wtorek, 23 maja 2023

Trudna sztuka podróżowania

     Jak zauważają badacze zachowań społecznych współczesny człowiek bardziej ceni sobie swobodę podróżowania niż stabilizację życiową i tradycyjne wartości związane z rodziną. Świadczą o tym chociażby coraz bardziej popularne wyjazdy w okresie świątecznym,  planowanie podróży urlopowych z niemal rocznym wyprzedzeniem, a niedawno czytałam, że nawet podczas pierwszej rozmowy o pracę kandydat potrafi najpierw zadać pytanie nie o zakres obowiązków, tylko możliwość wzięcia urlopu, ponieważ ma już zaplanowany wyjazd gdzieś na drugą półkulę ziemskiego globu. 

     Wyjazdy w coraz bardziej egzotyczne kraje to niemal święty obowiązek współczesnego przedstawiciela klasy średniej. I wszystkich aspirujących to tego, aby do tej klasy się zaliczać. No bo jak to? Spędzać urlop w kraju? Nie zobaczyć tego i owego? Nie widzieć najwyższego budynku świata? Najwyższej piramidy? Najgłębszego kanionu? Najbardziej niebieskiej zatoki? Nie jechać najbardziej krętą drogą? Albo najwyżej położoną autostradą? Nie zajrzeć do najstarszych ruin (nieważne jakiej kultury)? I, co najważniejsze, nie mieć stamtąd zdjęć? Hasłem przewodnim pamiątkowych zdjęć współczesnego turysty jest "JA i reszta świata". JA tu, JA tam, JA na tle czegoś, JA .... Słowem JA TU BYŁEM. STAĆ MNIE NA TO. I najważniejsze w tych relacjach nie jest to, co widzieliśmy, ale chodzi o to, żeby pokazać swoje "ja i Wielki kanion". "Ja" na pierwszym planie, żeby było jasne, że "tam byłem" - zauważa dr Dominik Lewiński, medioznawca i badacz komunikacji społecznejOznajmiając wszystkim o swoich podróżach poprzez zamieszczanie zdjęć w mediach społecznościowych, turysta podbudowuje poczucie własnej wartości, potwierdza swoją przynależność do wyższej klasy społecznej, klasy ludzi wolnych i zasobnych. 

      W ciekawym wywiadzie dr Lewiński diagnozuje współczesne formy turystyki jako miernik przynależności społecznej i autoprezentacji. Im dalej i więcej podróżuje dana osoba, im więcej ciekawych miejsc widziała, tym bardziej jest postrzegana jako ciekawa osobowość o bogatym doświadczeniu. Jest jednak pewien haczyk: wielość i zasięg podróży nie przekłada się wcale na głębokość doświadczeń i szerokość horyzontów. Już dawno potoczne powiedzenie "podróże kształcą" zostało uzupełnione "podróże kształcą wykształconych". Innymi słowy, kto ma otwarty umysł, ten z podróży wyciągnie jeszcze szersze i głębsze doświadczenie, a kto ma utrwalone ciasne i zamknięte podejście do świata, temu podróże wcale nie pomogą się otworzyć. 

      Mechanizm jest prosty: współczesny turysta podróżuje szybko i daleko. Jego celem nie jest poznawanie, lecz eksponowanie siebie. Dlatego na przykład będąc w innym kręgu kulturowym, nie poznaje innej kultury, lecz porównuje ze swoją, oczywiście bez głębszego zrozumienia. Większość relacji zawiera prosta wyliczankę: tam jest tak, a u nas inaczej; tam robią tak, inaczej niż u nas; tam wygląda to tak, a u nas tak. Porównywanie może dotyczyć wszystkiego: wyglądu ulic, domów, ogrodów, pól, dróg, zachowań ludzi, strojów, przedmiotów codziennego użytku po zestawienie bardziej skomplikowanych obyczajów. Taki turysta nie stara się zrozumieć dlaczego w innym kraju spotyka się z pewnymi obyczajami, tylko rejestruje, że jest inaczej. Doczepia do tego jeszcze swoją opinię: to mu się podoba, a to nie. Mało tego, to, co mu się nie podoba z reguły jest oceniane jako złe, niewłaściwe, głupie, absurdalne lub barbarzyńskie.

