środa, 10 września 2025

Legendarny i niezapomniany duet

        Marek i Vacek - fortepianowy duet - Marek Tomaszewski i Wacław Kisielewski. Kochałam ich. Nadal słucham stare winylowe krążki. Grali klasykę i własne utwory. Teraz nagrania można znaleźć w Internecie. Mam je wszystkie na czarnych płytach... Kisielewski zmarł 12 lipca 1986 roku na skutek obrażeń w wypadku samochodowym. Duet przestał istnieć. A ja nadal ich kocham. 






I nadszedł Ten Czas...


I ten sam utwór z oryginalnym teledyskiem... Tańcząca na końcu teledysku Zuzia to córka Wacława Kisielewskiego.

niedziela, 7 września 2025

Muzyka, śpiew i modlitwa - na Siewną

         

Piotr Stachiewicz, Matka Boża Siewna, pocztówka z 1933 r.

         Czy w tej akurat kolejności? Niekoniecznie, aczkolwiek nie wymieniłam wszystkiego. Był orkiestra dęta, był zespół śpiewający, były występy pań z koła gospodyń wiejskich, była msza w parafialnym kościele, były ciasta, słomiane "rzeźby" i artystyczne ekspozycje plonów i oczywiście dożynkowy wieniec. Kultywowanie tradycji dożynek należy do kultury lokalnej, mimo że obchodzone właściwie w całej Polsce wiejsko-sołeckiej, mające swoje ponadlokalne wydania w postaci dożynek wojewódzkich i ogólnopolskich na Jasnej Górze. Swego czasu w okresie PRL-u nagłaśniane ogólnopolskie dożynki z udziałem najwyższych przedstawicieli partyjnych były transmitowane w telewizji, służąc jako propagandowa narracja władzy komunistycznej kształtująca świeckie państwo.  Propagandowe funkcje  ogólnokrajowych dożynek w okresie PRL omawia Monika Milewska (Ukradzione święto. Dożynki w PRL, "Zeszyty Wiejskie", 2020). Ich organizacja corocznie odbywała się w innym mieście wojewódzkim, co podyktowane było względami ideologicznymi, np. w 1954 roku ogólnokrajowe dożynki odbyły się w Lublinie jako uczczenie 10. rocznicy ogłoszenia Manifestu PKWN. Przygotowywane z wielką pompą obchody gromadziły do 200 tysięcy uczestników z całej Polski (przodowników pracy i działaczy), a tylko niewielka część dożynkowego pochodu wywodziła się z ludowej tradycji (wieniec dożynkowy, tradycyjne stroje ludowe|). Bezpośrednią bowiem funkcję propagandową pełniły niesione w długim pochodzie portrety przywódców politycznych (np. Bieruta, Stalina, Mao-Tse-tunga, Kim Ir Sena...), Ludwika Waryńskiego, sztandary PZPR, ZSL, ZMP, transparenty ("Cześć chłopom, przewodnikom polskiej wsi...", "Niech żyje Związek Radziecki..." itp.). Wzory wieńców dożynkowych poszczególnych województw były z góry określone przez Zarząd Główny ZSCh.  Obchodom towarzyszyła idea mechanizacji wsi, stąd prezentacje traktorów, kombajnów, maszyn rolniczych. Paradoks komunistycznych dożynek polegał na tym, że miały służyć wychwalaniu klasy robotniczej, stąd uczestniczyły w nich delegacje z fabryk, kombinatów chemicznych, stoczni, hut, stalowni, kopalni, a w efekcie chodziło o marginalizowanie znaczenia obszarów wiejskich na rzecz wzmocnienia rozwoju przemysłu i nadrzędnej roli robotników (szczególną rolę odegrała tutaj historia powstania Nowej Huty). Włączanie do dożynkowego święta rzesz robotników z fabryk i organizowanie dożynek w największych miastach mimowolnie nabierało aspektu humorystycznego, gdy z ludowego, wiejskiego obrzędu plonów powstawała wielkomiejska manifestacja pod hasłem "Tradycyjne, Ogólnomiejskie Dożynki Wsi". Jednocześnie chodziło o pozbawienie dożynek akcentów religijnych, co - nota bene - było trudne, ponieważ tradycyjne pieśni dożynkowe są wyrazem wiary w Boską opiekę nad urodzajem.

       W latach 90. XX wieku i na początku wieku XXI rozwój idei "małych ojczyzn" przywrócił dożynkowej tradycji wymiar lokalny, skupiając wokół obrzędu lokalną społeczność, aktywizując najczęściej działania tradycyjnych kół gospodyń wiejskich i ochotniczych straży pożarnych. Samoorganizacja środowisk wiejskich wokół tradycyjnych form świętowania, odnoszących się do specyfiki pracy na roli, jest jednym z elementów zasobów kulturowych wsi. Obyczaj dożynkowy powstał około XVI wieku, ewoluując przez kolejne wieki aż do wieku XIX i początku XX, gdy utrwaliła się forma dziękczynienia za plony i święcenia wieńca dożynkowego w święto Narodzenia Matki Bożej, czyli 8 września. Jeszcze w latach międzywojennych dożynki urządzano właśnie podczas tego święta. Dziś jest inaczej, ponieważ parafie, gminy i powiaty urządzają święto plonów w różnych terminach, od połowy sierpnia aż do września. W wielu miejscowościach zachowuje się nadal tradycyjny termin Matki Bożej Siewnej, jak tradycyjnie nazywa się święto Narodzenia NMP. Dożynki bowiem oznaczają zakończenie zbierania plonów i przygotowanie ziemi pod nowy zasiew. W wiejskiej społeczności lokalnej tradycyjne dożynki zachowały sakralny charakter, a centralnym wydarzeniem jest poświęcenie wieńca dożynkowego przez kapłana w kościele. Stałym punktem jest tradycyjna pieśń dożynkowa "Plon, niesiemy plon" (zapisana przez Oskara Kolberga), niemniej ma ona liczne warianty i każdy region ma swoje własne wersje. 

