wtorek, 22 kwietnia 2025

Muzyka jezuicka Ameryki Południowej

      Koncentrując się na nauczaniu i spuściźnie zmarłego wczoraj Jorge Maria Bergoglia, zwłaszcza w kontekście imienia Franciszek, które wybrał jako papież, oczywistym nawiązaniem do świętego Franciszka z Asyżu, łatwo zapomnieć, że był jezuitą. Co prawda, w każdej biografii i we wszelkich notatkach zawsze jest to podawane, ale, jak to często bywa, ludzie pomijają informacje według nich nieistotne lub niewygodne, albo z innych względów marginalizowane. Może więc umknąć, że za jego formacją stoi kilkusetletnia działalność Towarzystwa Jezusowego, czyli zakonu jezuitów w Ameryce Łacińskiej. Pomijam tutaj zawiłości tej obecności, historyczno-polityczne zawirowania, ponieważ nie jest to blog historyczny ani religijny. Moim zamiarem jest wspomnieć jak zawsze o aspekcie muzycznym. 

      W zakładanych przez jezuitów a Ameryce Południowej misjach i tzw. redukcjach (osiedlach) rdzenni mieszkańcy, między innymi Indianie Guarani (działalność takiej misji przedstawia film "Misja" z muzyką Ennio Morricone), uczyli się także rzemiosła i sztuk artystycznych, w tym muzyki. Muzyka była sposobem ewangelizacji, toteż wielu jezuitów muzyków komponowało utwory religijne specjalnie dla społeczności misyjnych. A ponieważ przybycie i rozkwit działalności jezuitów przypadły na druga połowę XVI w. oraz wieki XVII i XVIII, była to muzyka przeważnie w stylu barokowym z właściwymi dla niej polifoniami, przenikaniem się sacrum z profanum, motety, msze, nieszpory, koncerty, muzyczne miniatury... Spuścizna muzyczna jezuickich misji i jezuickich kompozytorów musiała być ogromna, skoro w latach 60. i 80. XX wieku podczas renowacji kościołów jezuickich misji Indian Chiquito na terenie Boliwii i Paragwaju znaleziono ponad pięć tysięcy manuskryptów z utworami muzycznymi. Kolejne sześć tysięcy odkryto w 2006 roku z dawnych misji Indian Moxo. Stąd też jeszcze w latach 90. XX wieku pod patronatem UNESCO zrodził się pomysł zorganizowania Festiwalu Muzyki Renesansu i Baroku Amerykańskiego " Misiones de Chiquitos". Trwałym śladem festiwalu pozostały nagrane płyty. W ubiegłym roku podczas XIV edycji Festiwalu trwającego w kwietniu występował między innymi Chór Kameralny Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. 

      Spośród kompozytorów jezuickich, którzy tworzyli dla misji w Ameryce Południowej wybrałam dwóch. Martin Schmid (1694 - 1772), jezuita szwajcarski, przebywał na misjach od 1729 roku, kiedy to przybył do Buenos Aires. Następnie działał w San Javier, San Rafael, Conception oraz San Juan. Muzyką interesował się jeszcze przed wstąpieniem do zakonu. Przebywając na misjach uczył miejscowych Indian budowy instrumentów, tworzył kompozycje dla budowanych kościołów. Jedną z takich kompozycji jest Si bona suscipemus.


      Innym kompozytorem tego okresu i zarazem obecnym na Festiwalu Muzyki Renesansu i Baroku Amerykańskiego " Misiones de Chiquitos" jest Domenico Zipoli (1688 - 1726), jezuita włoski. Muzyki uczyli go wybitni kompozytorzy włoscy tego czasu: Casini, Scarlatti, Pasquini. Na misje udał się w 1716 roku i osiadł w Córdobie w dzisiejszej Argentynie. Komponował msze, hymny, opery misyjne. Jego suity i partity w 2015 roku nagrał na płycie włoski pianista Giovanni Nesi. Współcześnie Zipoli znany jest przede wszystkim z utworów organowych, lecz nie tylko. Poniżej przepiękne Adagio na obój, wiolonczelę, organy i orkiestrę. 

8 komentarzy:

  1. Adagio rzeczywiście przepiękne.
    Słucham sobie...
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo wcześnie słuchasz.... cieszę się, że Ci się podoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja ranny ptaszek jestem.
      No i już ptaki bladym świtem śpiewają...:-)

      Usuń
  3. wiem, pamiętam, ja czasami słucham ptaków wieczornych

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj sobie posłucham tych utworów...

    OdpowiedzUsuń
  5. Adagio przepiękne, nikt się nie oprze jego urodzie 🌹
    Oba utwory właściwie z tego samego okresu, a wydaje się że dzielą je epoki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Różnica zapewne wynika z wielu powodów, ale dzięki temu muzyka jest różnorodna; jest jeszcze tyle pięknej muzyki do odkrycia, że czasem żal mnie ogarnia, że nie zdążę wszystkiego poznać i posłuchać

    OdpowiedzUsuń