O tym, że warto mieć marzenia i życzenia nawet nie do spełnienia, choćby po to, żeby wygrać płytowy box. I to jaki! "Piosenki Kabaretu Starszych Panów" - 6 płyt z piosenkami, kupletami, spisem treści, nazwiskami wykonawców, datami emisji, zdjęciami z planu i zabawnymi rysunkami. Śliczności! Czytam wstęp Grzegorza Wasowskiego do powtórnego uzupełnionego wydania, w którym znalazły się po raz pierwszy odzyskane niektóre nagrania. Słucham, jednocześnie upajam się cudowną polszczyzną, zabawną muzyką, humorem, minioną epoką elegancji Starszych Panów Dwóch. Ach, zapomniałam! Box dostałam w prezencie od Dwójki za życzenia noworoczne :-)
Sprawa druga ostatnich dni: książki pisane dla pieniędzy, czyli Balzac. Natrzaskał tego co niemiara, stron tysiące, tytułów kilkadziesiąt. "Bal w Sceaux" z 1930 roku to jeszcze początki wielkiego cyklu "Komedii ludzkiej". Ale zaiste, jakie znane perypetie bohaterów. Bohaterka Emilia de Fontaine ma ambicję wyjść co najmniej za para Francji. Przebierajac w adoratorach zakochuje się w tajemniczym nieznajomym, który ujmuje ją samą i rodzinę prawdziwie szlachetnym charakterem i prezencją. Wkrótce doprowadza do bliższego poznania go, ale nadal nic nie wie o Maksymilianie Longuevillem, a zjamuje ją przede wszystkim pytanie, czy jest szlachciem. Wierzy, że tak. Sielanka zakochanych trwa do czasu, gdy Emilia znajduje Maksymiliana w sklepie, jak to się mówiło, bławatnym, gdzie jest subiektem. Koniec miłości! Subiekt?! No proszę! Czy Emilia nie jest tutaj pierwowzorem niejakiej panny Łęckiej? A Maksymilian Wokulskiego? Ach, bo Maksymilian to też prawdziwy szlachcic, nawet więcej, syn wicehrabiego, lecz zrzekł się tytułu na rzecz swego brata.
Balzac miał tyle poczucia realizmu, że nie kazał Maksymilianowi umierać z miłości, wysadzać się w powietrze ani rzucać pod pociąg ;-) Pojechał do Brazylii, zbił majątek, a po śmierci brata przejął tytuł rodowy i został parem Francji. Ale cóż, Emilia jest już w tym czasie mężatką. Zdesperowana zawiedzionymi oczekiwaniami wychodzi za mąż za 70-letniego hrabiego de Kergarouet, swojego wuja zresztą.
A Starsi Danowie Dwaj śpiewają mi, o, nie, teraz śpiewa Michnikowski :-) A zaraz będzie Barabara Krafftówna - Walc Embarras. Kurczę, nie wiedziałam, że to ich. "Sopran skrzypiec i alt" - piękne, ale Amor - helikopter miłości? - to już Przybora komentuje po swojemu ;-)
Gratuluję wygranej, Aż mi się humor poprawił,kiedy wyczytuję tyle entuzjazmu! Balzakowskie historie intrygujące, owszem, ale tymczasem odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo
Balzac jest dla odpoczynku ;-) Jak się słucha Kabaretu Starszych Panów, człowiek mimowolnie się uśmiecha :-)
UsuńTo rzeczywiście wspaniała wygrana.
OdpowiedzUsuńA "Kabaret Starszych Panów" to creme de la creme.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam.
A i owszem, takiego humoru już dzisiaj w żadnym kabarecke nie ma. Zbyt wyrafinowany na dzisiejsze siermiężne gusta ;-)
Usuń