       Uroczystości towarzyszą temu liczne atrakcje przygotowane przez lokalne grupy, jak wspomniane koła gospodyń wiejskich i ochotnicza straż pożarna oraz zaangażowani mieszkańcy. Uwidacznia się w tym jeszcze inna rola dożynek - poza sakralną funkcją dziękczynienia za plony - mianowicie integracja społeczności wokół wspólnych wartości: pracy, gościnności, tradycji, pobożności, zabawy, kształtowania specyficznej ludowej estetyki. Wszystko to obserwowałam właśnie dzisiaj, w dniu święta Matki Bożej Siewnej. W uroczystym korowodzie z udziałem pań z koła gospodyń wiejskich oraz orkiestry dętej do kościoła został zaniesiony wspaniały wieniec. Bezpośrednio do świątyni korowód z wieńcem został wprowadzony przez kapłana. W trakcie nabożeństwa wieniec został poświęcony, orkiestra grała (jak orkiestra huknęła na Podniesienie, to aż posadzka zadrżała), a panie z zespołu (o zespole pisałam TUTAJ) śpiewały specjalnie przygotowane pieśni. I to na dwa głosy. Przepięknie! Słowa pieśni dożynkowych wysławiają ciężką pracę na roli i zarazem sławią Boga za "dobrodziejstwa, którym nie masz miary", jak wspomniał kapłan w homilii. 

        W tradycji dożynkowej od dawnych czasów wykształcił się też element satyryczny. Także do tego było nawiązanie w postaci żartobliwego skeczu, na którego odegranie w kościele ksiądz się zgodził. Nawet zachęcał, żeby zostać i obejrzeć. Gestem gościnności było zaproszenie wszystkich obecnych  na poczęstunek. I nie chodziło tylko o to, że  można było wziąć kawałek dożynkowego chleba, lecz o całkiem przyjemne delektowanie się słodkimi wypiekami. Co najmniej kilkanaście pań piekło ciasta, aby dla nikogo nie zabrakło.  

        Muszę wspomnieć jeszcze o orkiestrze. Była to orkiestra dęta z Zaburza - powiat zamojski. Orkiestra oczywiście Ochotniczej Straży Pożarnej - wszyscy w strażackich galowych mundurach. . Dlaczego to ważne? Ponieważ jest to orkiestra ze stuletnią tradycją, powstała w 1926 roku, jedna z najstarszych orkiestr na Roztoczu. Występuje w całej Polsce na przeglądach i festiwalach. Jeszcze dekadę temu była to jedna z największych orkiestr dętych na Zamojszczyźnie. Grają w niej muzykanci z Zaburza i okolicznych miejscowości: Chłopkowa, Latyczyna, Gorajca, Radecznicy, Mokregolipia. 

Znalazłam nawet kilka nagrań, chociaż niewielki to przedsmak tego, co orkiestra potrafi.


Powinnam na koniec napisać: "I ja tam byłam, miód i wino piłam", albo co najmniej "ciastka jadłam". Otóż nie, byłam, ale nie jadłam, nie piłam, tylko podziwiałam. 

czwartek, 4 września 2025

Urodził się 4 września

         Tak rocznicowo dzisiaj, choć to ani okrągła, ani specjalna jakaś rocznica. 4 września 1809 roku w Krzemieńcu urodził się Juliusz Słowacki. Nie doczekawszy 40. urodzin, zmarł w kwietniu 1849 roku w Paryżu. Ile trzeba mieć talentu, żeby w tak krótkim czasie napisać kilkanaście dramatów (które zresztą zrewolucjonizowały polską literaturę), kilkanaście poematów, powieści poetyckich i mnóstwo wierszy, a przy tym stworzyć nową oryginalną filozofię genezyjską. Jak na romantyka przystało, wyruszył też w podróż do źródeł europejskiej kultury: do Grecji i na Bliski Wschód. Świetnie też malował, w osobistym notatniku utrwalał podczas podróży oglądane pejzaże. Dandys i natchniony wieszcz, a zarazem twardy gracz, jeden z pierwszych, który umiejętnie i z sukcesami inwestował na giełdzie. Poeta, a jednak umysł precyzyjny i prawniczy: studia prawnicze  ukończył w wieku 20 lat. Poliglota znający dziewięć języków, w tym francuski, niemiecki, rosyjski, łacinę i grekę (tłumaczył m.in. Homera), przy czym francuskim posługiwał się tak samo biegle jak polskim.

        Wszyscy miłośnicy poezji, a nawet czytelnicy sporadyczni, mają swój ulubiony wiersz Słowackiego. Wybór jest ogromny. Najczęściej powtarzane są... przypominane... wiersze te najbardziej znane, rzekłabym nawet: dostojnie-posągowo-łzawe (Smutno mi, Boże itp.) Tymczasem pamiętać warto, bo i znać warto utwory o niesłychanym finezyjnym dowcipie. Słowacki był bowiem człowiekiem, poetą piekielnie inteligentnym. On pierwszy potrafił (no, może drugi, bo szlaki przetarł Ignacy Krasicki w Monachomachii) pisać dowcipnie o samym swoim pisaniu, przełamując granicę między światem wewnętrznym utworu a światem rzeczywistym, zacierając różnice między narratorem a autorem. I jeśli pewne raperskie poradniki językowe służą pomocą w poszukiwaniu oryginalnych rymów, jak te na żyrafę, to Słowackiego można uznać za prekursora raperów. 

