niedziela, 18 sierpnia 2024

Pouczająca klasyka

        Klasykę rozumiem tutaj szeroko, jako dorobek i umiejętności, które dzisiaj są w zaniku.  Jest muzyka klasyczna, jest klasyczna architektura czy malarstwo, ale są też pewne nawyki, wzory zachowania, umiejętności, traktowane często jako niemal archaiczne, zwłaszcza przez młode cyfrowe pokolenie. Kiedyś kindersztuba pozwalała odnaleźć się w towarzystwie i w świecie wyższych sfer, dzisiaj niewiele osób wie, co to znaczy. Podczas studiów miałam koleżankę, która przejawiała efekty dawnej kindersztuby i czasami jej tego zazdrościłam. Potrafiła na przykład zjeść kruszące się ciastko, nie zrzucając na talerzyk ani stół nawet jednego okruszka. Podziwiałam, jak ona to robi i sama próbowałam się tej umiejętności nauczyć. Raczej z mizernym skutkiem. Z kolei moja stryjna pochodząca ze Lwowa to jeszcze inny wymiar dawnej klasycznej kindersztuby. Podawała herbatę i kawę zawsze w dopasowanych do napoju filiżankach. Mało tego, żeby filiżanka zyskała jej akceptację, musiała mieć nie tylko odpowiedni kształt, ale i brzeg czarki. Powinien być cienki. Oczywiście i dzisiaj wiele osób używa filiżanek, ale przyznajmy, kto wie czym się różni filiżanka do kawy od filiżanki do herbaty? I kto zwraca uwagę nie na ozdobne kwiatki, tylko na jakość porcelany, profil i grubość brzegu? Ale przynajmniej niektórzy wiedzą, że nie wiedzą. Kiedyś wieczorem dzwoni moja komórka. Znajomy głos pyta: "Słuchaj, jestem na przyjęciu, jest stolik kawowo-herbaciany i dwa rodzaje filiżanek, jaką mam wziąć do kawy?" Innym razem pewna pani domu elegancko wyposażyła kuchnię i salon i zaprosiła na uroczystą kolację. Stół zastawiony, tylko jeszcze nie było kieliszków. "Nie wiem - mówi - jakie podać kieliszki do wina. Mam wszystkie rodzaje i kształty, ale nie wiem, które do czego". 

         To oczywiście anegdotyczna strona zjawiska. Ale są też inne. Na przykład pisanie listów. Kto dzisiaj potrafi napisać list na trzy strony A4? Oczywiście nie na papierze do ksero czy kartkach wyrwanych z zeszytu dziecka, tylko na prawdziwym papierze listowym. Już niewiele osób, znam tylko dwie. Tymczasem może się ta umiejętność przydać. W kilku kryminalnych opowieściach Agathy Christie pisanie listów dawało alibi podejrzanej osobie. Przy stole można było też powiedzieć, że ma się do napisania kilka listów, co pozwalało opuścić przyjęcie na dobry kwadrans czy więcej, żeby odpocząć od nudnego towarzystwa. Nikt się nie obrażał, bo kiedyś pisanie listów i odpisywanie na nie było czynnością częstą i konieczną. Kontakt listowny daje czas do namysłu. Nie ma presji, że muszę odpowiedzieć natychmiast, jak w przypadku e-maila czy esemesa. List czasem pisze się kilka dni, zaczyna i dopisuje coś, rozwija się wątki, dodaje nowinki. I wysyła dopiero, gdy przybędzie pocztylion... Żartuję, ale na wsi poczta jest daleko, muszę się specjalnie wybrać, żeby list wysłać, a że umyślnego posłać nie mogę, więc zwykle list czeka na okazję podwózki. À propos, kto wie kto to jest umyślny? ;-) 

        No i ta muzyka klasyczna. Może być sobie nowoczesny film, performance, cyrkowe atrakcje i akrobacje, mogą być fajerwerki, króliki z kapelusza i laserowy pokaz, a w chwilach uroczystych i chwilach grozy najlepiej sprawdza się klasyka. Zadok the Priest Händla ma zastosowanie w obu wymienionych przypadkach: jako element uroczystej brytyjskiej koronacji i w filmie kryminalnym dla podniesienia napięcia. Ten uroczysty hymn koronacyjny został skomponowany w 1727 roku na koronację Jerzego II Hanowerskiego i niedawno można go było usłyszeć podczas koronacji Karola III.  Wikipedia podaje co najmniej pięć filmów, przeważnie o tematyce dynastycznej, gdzie wykorzystano ten utwór. A ja znam jeszcze The Body in the Library na podstawie powieści Agathy Christie, gdzie instrumentalny wstęp kompozycji Händla buduje pełne napięcia tło i pojawia się na początku jako zapowiedź smutnej zbrodni, a na końcu podsumowuje smutną prawdę o mrocznej naturze człowieka. Nie jestem pewna czy kompozytor byłby z takiego zastosowania zadowolony. Trzeba jednak przyznać, że pod instrumentalną introdukcję przed wejściem chóru można podstawić wiele różnych znaczeń. 

12 komentarzy:

  1. Dlatego tak często wykorzystywana w popularnych filmach, choc tekst jest poważny, biblijny, ze Starego Testamentu

    OdpowiedzUsuń
  2. Bywałam umyślnym wiele razy...;o) Kieliszki rozpoznaję, sztućce też, ale w dzbankach "kawowych" trzymam wodę do roślin...;o) Listów już nie piszę, bo nie mam do kogo...;o)
    Nie ma jak stworzyć muzykę filmową, zanim wynaleziono "kino"...;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie mam do kogo, kiedyś jeszcze miałam... Gdy jakiś czas temu zamiast zadzwonić, napisałam do kogoś na imieniny liścik i kartkę z życzeniami, do tej pory nie mam odpowiedzi...
    No widzisz, wybitni muzycy byli bardzo przewidujący ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjemnie się słuchało. a umyślny to kto? To chyba taka osoba, która jest zawsze pod ręką?

    OdpowiedzUsuń
  5. :-))) Umyślny to inaczej posłaniec, goniec, umyślnych wysyłano dawnymi czasy w kulturze szlacheckiej jako posłańców niosących między innymi listy; posłać umyślnego to inaczej wysłać do kogoś posłańca z wiadomością

    OdpowiedzUsuń
  6. Do dzisiaj mówię w żartach że muszę posłać umyślnego....:-)
    A listy nadal pisze do Siostry Zastępczej która mieszka w Radomiu. I ona mi odpisuje pięknie...
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie kontynuowana tradycja

    OdpowiedzUsuń
  8. Umyślny... To prawie prehistoria ;)
    Ta muzyka podobnie ;) Cudo 🌹

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale warto znać takie słowa ;-) i muzykę też, nawet po to, żeby kojarzyć oglądając filmy :-)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście. Dla takiej prehistorii jak ja to nie żaden archaizm, ale dla młodych...

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie, my już dinozaury... na wyginięciu

    OdpowiedzUsuń