To akurat aria nie nie dla Senesina napisana , lecz dla Nicolo Grimaldiego z opery "Amadigi di Gaula" (1715), aria bardzo piękna.
Klik! - O czym piszę gdzie indziej - okolice książek
środa, 20 grudnia 2017
Händel wiecznie żywy
Niedawno, bo 24 listopada, był w Polsce ze swoim zespołem Artaserse. Na koncert w Katowicach złożyły się utwory instrumentalne i arie z najnowszego Händlowskiego albumu wydanego jesienią tego roku. I chociaż Jaroussky kompozycje Händla (1685 - 1759) już śpiewał nieraz, to chyba więcej dotąd było Vivaldiego (cała płyta zresztą tylko jemu poświęcona), kilku Bachów, Faure, Pergolesi i innych. Osobnej płyty z samym tylko Händlem dotąd nie było. Nie licząc oczywiście wydanych w całości pojedynczych oper w obsadzie z innymi wykonawcami, jak "Faramondo", "Partenope" czy "Alcina". Najwięcej jednak było Vivaldiego. Tak na oko patrząc, bo nie liczyłam co do jednej arii. Czy zebranie teraz samego Händla to przejaw muzycznego dojrzewania, okrzepnięcia głosu, postawienia na głębię zamiast na czystą tylko fejerwerkową wirtuozerię? Dosłownie kilka dni temu, 17 grudnia na zakończenie festiwalu Actus Humanus w Gdańsku arie pisane dla kastrata Farinellego (1705 -1782) śpiewała niezrównana Ann Hallenberg. Ulubionym śpiewakiem Händla z kolei był kastrat Senesino (1686 - 1758), który zaśpiewał główne partie w siedemnastu jego operach. Współpraca między kompozytorem a śpiewakiem układała się owocnie aczkolwiek z przerwami. Ostatecznie jednak ich drogi się rozeszły na skutek wzajemnych animozji. Pozostały opery z ariami o zróżnicowanej strukturze i wysokim stopniu trudności, z którymi próbują mierzyć się kolejne pokolenia śpiewaków. Na płycie znalazły się arie z kilku oper Händla, w tym także te pisane specjalnie dla Senesina wykonującego partie takie, jak tytułowego Radamisto, Tolomeo ("Ptolemeusz, król Egiptu"), Siroe ("Syriusz, król Persji"). Są też z innych oper i pisane już z myślą o innych wykonawcach, ale także kastratów. W sumie jest czego posłuchać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dawno nie było FJ. Piękny i pięknie śpiewa:))
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, czy ci utalentowani młodzieńcy poddawali się zabiegowi dobrowolnie, czy zdawali sobie sprawę, tak po ludzku. Czy dziś to możliwe?
Dzisiaj to absolutnie niemożliwe, bo chyba byłoby karalne jako rodzaj okaleczenia. W baroku w Neapolu funkcjonowały najsłynniejsze szkoły kastratów. Chłopcy poddawani zabiegowi pochodzili najczęściej z biednych rodzin i oddanie ich do takiej szkoły było formą podreperowania domowego budżetu i zapewnienia dziecku utrzymania, a często kariery. Kastraci mogli śpiewać wysoko bez nabierania powietrza przezcponad minutę i kończyć ten popis kaskadą dźwięków niemożliwych dzisiaj do osiągnięcia.
Usuńwprawdzie sztuka wymaga wyrzeczeń, ale czy to miało coś wspólnego ze sztuką? Nasuwa mi się porównanie z dopingiem w sporcie.
UsuńA czy opery napisane dla tych śpiewaków, grane, wystawiane do dzisiaj, nie są sztuką? Arie pisane przez kompozytorów specjalnie dla konkretnych wykonawców nie są sztuką? A dziś wykonywane, śpiewane nawet przez inny typ głosu, nie są sztuką, mimo że napisane tak dawno?
UsuńGdyby muzyką poważną zajmowali się tzw. "celebryci" to połowa byłaby już kastratami, a w mediach grzmiały by tłumy o poświęceniu dla sztuki...
OdpowiedzUsuńAle szczerze mówiąc mam kilku kandydatów, których "rozmnażanie" uważam za kolejną "plagę egipską"...;o)
Wypada się cieszyć, że przynajmniej w niektórych dziedzinach celebryctwo nie ma wstępu. Może dlatego, że wymagałoby to od nich zbyt wiele pracy? ;-)
UsuńSam mam paru najmniej kandydatów, których bym chętnie (a może i nawet z niejaką przyjemnością:) wykastrował, ale czy z tego byłby jaki dla muzyki pożytek, to szczerze wątpię...:) Haendel był wielkim towarzyszem mojej młodości, osobliwie oratoria, ale dziś to patrzę na niego trochę tak, jak patrzył Bach w niegdysiejszym spektaklu o ich fikcyjnym spotkaniu (genialne role Gajosa i Wilhelmiego:)
OdpowiedzUsuńWMPani, wielce wdzięczny za okresowe przywracanie mi poczucia człowieka, który dzięki Pani nie stracił ze szczętem kontaktu z kulturą wysoką, życzę nieustającej wytrwałości, zdrowia i sił, by dalej się móc bawić w to, co tak nam tu życie upiększa, a przy tem i trosk, by jak najmniej, a radości wprost przeciwnie...:)
Kłaniam nisko:)
Dziękuję serdecznie:-)
UsuńŻeby kastracja osobników niepożądanych przyniosła pożytki muzyce,trzeba by wcześniej wiedzieć,co z nich wyrośnie,a często dzieciństwo jeszcze nie objawia pełni"talentów";-)
Trwały uraz powyższy wobec Hendla tylko o sile sztuki świadczy,to ja się z przyjemnością tej sile poddaję,a że bardziej muzycznej niż teatralnej,to cóż, może się Muzy z tego powodu nie poróżnią ;-)
Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia Notario....
OdpowiedzUsuńI dziękuję Ci za tę Najwyższą Kulturę.
:-)
Dziękuję i wzajemnie:-)
Usuń