       Dzisiaj przypada 216. rocznica jego urodzin - Juliusz Słowacki: prekursor raperów:

Z płaczem mówiła: jak w dębową szafę

Wlazła przed okrutnych wrogów pogonią,

Jakie tam miało być z niej auto-da-fe,

Jak nie pamiętał nikt i nie dbał o nią. - 

( O! horror! trzeci rym jest na żyrafę!

Muzy żałośne łzy nade mną ronią,

Bo muzy wiedzą jakie do łez prawo

Ma wieszcz piszący poemat oktawą).

niedziela, 31 sierpnia 2025

Gdzie i kto?

        31 sierpnia 1945 roku zmarł Stefan Banach - najwybitniejszy polski matematyk, twórca lwowskiej szkoły matematyki. Klasyk analizy funkcjonalnej i teorii mnogości. Bywalec kawiarni, nałogowy palacz, wielki patriota. Doktor matematyki, fizyki i filozofii. Pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Przyjeżdżali do niego najwięksi matematycy ze świata posłuchać, co miał do powiedzenia. Planetoida jego imienia krąży wokół Słońca.

         Gdzie i kto w Polsce dzisiaj obchodzi rocznicę jego śmierci? Kto i gdzie upamiętnia jego imię i dokonania? Kto i jak potrafi o nim opowiadać? Ilu Polaków wie, że z jego dokonań możemy być w świecie dumni? 





piątek, 29 sierpnia 2025

Dwie piosenki o wojnie

Obu panów słyszałam na żywo... te piosenki też... i wciąż je słyszę.

Mirosław Czyżykiewicz


 Słowa Josif Brodski, tłum. Roman Kołakowski

W chwili, kiedy przy kolacji
bronisz niedorzecznych racji
żal za głupstwem topiąc w wódzie - 
giną ludzie. 

W przecudownych starych miastach
strach w codzienny pejzaż wrasta
śniąc o ocalenia cudzie - 
giną ludzie.

W wioskach, których wcale nie ma,
bo śmierć przez nie przeszła niema,
wierząc swej nadziei złudzie
giną ludzie.

Giną ludzie, gdy głosujesz
za spokojem i próbujesz 
bunt sumienia zbyć doktryną -
"obcy giną".

W chwili, gdy rozrywki żądasz,
w telewizji mecz oglądasz
lub się pławisz w słodkiej nudzie - 
giną ludzie.

Oto nowa jest idea:
jeszcze ludzkość nie zginęła,
chociaż w kainowym trudzie
giną ludzie.

Wielbiąc każde przykazanie,
zapis świętych praw w Koranie,
Ewangelii i Talmudzie - 
giną ludzie.

Wśród wyznawców każdej wiary
są mordercy i ofiary -
twe milczenie wskaże teraz
kogo wspierasz.
_________________________________________________________________

Jan Kondrak


Słowa Kazimierz Grześkowiak

Stepem, stepem szli na bój kazaki,
w stepie, w stepie oszalały ptaki.
Matka, matka cała zapłakana,
wzięli synka, wzięli, z samiuśkiego rana.

Stepem, stepem garbią się kurhany,
w stepie, w stepie kazaki i pany.
Matka, matka cała żegnająca,
żegna, żegna syna, jak żegnała ojca.

Stepem, stepem rozkrwawione głogi,
w stepie, w stepie toczy się bój srogi.
Matka, matka ma zmęczone oczy,
a jej syn już krwią z krwi, krwią z krwi jej broczy.

Stepem, stepem wiatr pochyla trawy,
w stepie, w stepie skończył się bój krwawy.
Matka, matka Matce, co w ikonie,
daje syna, daje w malowane dłonie.


wtorek, 26 sierpnia 2025

Jeden utwór - kilka wersji

       Najbardziej znany utwór Astora PiazzoliLibertango ma milionowe odsłony, nie podejmuję się policzyć, ile w sumie milionów, jeśli zsumuje się wszystkie dostępne wersje, a jest ich multum. Mam swoje ulubione i mam absolutny hit. Ale wybór pozostawiam każdemu indywidualnie. Tylko spośród kilku...  

Na początek wersja z prawie sześćdziesięcioma pięcioma (prawie 65 mln) milionami osłon, do posłuchania i oglądania:


"Tylko" trzy i pół miliona - wersja wiolonczelowa z orkiestrą:


Wersja tylko na ludzkie głosy - bez instrumentów, trzy miliony sześćset tysięcy:


Koreański kwartet - cztery miliony siedemset tysięcy odsłon:


I jeszcze wielu innych wysłuchałam, ale chyba nie zmieszczą się wszystkie tutaj... 

piątek, 22 sierpnia 2025

I ten głos pozostał już tylko w nagraniach

 Wczoraj w wieku 66 lat zmarł Stanisław Soyka. Głos miał niesamowity. Potrafił zaśpiewać wszystko.

To jedna z moich  ulubionych piosenek w jego wykonaniu:

Omnia nuda et aperta sunt oculos Eius... - wszystko nagie i otwarte jest przed Jego oczami

sobota, 16 sierpnia 2025

Wciąż mam w uszach

On mnie zaraził miłością do muzyki organowej. Wciąż mam w uszach muzykę w jego wykonaniu.  Przechowuję do dzisiaj malutkie kartonikowe programy sprzed niemal czterdziestu lat koncertów, na które chodziłam, aby posłuchać jak gra.

Dzisiaj w wieku 90. lat zmarł prof. Joachim Grubich - Wielki Mistrz Organów. 

