poniedziałek, 8 grudnia 2025

Z głębi renesansu

            Tabulatura Jana z Lublina to największy zbiór rękopisów muzyki renesansowej w Polsce - zawiera ponad 230 utworów i wciąż stanowi przedmiot badań muzykologów. Wśród dzieł muzycznych zbioru znajdują się zapisy nutowe - zapisywane w różny sposób, przy użyciu odmiennych notacji, co dodatkowo stanowi trudność dla badaczy - motetów, pieśni religijnych, poszczególnych części mszy, chorały oraz pieśni świeckie. Tajemniczy autor uwzględniony w łacińskim zapisce tytułu zbioru jako Ioannis de Lyublyn Canonic. Regulariv. de Crasnyk należał do zakonu kanoników regularnych laterańskich najpierw Krakowie, a następnie w Kraśniku, gdzie w latach 1537 - 1548 zbiór powstawał. Do 1535 roku Jan z Lublina działał w Krakowie jako organista,  być może nawet w kościele Mariackim. Następnie znajduje się już w Kraśniku, dokąd właśnie z Krakowa kanonicy regularni zostali sprowadzeni w 1468 roku. Tam powstała większa część zapisów Tabulatury Jana z Lublina. Przypuszcza się, że pierwsze teksty autor zaczął gromadzić jeszcze w Krakowie. Nie wiadomo kiedy i gdzie Jan z Lublina się urodził, znana jest tylko data jego śmierci - 14 listopada 1552 roku. Na marginesie dodam, że o innym organiście znanym mi osobiście z zakonu Kanoników Regularnych pisałam TUTAJ  na swoim zamkniętym już poprzednim blogu. 

         Od ubiegłego roku Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego realizuje cykl koncertów z polskimi i zagranicznymi wykonawcami popularyzującymi utwory z Tabulatury Jana z Lublina. Miejscem koncertów są akustycznie doskonałe wnętrza bazyliki oo. Dominikanów i  archikatedra lubelska pod wezwaniem św. św. Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty. Dzięki koncertom można zapoznać się z utworami bardzo znanymi, największymi kompozytorami epoki renesansu, ale i mniej znanymi chociaż wybitnymi. Rękopis Jana z Lublina zawiera bowiem utwory pochodzenia polskiego, włoskiego, francuskiego, flamandzkiego i niemieckiego; od Giullaume`a Dufaya, przez Palestrinę, Josquina des Pres i Monteverdiego, po Gorczyckiego i Schütza. Są kompozycje jednogłosowe i polifoniczne, pieśni transkrybowane na organy czy inne instrumenty klawiszowe, jak klawesyn, który w renesansie zyskał ogromną popularność. 

        W sobotnim (6 grudnia) koncercie w bazylice Dominikanów wystąpił warszawski chór Mus Arietes, który w tym roku świętuje piątą rocznicę założenia. Dyrygował Jakub Siekierzyński. Mus Arietes ma już w swojej historii sukcesy takie jak I miejsce w 44. Międzynarodowym Festiwalu Hajnowskie Dni Muzyki Cerkiewnej w maju tego roku. Wspaniałe kompozycje renesansowe i barokowe (jako ostatni zabrzmiał Bach) wzbudziły aplauz licznych słuchaczy.  Większość kompozycji i kompozytorów już znałam i słuchałam, znałam prezentowane utwory. Rzecz jednak w tym, że dotychczas znałam je raczej z nagrań płytowych, z radiowych transmisji czy internetowych streamingów. I tutaj pojawia się - dla mnie naturalna, choć może nie dla wszystkich tak oczywista - konstatacja, że nie ma żadnego porównania między słuchaniem jakiegokolwiek nagrania a słuchaniem na żywo z absolutną wyższością tego ostatniego. 

         Na przykład taki Josquin des Pres (stosowana jest także pisownia des Prez) - twórca fenomenalnej polifonii chóralnej, o którym pisałam TUTAJ  - ma utwory tak wielopiętrowo wielogłosowe, ze potrzeba naprawdę dużych umiejętności, żeby to zaśpiewać. Dlatego rzadko udaje się na żywo słuchać chóru, który to potrafi. Mus Arietes potrafi, i to jak!  W sposób absolutnie perfekcyjny zostało wykonane Stabat Mater właśnie Josquina des Pres.  Melodia, frazowanie, harmonia głosów, płynność ... Ogromne, ogromne wrażenie, którego nie można doświadczyć słuchając nagrań.  Niestety, nie ma w Interencie wykonania tej kompozycji przez Mus Arietes, załączam więc inne, żeby pokazać, na czym w ogóle ten utwór polega. 


A tak brzmi chór Mus Arietes w utworze kompozytora współczesnego


Ale znalazłam też nagranie z kompozycją  Dufaya, którą chór wykonywał podczas sobotniego koncertu. Hymn Maryjny - Ave Maris Stella - Witaj, Gwiazdo Morza


       Cały koncert zakończony został trzyczęściowym motetem Bacha Signet dem Herrn ein neues Lied. Zgodnie z założeniem kompozytora wykonywano go z podziałem na dwa czterogłosowe chóry, które wchodzą z sobą w muzyczny dialog. Tutaj w  środkowej części miałam wrażenie, że w linii melodycznej przebijają się pewne reminiscencje z Buxtehudego, co nie jest dziwne, bowiem Bach pobierał u niego nauki, ćwicząc się w kompozycji. 
         W repertuarze koncertu znalazły się także utwory polskich kompozytorów: Wacława z Szamotuł,  Mikołaja Zieleńskiego, Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego. Jan z Lublina, mało znany kanonik regularny laterański wiedział, co i jak należy grać i umiał w swoim zbiorze zgromadzić najcenniejsze muzyczne perły muzyki swoich czasów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz