Rowan Atkinson to najsmutniejszy Maigret ze wszystkich filmowych wersji. Bo nawet Jean Gabin potrafił momentami być ironiczny i zabawny. Maigret Atkinsona nigdy się nie uśmiecha. Raz tylko w całym cyklu podnosi kąciki ust na milimetr. No trudno to nazwać uśmiechem.
Tak, tak, kto nie wiedział, niech wie teraz, że Rowan Atkinson jest zawodowym aktorem (chociaż z wykształcenia ścisłowiec, elektronik) i potrafi naprawdę grać, a nie tylko się wygłupiać. Zresztą, prywatnie jest facetem całkiem serio.
Ale nie o nim, chociaż po trosze o nim. Bo jego Maigret nie byłby tym, kim jest, gdyby nie muzyka Samuela Sima, który łączy w swoich kompozycjach brzmienia tradycyjnej orkiestry z elektroniką i elementami wokalnymi, co doskonale słychać w załączonym temacie. Kompozycja dostraja się do mrocznej filmowej nuty, roztacza aurę melancholii i zmęczenia, który cechował Maigreta w powieściach Simenona. A poza tym jest to po prostu sama w sobie bardzo dobra muzyka. Lubię jej słuchać.
Ależ Ty mnie dopieszczasz...;o)
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że to będzie w Twoim guście :-)
OdpowiedzUsuńMuzyka faktycznie wciąga...
OdpowiedzUsuńA Rowan Atkinson to wyśmienity, wszechstronny aktor.
Stokrotka
Oglądając się słucha, a słuchając ogląda w wyobraźni...
OdpowiedzUsuńNie znałam dotąd. Ale bardzo mi się podoba. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozumiem, muzyka Ci się podoba... bo samego Rowana Atkinsona na pewno kojarzysz jako Jasia Fasolę...
OdpowiedzUsuńAleż muzyczka, no i Atkinson, nie spodziewałem się. Dojrzał fizycznie do tej roli. Ta fajka robi robotę...
OdpowiedzUsuń... spodziewałam😉
OdpowiedzUsuńMaigret musi mieć fajkę :-) Odkrycie Atkinsona w tej roli tez było dla mnie zaskoczeniem
OdpowiedzUsuń