Triada doskonała: Joachim Grubich - organy Filharmonii Lubelskiej - muzyka Messiaena


Oraz przepiękne połączenie delikatności, medytacji i organowej wirtuozerii w muzyce Cesara Francka

piątek, 15 sierpnia 2025

Barokowa wirtuozeria skrzypcowa - Assumptio Beatae Mariae Virginis

         Heinrich Ignaz Franz von Biber (1644 - 1704) jest autorem czternastu sonat różańcowych, inaczej misteryjnych, z których każda odpowiada kolejnym wydarzeniom z życia Chrystusa znanym z tajemnic różańca. Tak więc w części pierwszej Radosnej są Sonaty I - V: Zwiastowanie, Nawiedzenie św. Elżbiety, Narodzenie Pana Jezusa, Ofiarowanie Jezusa w świątyni i Odnalezienie Jezusa w świątyni; w części drugiej Bolesnej Sonaty VI - X: Modlitwa Jezusa w Ogrójcu, Biczowanie, Ukoronowanie koroną cierniową, Droga krzyżowa,  Ukrzyżowanie i śmierć Jezusa; w części trzeciej Chwalebnej Sonaty X - XV: Zmartwychwstanie Jezusa, Wniebowstąpienie Jezusa, Zesłanie Ducha Świętego, Wniebowzięcie NMP i Ukoronowanie NMP.

       Niemniej nie należy doszukiwać się w kompozycjach Bibera dosłownej ilustracji różańcowych wydarzeń. To muzyka w wysokim stopniu medytacyjna, coś na kształt pozasłownej modlitwy.  Kompozytor nie pozostawił żadnych wskazówek interpretacyjnych ani komentarza. Wiadomo, że w 1670 roku Biber rozpoczął służbę w dworze arcybiskupa Salzburga i tam powstały Sonaty Różańcowe.

       Głównym instrumentem Sonat są skrzypce, których Biber był niezrównanym wirtuozem. Jak pisał o nim Charles Burney: ze wszystkich skrzypków ubiegłego wieku (czyli XVII - bowiem Burney żył w wieku XVIII) Biber wydaje się najlepszy a jego solówki są najtrudniejsze i najbardziej pomysłowe. Owa pomysłowość wirtuozerii skrzypcowej polega na zastosowaniu specjalnego strojenia skrzypiec zwanego scordaturą, dzięki której dźwięk nabiera cech polifonicznych. Każda z sonat - poza pierwszą - zakłada inne strojenie, inną scordaturę, a od wykonawcy wymaga niezwykłej wirtuozerii. Stąd też jeśli skrzypek chce wykonać całość piętnastu sonat, powiedzmy, na jednym koncercie, raczej nie dałby rady zrobić tego na jednym instrumencie, bo przestrajanie trwałoby za długo. Jeden z najwybitniejszych wykonawców utworu, Dmitry Sinkovsky używa skrzypiec barokowych wykonanych w 1675 roku przez Francesca Ruggieriego z Cremony oraz kilku innych wykonanych przez współczesnego wybitnego lutnika Aleksandra Rabinowicza. 

       Co ciekawe, Biber nie opublikował swojej kompozycji i została ona na wiele lat zapomniana. Wzmianki o tym, że taki utwór istnieje pojawiły się ok. 1889 roku. Po odnalezieniu rękopisu autorstwo ustalono na podstawie zamieszczonej dedykacji. Kompozycja na skrzypce i basso continuo po raz pierwszy została opublikowana dopiero w 1905 roku w Wiedniu, czyli 230 lat po jej powstaniu i dwieście lat po śmierci autora. Dzisiaj należy do kanonu barokowej wirtuozerii skrzypcowej. 

środa, 6 sierpnia 2025

Transfiguratio Domini - 6 sierpnia

       Franz Liszt skomponował In festo transfigurationis Domini nostri Jesu Christi na fortepian. To jeden z ostatnich utworów kompozytora, należący do tych o charakterze medytacyjnym i uduchowionym. Piękny początek wyraźnie nawiązuje do Beethovena, ale i sam utwór Liszta stał się inspiracją do dalszych nawiązań i niejako kontynuacji. Włoski kompozytor Francesco Marino z Neapolu w 2022 roku skomponował również na fortepian rozwinięcie utworu Liszta. 

       Obie kompozycje jak najbardziej do słuchania, zamyślenia, medytacyjne, wyciszające, choć kompozycja Włocha wyraźnie zawiera elementy bardziej współczesne. Jednakże i tak najbardziej nowatroska kompozycja jest dziełem Oliviera Messiaena (1908 - 1992), francuskiego kompozytora o niezwykłej wrażliwości na dźwięki natury, na śpiew ptaków. W monumentalnej kompozycji La Transfiguration de Notre-Seigneur Jesus Christ występuje stuosobowy chór mieszany podzielony na dziesięć partii, siedmiu solistów instrumentalnych oraz różne charakterystyczne dla kompozytora instrumenty orkiestrowe, jak na przykład duża sekcja perkusyjna. Całość trwa prawie półtorej godziny i odnajdujemy w kompozycji fragmenty o wybitnie duchowym, medytacyjnym nastroju. Muzyka Messiaena nie jest dla każdego ze względu na nietypowe połącznia instrumentalne, wprowadzanie dźwięków imitujących głosy ptaków, co było zresztą jego specjalnością. 

        Na początek więc Liszt:


oraz nawiązujący do niego w swojej kompozycji Francesco Marino:


Messiaen - ostatnia część kompozycji, Światła Chwały o charakterze chorałowym:


I na koniec pieśń liturgiczna z obrzędu prawosławnego na święto Przemienienia Pańskiego:

piątek, 1 sierpnia 2025

1 sierpnia

 



Tadeusz Gajcy, Wczorajszemu (fragment)

[...]
Klechda z omszałych lat
- świty w klechdzie powiewały krwawe -
do snu kołysała dzieci.

Taka klechda przełamał się dzień
walczącej
Warszawy.

Wtedy -
rozwiodły się nad miastem ornamenty łun
na złotych kolcach wieżyc i bełkocie Wisły,
muzyka - lecz nie nieba - krążyła jak sen,
dziś wiesz: 
to skowyt strzałów na brukach się wił,
otaczał, chodził wokół jak zbłąkany zwierz.

