piątek, 19 maja 2023

Dwie szalone kobiety

     Jedna z nich była nawet szalona naprawdę. W znaczeniu medycznym. Może to właśnie z powodu nadmiaru psychicznych objawów została artystką? Jednak mnie chodzi o szaleństwo w innym znaczeniu, bardziej potocznym a zarazem kulturowym. Nietzscheańskie rozróżnienie między apollińskością a dionizyjskością uzasadnia istnienie dwóch odmiennych nurtów w sztuce. Sztukę apollińską charakteryzuje harmonia, światło, ład, intelektualizm, porządek, doskonałość. W przeciwieństwie do niej sztuka dionizyjska ma być żywiołowym aktem stwórczej woli, emanacją wewnętrznej, często mrocznej energii. Sztuka dionizyjska dociera do krańców tajemnicy podświadomości, a nieokiełznany duch stwórczy prowadzi do zatracenia jednostkowego indywiduum artysty w potędze istnienia natury. Z jednej strony artysta jest niezwykłą jednostką, która dzięki sile swej woli potrafi tworzyć dzieła niezwykłe. Z drugiej jednak w twórczym akcie ociera się on o szaleństwo, podporządkowując swoją indywidualną niezależność potężniejszej sile geniuszu obejmującego wszechświat, sam stając się niejako wyrazicielem ponadludzkiego nurtu życia. 

     Rzecz jasna, Nietzsche uprościł, wręcz spłaszczył antyczne znaczenie postaci Apollina i Dionizosa, dostosowując je do swojej koncepcji. Istotne jest jednak przypisanie postawie dionizyjskiej dążenia do samozatracenia, do przekroczenia granicy między samoświadomością jednostkowego istnienia a poczuciem mistycznej jedności ze światem. Szaleństwo więc może być pozorne, tylko dla zewnętrznych obserwatorów postawa artysty okazuje się dziwna i niezrozumiała. Natomiast z wewnętrznej perspektywy artysty akt stwórczy jest rozumną i logiczną konsekwencją realizacji indywidualnej woli, dzięki której sztuka przezwycięża znikomość świata. 

    Seraphine Louis, znana jako Seraphine de Senlis lub Seraphine Louis Maillard (1864 - 1942) była prostą niewykształconą kobietą, prawdopodobnie analfabetką, która pracowała jako sprzątaczka i pomoc domowa. Pewnego dnia, wiedziona nakazem Archanioła Gabriela, który jej się objawił, idzie do miasteczka i kupuje olejne farby, płótno i pędzle. Seraphine ma wtedy 38 lat. Zaczyna malować. Codziennie po pracy bierze pędzle i maluje kompozycje kwiatowe. Precyzyjne, bujne, fantastyczne, dopracowane w szczegółach. Zachwycające. 

Autorstwa Séraphine Louis - Praca własna 2012-10-07 14:41:25, Domena publiczna, 


Autorstwa Séraphine Louis - Praca własna, 2012-10-07 14:21:24, Domena publiczna, 

Seraphine nie uczyła się nigdy malować, nic nie wie o sztuce, a jednak tworzy obrazy doskonałe jakby od zawsze wiedziała, co należy robić, jak dobierać kolory, jak pędzlem tworzyć kształty. Sztuka jest w niej, w głębi osobowości, podświadomości. Była sierotą wychowaną w klasztorze, więc osobą bardzo religijną. Przemożna siła artystycznej woli stwórczej objawiła się jej jako postać Archanioła Gabriela, ale oczywiste jest, że to objaw jej religijnej osobowości. Niemniej sam pęd artystyczny, jej artystyczne wizje nie są fikcją ani majaczeniem psychicznie chorej wyobraźni. Seraphine ma prawdziwy talent i pod wpływem wewnętrznego przymusu (czyżby tej właśnie artystycznej woli, o której pisał Nietzsche?) tworzy arcydzieła. Jest genialna: sama miesza kolory, wymyśla własną technikę, komponuje kwiatowe obrazy, które są wytworem jej niezwykłej wyobraźni i plastyczne wrażliwości. Maluje jakby ktoś kierował jej ręką. Łaska Boża?... Archanioł Gabriel? .... Dionizos?... Daimonion?... 


