Miał dopiero 55 lat. Urodził się w Krasnojarsku na Syberii. Nagrał 40 płyt, śpiewał na największych operowych scenach świata. Wiele stron operowych podaje dzisiaj tę smutną wiadomość. W grudniu ubiegłego roku odwołał wszystkie swoje występy na kolejny sezon. I już nie wrócił na sceny. Przegrał walkę z guzem mózgu. Wielki współczesny baryton. Jednocześnie człowiek z dużym poczuciem humoru. Pamiętam go z "Traviaty" z MET. W przerwie między aktami podeszły do niego za kulisy jego dzieci. Sympatyczne było spotkanie. Wielka szkoda. Zbyt wcześnie.
Nikt tak jak on nie śpiewał piosenek rosyjskich:-)
Piękne przeboje operetkowe też:
Inny duet, zabawny:-)
A ludzie płakali, gdy śpiewał:
A tutaj to dopiero się popłakali wszyscy. Ech, te rosyjskie pieśni!
Jak to dobrze, że po Ludziach Sztuki coś przynajmniej zostaje. Coś więcej niż żal i pamięć.
OdpowiedzUsuńI ja też sobie od rana popłakałam..
OdpowiedzUsuńA no, smutno... A jeszcze to "Kak mołody my byli" możemy i sobie zaśpiewać. Tym bardziej smutno. Wiedziałam, że jest chory, ale był taki energiczny, myślałam, że wyjdzie z tego.
UsuńMoże to śmiesznie powiedzieć, że jak nikt wyrażał to, co rozumiemy jako "rosyjską duszę".
OdpowiedzUsuńwiadomo, że na każdego przyjdzie kres, jednak jako niesprawiedliwość odczytuję, że na niektórych za wcześnie. I że na Marsa planujemy podróże, a ta choroba ma to za nic:((
Jak najbardziej można tak powiedzieć :-) No tak, chcemy podbić Kosmos, a z chorobami na własnej planecie sobie nie radzimy :-(
UsuńJa nie wiedziałam o Jego chorobie . Może dlatego ,że sama cierpię od lutego po nagłej śmierci mojego męża.Od wczoraj słucham Dimitrija i trudno w to uwierzyć ,że już jest w innym wymiarze :(.Dzięki Notario za to wspomnienie i pieśni . Eliza F.
OdpowiedzUsuńElizo, współczuję. Dymitr nie epatował swoją chorobą, ale wiedziano o tym. Jeszcze na wiosnę, 7 maja pojawił się na gali 50-lecia MET i śpiewał. To chyba jego ostatni występ. Dobrze, ze zarejestrowany. Publiczność zgotowała mu ogromną owację.
Usuń