A tobie - dni wczorajsze w oczach nie ostygły,
ufałeś...
Księżyc sierpem zmrużone rzęsy kosił,
wśród krzyży zwijał świata purpurową nitkę;
żołnierze nieśli drżące, spokorniałe oczy
na sfruwającą powietrzem
białą Nike.

Falował spokój w ciepłej darni,
kiedy młodzi plecami wsparci o wieczność
odchodzili w głębokie posłania.
Więc nakryły ich obłoki podobne kulistym mleczom
i wiatr, któremuś wierzył  - składał pocałunki umarłym.

[...]


Ps. Autor wiersza, Tadeusz Gajcy zginął w wysadzonej przez Niemców kamienicy 16 sierpnia 1944 roku w wieku 22 lat.

poniedziałek, 28 lipca 2025

lipcowe pasieki

 Na początek wiersz Tadeusza Śliwiaka



Oraz ilustracje:


pocztówka przedwojenna

pocztówka przedwojenna

starodawne ule w formie leżących kłód - wydrążonych pni drzew


Przedwojenna pasieka z ulami kłodami stojącymi


poniedziałek, 21 lipca 2025

Gdzieś poza granicami tego świata

Bez światłocienia


znalazłam się w kraju

gdzie każdy dzień

staje się nagle

bez uprzedzenia


i bez uprzedzenia 

nastaje noc


dzień ograbiony ze świtu

i zmierzchu

skrzykuje kolory

obłoków

wiodących słońce na tron


a kiedy wyroją się gwiazdy

i księżyc

ogniste słońce nagle

wygasza światło


Wczoraj zmarła Urszula Kozioł, poetka wybitna. Miałam nadzieję, że jeszcze zdążę zdobyć jej autograf w ostatnim tomiku Raptularz, uhonorowanym Nagrodą Nike w ubiegłym roku. Niestety, nie zdążyłam. Wszystkie wiersze w tym ostatnim tomiku są jak pożegnanie. 


Tempus fugit


Czas zawczasu

pogrążyć się w sobie


czas

zdążyć na czas


czas mieć czas

zanim

strąci nas w bezczas


bo poniewczasie

będzie za późno na cokolwiek




poniedziałek, 7 lipca 2025

Borowina i siarka

        Uzdrowisko Horyniec borowiną stoi, o czym wiedzą bywalcy sanatoriów z całej Polski.  Niemal wszyscy przyjeżdżają wytaplać się w czarnym ciepłym błocku. Ciepłym, ponieważ do zabiegów borowinę podgrzewa się do 40-42 stopni. Są rzecz jasna przeciwwskazania, kiedy borowiny stosować nie można, ale o tych tutaj pisać nie będziemy, gdyż - patrz zdanie pierwsze: Horyniec borowiną stoi. Właściwie nie sam Horyniec, lecz wioska nieopodal - Podemszczyzna. To tam wydobywana jest borowina do zabiegów leczniczych. 

         Złoża w Podemszczyźnie obejmujące 36 ha mają grubość do 2 - 2,5 m,  objętościowo ocenia się na 1000000 mᶾ (milion metrów sześciennych). Aktualnie eksploatuje się 18 ha. Są to największe złoża w Polsce. Ile wydobyto do tej pory, nie wiem, ale codziennie na zabiegi zużywa się od 3 do 4 ton. Dlaczego borowina leczy, trudno laikowi zrozumieć. Ważny jest skład organiczny, mineralny, chemiczny... Bowiem borowina to określony rodzaj wysoko przetworzonego torfu.  

         W przedwojennym informatorze zdrojowym, kiedy Horyniec należał do województwa lwowskiego,  podano skład tutejszej borowiny. 



        Borowina jest naturalnym peloidem organicznym (pelos - błoto) typu niskiego. Zawiera resztki roślinne. W wyniku próchnienia przez tysiące lat wytworzyły się czynne substancje humusowe mające działanie przeciwzapalne, przeciwwirusowe, przeciwbakteryjne. Okłady z borowiny mają też działanie przeciwbólowe i rozkurczowe. "Czarne złoto" Horyńca-Zdroju (z Podemszczyzny) stwarza okazję do tzw. turystyki uzdrowiskowej, będącej ogólnoświatowym trendem polegającym na łączeniu leczenia z wypoczynkiem. Sprzyja on rozwojowi turystyki w małych i peryferyjnych czasami miejscowościach, a z kolei sanatoria wykorzystują go konstruując ofertę dla osób przyjeżdżających bez skierowania na zasadzie pełnopłatnego pobytu. Mieszczą się w nim wybrane zabiegi lecznicze - oczywiście ordynowane przez lekarza - a czas wolny kuracjusze mogą spędzać na poznawaniu atrakcji regionu. "Turystyka uzdrowiskowa staje się w szybkim tempie wyspecjalizowaną, odrębną formą turystyki zdrowotnej. Jej specyfika polega przede wszystkim na  celu i motywie wyjazdu do miejscowości uzdrowiskowej. Do najważniejszych powodów zalicza się tu m.in. poprawę zdrowia, odzyskanie sił witalnych, polepszenie samopoczucia, czyli ogólnie regenerację całego organizmu" - piszą autorzy opracowania Atrakcyjność i preferowanie wybranych form turystyki na obszarach wiejskich Polski Wschodniej - w badaniu opinii i wyborów turystów ("Wieś i Rolnictwo", nr 2/2022).