     Ryszard Kapuściński ostrzegał przed europocentryzmem. Przeciętny Europejczyk wyruszając w podróż "dookoła świata", wiezie ze sobą bagaż stereotypów o wyższości własnej kultury i uprzedzeń wobec cywilizacji, np. afrykańskich, wyspiarskich czy społecznych systemów plemiennych.  W kuchni chińskiej psie mięso jest przysmakiem, co dla przeciętnego Europejczyka bywa niewyobrażalne i nieakceptowalne. Tylko czy nasz europocentryczny punkt widzenia uprawnia nas, żeby ten obyczaj nazwać barbarzyńskim? Okazuje się, że nie dotyczy to tylko konfrontacji międzykontynentalnej. Także w ramach podróży znacznie bliższych zachodzą te same mechanizmy. Konfrontacja jednak zachodzi nie tyle między przedstawicielami określonych narodowości, ile między wyznacznikami światopoglądowymi. Można wskazać przykłady zdecydowanych podziałów prowadzących do negatywnych wzajemnych ocen, jak: wegetarianie kontra mięsożercy, nudyści kontra tekstylni, religijni kontra ateiści, sybaryci kontra minimaliści, plażowicze kontra wędrowcy itp. itp. Narodowość nie ma tutaj znaczenia. Przepaść mentalna między tymi społecznościami jest wyraźna, a podczas podróży uwidacznia się jeszcze bardziej, niejednokrotnie prowadząc do nieporozumień. W najlepszym razie efektem braku zrozumienia będzie pogardliwe  lub oburzone skrzywienie: ależ oni są głupi/ nieznośni/ prymitywni/ nienormalni (wstawić dowolne). 

      Zrozumienie innej kultury nie jest łatwe. Dr Lewiński wskazuje, że trzeba mieć kompetencje antropologiczne, aby móc inną kulturę poznać. Często i lata całe nie wystarczą. Lewiński przywołuje choćby Polaków w Wielkiej Brytanii, którzy mieszkają tam 15 lat, a o kulturze brytyjskiej nie mają pojęcia. Współcześnie nie podróżuje się po to, żeby poznać inną kulturę, ale żeby się tym chwalić. Świadczą o tym nawet wybory, dokąd się podróżuje. Z reguły tam, gdzie jest to modne. Są od lat modne kraje, jak Francja, Grecja, Włochy, Hiszpania, Egipt, Maroko. Są modne kierunki spopularyzowane przez celebrytów i włączone od jakiegoś czasu do turystyki masowej, jak Bali, Dubaj, Seszele, Malediwy. Jedzie się tam, żeby udowodnić, że nas na to stać i żadna egzotyka nie jest nam obca. Paradoksalnie z konfrontacji własnej kultury z inną niejednokrotnie wynika, że nawet własnej nie znamy. 

     

4 komentarze:

  1. Serdecznie Ci dziękuję za ten niesamowice na czasie tekst. Mój Szalony Geograf podróżowanie ma we krwi. Był już w 72 krajach / w niektórych kilka/ razy/. Mieszkal też przez pół roku w Edynburgu. Krai nie zalicza tylko przezywa. Opowiada o tym od lat w różnych kawiarniach podróżniczych np w "Południku Zero" miał parę dni temu prelekcje o podróży do Chin Jedwabnym Szlakiem...
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to teraz wiem, co z czym się łączy i o co chodziło, sposób przeżywania podróży najłatwiej poznać po relacji z niej

      Usuń
  2. Gdzie można znaleźć przywołany wywiad?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tutaj, na Onecie: https://www.onet.pl/biznes/forbes/40-latkowie-podrozuja-bez-sensu-sami-sie-wyzyskuja-biora-nadgodziny-byle-wyjechac-do/pdgkkfn,1f375b38

      Usuń