysłał się "sam", musiałam dokończyć zdanie :) A aria Orfeusza z opery Glucka, w wykonaniu Andreasa jest tu, czy tam? Uwielbiam ją :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście moich wpisów jest mniej, to chyba jedyny przykład,kiedy człowiek się cieszy, że ma mniej;-) Tylko 400 z okładem. Jeszcze nie przeniosłam wszystkiego. Sama nie pamiętam, gdzie teraz jest ta aria. Alei tu i tam jest wyszukiwarka,gdy wpiszesz tytuł, albo Scholl i Gluck, na pewno się odnajdzie:-)
Usuń