        Horyniec - Zdrój jest jednym z pięciu uzdrowisk na terenie województwa podkarpackiego pozostałe to: Iwonicz-Zdrój, Polańczyk, Rymanów-Zdrój oraz Latoszyn). Jego specyfiką są także wody siarczkowe i siarkowodorowe stosowane do kąpieli leczniczych. Wszystkim zabiegom ordynowanym kuracjuszom towarzyszy zalecenie picia leczniczych wód: źródlanej "Horynianki" i siarkowej z ujęcia "Róża".  Skład wody z "Róży" według przedwojennego informatora:



       Swoją drogą nie rozumiem, dlaczego współczesne informatory i zamieszczone na stronie Uzdrowiska Horyniec liczne zakładki nie zawierają składu borowiny i wody. Można znaleźć setki informacji: o turnusach, o zabiegach, o cenach, układzie budynków, atrakcjach dodatkowych, kawiarniach, sali gimnastycznej i wielu zupełnie niepotrzebnych - jak np. ile modułów ma główny budynek uzdrowiskowy z częścią hotelowo-leczniczą - a rzeczy najważniejszej nie ma. A mnie interesuje roślinny skład borowiny, czyli botaniczny. Przeczytałam tylko w jakimś opracowaniu bardzo, bardzo pobieżnym, że na terenach tych w trzecio- czy czwartorzędzie rosła roślinność typu atlantyckiego. No i co dalej? Jakie rośliny wytworzyły tę niesamowita borowiną, którą dzisiaj możemy wykorzystywać?  
       
          Coś więcej można znaleźć o źródłach siarczkowych (oczywiście nie na stronach sanatorium, tylko gdzie indziej w publikacjach). Specyficzne horynieckie wody mineralne występują tylko w okolicach rzeczki Glinianiec. Znajdujące się wewnątrz ziemi skały złożone z iłów trzeciorzędowych nie dopuszczają do przenikania wód głębiej i te, które znajdują się pod trzeciorzędowymi skałami maja charakter artezyjski i to właśnie one tworzą horynieckie źródła. Złoża siarki związane są z wykształceniem się utworów ewaporatowych (cokolwiek to znaczy!) - są to gipsy, anhydryty i sole kamienne o niewielkiej miąższości. W Horyńcu znajduje się 14 źródeł wód mineralnych o charakterze trojakim: siarczkowo-wodorowym, wodorowo-węglanowym i wapienno-sodowym. Piłam wodę z "Róży", którą niektórzy kuracjusze nazywają śmierdziówką. No cóż, nazwa adekwatna. 

sobota, 28 czerwca 2025

Hymny i kwiaty

      Hymny i kwiaty to wyróżniki święta Bożego Ciała i oktawy po nim zakończonej, podobnie jak pierwszego dnia, procesją do czterech ołtarzy. Zwłaszcza sypanie kwiatów, strojenie ołtarzy, układanie kwietnych dywanów wpisało się w polską tradycję, chociaż - jak się zaraz okaże - nie tylko u nas. Niemniej to polskie słynne kwietne dywany w Spycimierzu znajdują się na liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości UNESCO. Inne miejscowości pozazdrościły Spycimierzowi i czytam właśnie, że i gdzie indziej również układa się dywany, na przykład w Goraju ułożono dywan w świątyni. Tradycja spycimierska ma już 200 lat, tymczasem Maria Paciorkowska w swojej relacji Wrażenia z podróży do Rzymu i Włoch Południowych w roku jubileuszowym (Anno Santo) 1925 wspomina, że w Mediolanie, gdzie akurat przebywała w czasie święta Bożego Ciała, nie urządzano procesji po mieście.  Czy Mediolan był tu wyjątkiem? A może nie, to Turyn był wyjątkiem, gdzie - jak pisał Józef Sebastian Pelczar w opracowaniu Pius IX i jego pontyfikat wydanej w 1897 r. - procesje na oktawę Bożego Ciała urządzano od 1453 roku.

       Procesje w polskie opisywało wielu autorów, znanych i mnie znanych. Cyprian Norwid opisywał w liście z 1842 roku wrażenia z procesji krakowskiej, w której wierni brali udział w strojach kontuszowych, bractwa cechowe z chorągwiami, a towarzyszyły jej głośne śpiewy i bębny. Uzupełnieniem krakowskich tradycji może być zamieszczona w gazecie "Nowa Reforma" z 1901 r. iście teatralna relacja z harców "Konika zwierzynieckiego", którego harce zakończyły obchody oktawy Bożego Ciała.


 Z kolei anonimowy autor listu zamieszczonego w "Przeglądzie Lwowskim" z 1874 roku opisuje uroczystą procesję w Poznaniu. Przybyli na nią, poza poznaniakami, liczni mieszkańcy okolicznych wsi. Dramatycznie natomiast rozwinęły się okoliczności największej procesji warszawskiej w 1890 roku, o czym pisano w "Kurierze Warszawskim" i w "Słowie Polskim" Otóż w czasie procesji zerwał się gwałtowny wicher i ostatni ołtarz ustawiony przy pomniku Kopernika został przewrócony i przypisany do niego fragment ewangelii został odśpiewany już po wejściu do świątyni. 

     Tradycyjne wicie wianków zilustrował Elwiro Andriolli w monografii Zygmunta Glogera Rok polski w życiu, tradycji i pieśni. 


Ludzie związani z wodą, z rzekami, mieli swoje obyczaje, polegające na okadzaniu sieci, co widzimy na współczesnym rysunku Roberta Sawy.


Zestaw hymnów śpiewanych podczas Bożego Ciała i oktawy zawiera zbiór wydany w 1633 roku, w którym zamieszczono teksty ułożone między innymi przez Tomasza z Akwinu.


Na samym początku Pangue, lingua, gloriosi corporis mysterium, który ma liczne wersje muzyczne, od chorałowych po współczesne. 

piątek, 20 czerwca 2025

Urodziny wielkiej i skromnej poetki z Rakówki

 Dzisiaj, 20 czerwca, urodziny Urszuli Kozioł, poetki wybitnej, wciąż aktywnej mimo wieku, ubiegłorocznej laureatki Nagrody Nike. Szczycę się tym, że mam tomiki z jej dedykacjami. 