By Painting by Séraphine de Senlis - Musée d'art et d'archéologie de Senlis, Public Domain, 

     Malarstwo Seraphine odkrywa niemiecki kolekcjoner sztuki Wilhelm Uhde, który sprawia, że jej obrazy ujrzały  światło dzienne. Wspiera ją finansowo, aby Seraphine mogła porzucić pracę sprzątaczki i zająć się tylko malarstwem. Czas nie jest jednak sprzyjający, ponieważ wybucha pierwsza wojna światowa. Koleje rozwoju malarskiego talentu Seraphine nie są precyzyjnie znane, jest wiele sprzecznych informacji. Czy najpierw była wystawa jej prac w Senlis zorganizowana staraniem mieszkańców? Czy też gdy po wojnie Uhde wraca do Senlis i organizuje wystawę jej prac, które zyskują uznanie i podziw? W każdym razie jej prace stają się znane we Francji i poza jej granicami. Malarka utrzymuje się ze sprzedaży swoich dzieł i do roku 1930 powstały jej najsłynniejsze obrazy.  Seraphine stopniowo jednak traci kontakt z rzeczywistością i popada w chorobę psychiczną, której skutkiem jest zamknięcie w szpitalu psychiatrycznym. Już na zawsze. Po wybuchu II wojny światowej wprowadzone zostały redukcje środków finansowych między innymi  w szpitalach psychiatrycznych. Serapfine Louis umiera 11 grudnia 1942 roku po prostu z głodu, skrajnie wycieńczona fizycznie.  

        Seraphine Louis skojarzyła mi się z inną niezwykłą artystką, przełamującą schematy i konwencje w innej dziedzinie. Carmen Amaya (1918 - 1963) była jedną z największych tancerek flamenco. Pochodziła z Barcelony z biednej, lecz muzykalnej romskiej rodziny. Jak łatwo obliczyć, żyła znacznie krócej niż Seraphine de Senlis, zaledwie 45 lat, ale to dzięki niej flamenco zdobyło popularność w całym świecie, to ona wprowadziła do tańca nowe kroki, między innymi kroki męskie do tańca kobiecego, sama też jako pierwsza na świecie często występowała w stroju męskim. Jej wielkie tournee najpierw w Ameryce Południowej, a później pięcioletni pobyt w Stanach Zjednoczonych, gdzie podziwiał ją między innymi Charlie Chaplin a prezydent Roosevelt zaprosił na występ do Białego Domu, uczynił z niej gwiazdę wielkiego formatu, przyczyniając się do popularyzacji flamenco w świecie. 
       Carmen Amaya poza przybraniem stroju męskiego zrewolucjonizowała kobiecy taniec flamenco podkreśleniem pracy rąk i nadgarstków, poprzez które wyrażała silne emocje. W tradycyjnych krokach dłonie kobiety miały harmonijnie łączyć się krokami stóp. Amaya wprowadziła zaś żywiołowość, energię i emocje, nadając ruchom ramion i dłoni odrębne znaczenie. Częste występowanie w spodniach miało na celu podkreślić pracę stóp i całych nóg. Frenetyczne stepowanie Amai jest niezwykle precyzyjne i rytmiczne. Podczas jej występu emocjonalna aura wciąż rośnie, podsycana na przemian szybkimi i wolniejszymi partiami. Nie da się zaprzeczyć, że całość sprawia wrażenie wręcz hipnotyzujące mimo niedoskonałości archiwalnych nagrań, które są dostępne na YouTube. 

4 komentarze:

  1. Tancerka flamenco w spodniach - to dopiero odmiana.
    Przepiękne - oglądam z zachwytem. Prawdziwy artyzm...
    No i ta końcówka szalona!
    Serdecznie Ci dziękuję Notario

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wpadło do spamu, ale już jest; no właśnie o tę rewolucję kobiecego tańca chodziło, że w spodniach, nie wszystkim tradycjonalistom się to podobało

      Usuń
  2. Przed chwilą wpisałam komentarz? Czyżbym zapomniała opublikować?
    Dziękowałam Ci bardzo z piękne flamenco. Byłam pełna podziwu dla stroju tancerki i dla jej artyzmu.
    Raz jeszcze dziękuję Notario.

    OdpowiedzUsuń
  3. Była wspaniała, niewiele tancerek jej dorównuje nawet dzisiaj

    OdpowiedzUsuń