Na Okolicach książek - ciekawostki polskie w muzyce światowej
Tak śpiewał Piotr Beczała w Metropolitan Opera jako Rodolfo w "Luizie Miller" Verdiego.
Zemści się strasznie: otruje ją (Luizę) i siebie. A zanim umrą oboje dowie się, że wszystko to nieprawda. Tak to jest jak się ma wokół siebie intrygantów, a na dodatek ojca kanalię. No i mamy dramat.
Pełnię głosu można docenić, gdy się tylko słucha. Najpierw słuchałam więc w radiu, a potem zobaczyłam, jak to zagrał. Po arii zaś w transmisji słychać było gromkie oklaski. jak zresztą po każdej niemal arii w tej operze. Duety dwóch czarnych charakterów też porywające, ale dzisiaj nie będzie o złych ludziach.
Jego by się dobrze słuchało nawet jeśli śpiewał by "Wlazł kotek"...;o)
OdpowiedzUsuń(Wyobraź to sobie)...;o)
Dobry aktor potrafi zajmująco przeczytać nawet książkę telefoniczną, a dobry śpiewak z "Wlazł kotek na płotek" zrobi arcydzieło :-)
Usuńtakie też są libretta, nie one, a muzyka porywa:)), jeśli wykonawca ja uniesie
OdpowiedzUsuńVerdi był jednym z prekursorów weryzmu, więc i prawda libretta była większa niż w epokach minionych, a zdrada do dzisiaj budzi silne emocje w życiu
UsuńA Beczała, nie ma co mówić, to już i nazwisko:))
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie nazwisko "znaczące" ;-)
UsuńCoś mi po głowie chodziło że Piotr Beczała została uznany za najlepszego śpiewaka operowego i ogtrzymał International Opera Awards 2018...
OdpowiedzUsuń:-)
Czyli powinnam napisać: Zdradzony i porzucony, ale jakże doceniony ;-) Z polskich akcentów wypada jeszcze odnotować, że Mariusz Treliński otrzymał też główną nagrodę w kategorii reżyser roku.
UsuńPięknie śpiewał. :) .
OdpowiedzUsuńI oby jak najdłużej!
UsuńNajpiękniej śpiewał Maestro Domingo.
OdpowiedzUsuńO tak! Ale ja lubię Beczałę :-)
Usuń