Wsłuchajcie się w wiersz czytany przez Autorkę. Jest przejmujący.

poniedziałek, 16 czerwca 2025

Wciąż jeszcze można ujrzeć takie widoki

        Kilka dni temu, idąc rano przez wieś i polną drogą, poczułam się jak w przeszłości. Mojej własnej przeszłości i zarazem jak z obrazów, gdy wieś była wsią a nie podmiejską willową dzielnicą. U sąsiada za kilkoma drzewami starannie ułożone kopy siana. Nie zwałowane w bele, nie zafoliowana na kiszonkę trawa. Prawdziwe kopy siana, zgrabione zresztą poprzedniego wieczoru tradycyjnymi ręcznymi grabiami przez sąsiadkę. 

Józef Wodyński, Sianokosy, 1929 r. 

Z przydomowych ogrodów cudowne zapachy. Ze wszystkich pór roku najbardziej lubię tę właśnie, gdy pachną skoszone trawy, jaśminy, piwonie. Na horyzoncie czerniał las, a wzdłuż polnej drogi tradycyjnie w zbożu czerwieniły się maki, niebieściły chabry, tuż za nimi, za miedzą zachwycały wielokolorowe łąki. 
Henryk Weyssenhoff, Łąka, przedwojenna pocztówka

Rafał Wąsowicz, Krajobraz polski, przedwojenna pocztówka

Chabry, 1929 r. 

Maki, pocztówka przedwojenna

Choc było rano, przyroda dawno się obudziła,  śpiewały ptaki, coś popiskiwało, szumiało, tajemniczo ruszały się kłosy. I nagle niemal spod stóp wyfrunęły kuropatwy. Kiedyś widywało się je często i niemal przez cay rok. Teraz jest ich o wiele mnie, ale spotkałam je jak dawniej. 

Kuropatwy, autor nieznany, 1910 r. 

A na koniec, gdy już przeszłam spory kawałek, odwróciłam się zobaczyć, co poza mną, co minęło, zobaczyć przeszłość. Zobaczyć dawną polską wieś.

Autor nieznany, zdjęcie z 1938 r. 

Ciekawe jak długo jeszcze będzie można znajdować takie widoki, niezmącone nachalną cywilizacją. A ze spaceru przynosić się będzie bukiety.

Tadeusz Makowski, Polne kwiaty, 1916 r.

środa, 11 czerwca 2025

Jak Anglik śpiewa po polsku Moniuszkę - coś pięknego!

Zapoczątkowany w 1992 roku przez Marię Fołtyn Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Stanisława Moniuszki odbywa się co trzy lata. W tym roku w dniach od 2 do 7 czerwca śpiewacy z całego świata po raz 12. prezentowali swoje umiejętności i - co tu ukrywać - talent lingwistyczny w wykonaniu arii Stanisława Moniuszki. Pamiętam jak kiedyś opowiadano anegdotę o tym, że próbowano namówić Placido Domingo do zaśpiewania partii Stefana w operze Straszny dwór Moniuszki. I może jeszcze dla samej muzyki mógłby i chciałby zaśpiewać, ale kiedy usłyszał występujący w tzw. arii z kurantem wers: Wszak się przyrzekło żyć w bezżennym stanie - zrezygnował, uznając, że nie da rady. Samuel Stopford - tegoroczny laureat I nagrody 12. Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki na pewno nie miałby żadnego problemu. Jego nienaganna polska dykcja - choć niewątpliwie zwłaszcza pełna ekspresji interpretacja - sprawiła, że otrzymał także nagrodę im. Marii Fołtyn za najlepsze wykonanie utworu Moniuszki. 

Moniuszko Vocal Competition: Samuel Stopford sings 'Cisza dokoła' from The Haunted Manor | 🎶 A winning aria! Huge applause to Samuel Stopford, winner of the 1st Prize at the 12th International Stanisław Moniuszko Vocal Competition! In his... | By OperaVision | Facebook


Pro forma tylko dodam, że Samuel Stopford ma 27 lat, kształcił się w Royal Academy of Music w Londynie. 

piątek, 6 czerwca 2025

100 lat temu - naukowa rocznica

      W czerwcu 1925 roku Maria Skłodowska - Curie odwiedziła Warszawę. Miała tutaj do spełnienia ważną misję - wmurowanie kamienia węgielnego i aktu erekcyjnego pod budowę Instytutu Radowego. Uroczystość odbyła się 7 czerwca w obecności Noblistki i prezydenta Stanisława Wojciechowskiego. Jednak także w poprzednie dni - 5 i 6 czerwca Maria Skłodowska - Curie nie próżnowała. Wygłosiła dwa  odczyty, pierwszy - 5 czerwca - w auli Uniwersytetu Warszawskiego na temat kierunków badań nad promieniotwórczością, drugi - 6 czerwca - w Pałacu Staszica o Instytucie Radowym w Paryżu. Pierwszy wygłosiła po polsku, drugi po francusku. Tekst obu odczytów można przeczytać w domenie publicznej zasobów Polony. Odczyt pierwszy liczy 11 stron, drugi czternaście i zawiera zdjęcia, m.in. samej uczonej przy pracy w laboratorium. 





Na zakończenie Maria Skłodowska - Curie powiedziała:



niedziela, 1 czerwca 2025

Trzy odsłony kosaćca

     Występuje na całej półkuli północnej. W Polsce cztery gatunki: bezlistny, syberyjski, żółty i trawiasty.  Inne odmiany są napływowe, gdy ktoś specjalnie sadzi w ogródku egzotyczne rodzaje. A można wybierać spośród ponad trzystu gatunków. Ale popatrzmy na trzy - trzy sposoby malarskiego ujęcia; trzy spojrzenia na kwiat; trzy postawy wobec świata przyrody. Który wybieracie? 

