Na Festiwal Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie zajrzałam poprzez transmisje internetowe. Większość spotkań, dyskusji i wydarzeń było streamingowanych. Ułatwienia technologiczne dają możliwość bycia obecnym mimo fizycznej nieobecności. Poza codzienną godziną na indywidualne czytanie tam na miejscu, na rozstawionych leżakach, na kocu na trawie i wszędzie, gdziekolwiek ktoś znalazł sobie wygodne miejsce, wspaniałą lekcję czytania poezji dał Ryszard Krynicki, jeden z zaproszonych w tym roku autor. Czytał swoje wiersze i wiersze innych ulubionych poetów, zwłaszcza poetów niemieckojęzycznych i zwłaszcza Rilkego. Jak niejednokrotnie Krynicki mówił, dla Rilkego nauczył się języka niemieckiego. Chciał czytać go w oryginale. Podczas spotkania jednak przeczytał kilka wierszy Rilkego w tłumaczeniach Jastruna oraz wiersz Samotność w tłumaczeniu Janiny Brzostowskiej.
Prezentacja wierszy samego Krynickiego zaczęła się od wiersza dosyć dawnego, z początku lat 70., ale organicznie kojarzonego z autorem: Język, to dzikie mięso. Zawsze jest coś mistycznego w sytuacji, gdy poeta czyta własne wiersze. Nieuchronnie próbujemy wychwycić w intonacji wzorzec interpretacji, sugestie odczytania sensów i ukrytych znaczeń. Kiedy zaś poeta, naprawdę wielki poeta czyta wiersze innego autora, rzecz staje się podwójnie ciekawa i pouczająca. Można się zastanawiać, na ile czytający poeta wzbogaca tekst innego autora swoją własną poetycką wrażliwością. Myślę, że niektórzy poeci potrafią w cudzych tekstach odczytać więcej niż przeciętny czytelnik. Wydobyć coś głębszego, coś, co ukryte zostało w języku: w słowach, w frazach, zdaniach i zwłaszcza w pauzach, w ciszy.
Tekst drukowany nie odda poezji dźwięku, poezji mowy. Zawsze będzie to jakieś zubożenie myśli. Możemy tylko popróbować przeczytać sobie na głos sami. Jednym z wierszy, który wywołał żywą reakcję i oklaski słuchaczy, była właśnie wspomniana wyżej Samotność Rilkego.
Samotność
Rainer Maria Rilke
Z morza powstaje, aby spotkać zmierzch;
z równin niezmiernie szerokich, dalekich,
w rozległe niebo nieustannie wrasta.
Dopiero z nieba opada na miasta.
Mży nieuchwytnie w godzinach przedświtu,
kiedy ulice biegną witać ranek,
i kiedy ciała, nie znalazłszy nic,
od siebie odsuwają się rozczarowane;
i kiedy ludzie, co się nienawidzą,
spać muszą razem - bardziej jeszcze sami:
samotność płynie całymi rzekami.
(tłum. Janina Brzostowska)
Podoba mnie się ten wiersz. Po prostu piękny wiersz o samotności. Pozdrawiam Notario. ☺.
OdpowiedzUsuńPiękny, dlatego Krynicki go czytał, dlatego ludzie klaskali i dlatego go tu zamieściłam... Piękny i wzruszający, bo każdy przeżywa w swoim życiu chwile samotności
OdpowiedzUsuńWspaniały wiersz
OdpowiedzUsuńChyba nie da się trafniej opisać samotności.
Stokrotka
Zapytano Krynickiego, jak rozpoznać, ze wiersz jest dobry. Odpowiedział, że nie ma określonego sposobu, recepty, twardych kryteriów, to się po prostu od razu wie. Tak właśnie jest w tym przypadku
OdpowiedzUsuń