Z kimkolwiek rozmawiam każdy twierdzi, że denerwują go reklamy w telewizji. Godzina rozpoczęcia programu czy filmu nigdy się nie zgadza z faktycznym czasem emisji, bo najpierw lecą reklamy. Przerwy reklamowe w filmach są nieraz podwójnie długie, w czym szczególnie celuje Polsat. Najpierw określony blok reklam, potem wstawka zapowiadająca najbliższe filmy i znowu ten sam blok reklamowy. I tak z godzinnego filmu można zrobić prawie dwugodziną emisję rzekomego hitu. Tylko że przy drugiej serii tych samych reklam ja już zapominam, o czym jest ten film, więc po co dalej oglądać? Wyłączam telewizor.
Czy robią tak inni, nie wiem, ale przełączanie na inny kanał jest powszechne,
podobnie jak wychodzenie w tym czasie do toalety czy do kuchni. W wieczornym
programie dłużyzny reklamowe wykorzystuję często na umycie głowy. Czasu w sam
raz, żeby nie tylko umyć, ale nawet koloryzujący szampon nałożyć, a na
następnej reklamie spokojnie i dokładnie spłukać farbę.
Wystarczy poczytać komentarze internautów czy porozmawiać z ludźmi, a sondaże
to potwierdzają, że nikt nie lubi głośnych reklam i albo się ścisza, albo
przełącza na inny kanał. Niestety, czasami to nie wystarcza, bo nadawcy jakby
się umawiali i reklamy są emitowane w tym samym czasie. Jedyne wyjście,
wyłączyć telewizor. Mimo to reklamy wciąż są za głośne i za długie, a często
nudne, głupie i obraźliwe.
Znawcy tematu twierdzą, że siła reklamy działa na człowieka nawet wtedy, gdy jest on
przekonany o swojej na nią odporności. Podświadomość zapamiętuje dźwięki,
kolory, markę i w chwili ujrzenia produktu w sklepie nie wiesz nawet, że
kupujesz, bo pamiętasz. Większość szczyci się tym, że wybiera produkty
racjonalnie, kierując się innymi kryteriami, rozsądkiem, rzeczywistymi
potrzebami, etykietą, opinią sprawdzonych i zaufanych osób. Autorzy reklam się
tymi przekonaniami nie przejmują, bo wiedzą, że są złudne. Ba, podobno nawet
nie jest konieczne, aby widz wiedział, CO jest reklamowane, a i tak reklama
zadziała. Nie ma powodu, by odrzucać wyniki badań, które potwierdzają te
opinie tylko dlatego, że psują nasze samopoczucie, nasze myślenie o sobie jako
istotach rozumnych.
Ja się przyznaję, że co prawda nie jestem blondynką, ale jestem idiotką. Nie
potrafię wskazać, co kupiłam pod wpływem reklam, za to potrafię wymienić
CZEGO NIE KUPIŁAM. Odkąd pojawiła się bazująca na obrazie przemocy reklama
frugo, nigdy już nie kupiłam ani tego napoju, ani innego tej firmy. Odkąd pan
Chajzer zaczął zaczął podrzucać do domów polskich gospodyń wizir, przestałam
kupować ten proszek. Telewizyjni dentyści w białych fartuchach skutecznie
zniechęcili mnie do kupowania sensodyne, colgate, colodentu i paru innych
wybielaczy do zębów. Nie założyłam i nie założę konta ani nie polecę po
kredyt w ING Banku Śląskim czy Getin Banku, ponieważ to nie są najlepsze role w
karierze zawodowej Marka Kondrata i Piotra Fronczewskiego. Wymieniać dalej?
Tak, przyznaję się, robię zakupy pod wielkim wpływem reklam, w moim przypadku są one bardzo skuteczne: skutecznie mnie zniechęcają. Wzięłam na serio reklamę Media Markt nie dla idiotów i świadomie omijam go z daleka. Kompletna ze mnie idiotka, czyż nie?
Ps. tekst napisany w 2010 roku.
Tekst sprzed 14 lat .... A dzis aktualny jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńStokrotka
no właśnie, ciekawe dlaczego...
OdpowiedzUsuńBo coraz więcej tych reklam... I coraz bardziej męczą...
OdpowiedzUsuńStokrotka
To fakt, jesteśmy zmęczeni, ale dlaczego są nieraz takie odstręczające?
OdpowiedzUsuń