1. Spojrzenie malarskie - gwasz; Helena Drzewiecka, 1815 -1820


2. Spojrzenie szkicowe - Joanna Bagghofwund, 1817


3. Spojrzenie japońskie, drzeworyt - Hiroshige Andō, znany jako Hiroshige Utagawa, obraz powstał przed 1858 rokiem




czwartek, 29 maja 2025

Słowik majowy

 Niby oczywista oczywistość - słowiki śpiewają w maju. Ale niektórzy o tym pisali, niektórzy malowali..


A pisali...

Kasper Miaskowski we fraszce Do Andrzeja Loechowica Szkota, opublikowanej w zbiorze Zbiór rytmów Kaspra Miaskowskiego, Poznań 1622; wydanie Kazimierza Józefa Turowskiego, Kraków 1861.




Grzegorz Rozumiłowski w cyklu sonetów - Sonet II w Pismach humorystycznych: oryginalnych, złożonych z ludowych powieści, ulotnych poezyi, ucinków, filozofii moralnej, dowcipu, satyr, bajek, facecyi i rozmaitych anekdot. Wydane w Przemyślu w 1856 roku. 
Autor co prawda pisze raczej o sobie, nie o słowiku.





Nieznany autor podpisujący się jako Chłop z powiatu Maryampolskiego w utworze Wspomnienie Litwina. Publikacja  w zbiorowej antologii Wieniec: pismo zbiorowe, ofiarowane Stanisławowi Jachowiczowi przez pierwszych kraju autorów oraz licznych innych jego przyjaciół i wielbicieli, tom III, Warszawa 1858 r. Historia w balladzie kończy się smutno, ukochana bohatera nie żyje i może ją tylko wspominać.




Kornel Ujejski w utworze Pogadanka, opublikowanym w zbiorowym wydaniu Klejnoty poezyi polskiej wybrane  z dawnych i nowoczesnych dzieł z dodaniem krótkiego życiorysu i poglądu na utwory najznakomitszych poetów, wybór Adam Wiślicki, Warszawa 1859 r. 
Utwór Ujejskiego jest dłuższy, opisuje zaloty poety - żonatego - do uroczej kobiety - mężatki - i już prawie oboje zbałamucili się nawzajem, gdy okazuje się, że to sen, a niefortunnego poetę obudziła żona. 


Franciszek Marian Ejsmont w utworze Chwila zwątpienia, opublikowanym w zbiorze Odgłos z Polesia, Kijów 1873 r.
Bohaterem jest Młodzieniec, który wygłasza długi monolog w rodzaju kordianowych rozterek i próbuje popełnić samobójstwo, lecz kula trafiła w ścianę. Zjawia się Anioł Stróż, który go ocalił i nakazuje żyć dalej. 





January Poźniak w wierszu Śpiew słowika w zbiorze Pieśni z lat młodych i pieśni starca Januarego Poźniaka, Lwów 1883 r.


 Anonimowa dziewczyna pisząca list do rodziny. List został opublikowany w antologii Księga dowcipu i humoru zawierająca przeszło 6000 [sześć tysięcy] dowcipów, anegdot wierszem i prozą w XVII rozdziałach, tom 2. Cieszyn 1932. 
List pisany prozą, jednakże rymowany, co też nie omieszkał skomentować redaktor wydania Stanisław Jarzyna.




Kazimiera Iłłakowiczówna w cyklu Najdłuższa miłość, opublikowanym w zbiorze Słowik litewski: poezje, Warszawa 1936 r. 


Urszula Kozioł w wierszu [Majowy słowik w Arpino] (2003), opublikowanym w zbiorze Fuga 1955 - 2010. Wrocław 2011. 


I na koniec piękne zobrazowanie słowika śpiewającego na parapecie na exlibrisie zaprojektowanym przez Paula Roberta Voigta dla Charlotte Mamtroth, Berlin 1908 r.  





sobota, 24 maja 2025

Przedwojenne koncepcje hodowlane

      Nie, nie zostałam ekspertem od hodowli bydła czy drobiu. Po prostu znalazłam fenomenalny artykuł o nieocenionym wpływie muzyki i literatury na dobrostan zwierząt. Tak, tak, nie tylko ludziom poprawia się humor, a nawet podobno wzrasta inteligencja, gdy słuchają Mozarta. Ale, ale... oddajmy glos autorowi, który pisał w 1933 roku w 149 numerze "Expressu Lubelskiego i Wołyńskiego" w dniu 29 maja pod jakże znamiennym tytułem:

Na początku autor kreśli wielce szeroki wstęp o roli muzyki od antyku poczynając:


Następnie po stosownych przykładach przechodzi do meritum, czyli wpływie muzyki na udój mleka:


W kolejnej części mowa jest o relacji między rodzajem muzyki a zawartością tłuszczu w mleku. Autor nie ma wątpliwości, że badania naukowe pozwolą określić, jaki kompozytor najskuteczniej zawartość tłuszczu podnosi, a ostatecznie:


Mało tego, autor jako wizjoner stawia dwa poważne postulaty rozszerzenia tematu i zakresu badań:


Czemuż się bowiem mamy ograniczać, a w zasadzie czemu zwierzętom ograniczać kontakt ze sztuka tylko do muzyki?

Żeby zaś nie poprzestawać na samej teorii, autor na zakończenie podaje konkretne propozycje zastosowania literatury i muzyki:


Jak widać, autor podpisał się pseudonimem, co jednak podważa wiarygodność przedstawionej teorii i jej przedziwnych skutków z zastosowania w praktyce hodowlanej. Niemniej... poszukam jakiejś powieści Mniszkówny, żeby mi się perliczki lepiej niosły. A nuż coś w tym prawdy jest???