czwartek, 5 stycznia 2023

Bandurzyści jeżdżą po Polsce

      Jest ich pięćdziesięciu. Grają na bandurach i śpiewają, tworząc Narodową Kapelę Bandurzystów Ukrainy im. H. Maiborody.  Od 2013 roku kierownikiem artystycznym i dyrygentem zespołu jest Jurij Kuracz. Kapela ma długą, ponadstuletnią historię istnienia, powstała w 1918 r. jako siedmioosobowy zaledwie zespół. Przez lat działalności współpracowała z wieloma solistami, obecnie zaś odbywa tournee po Polsce występując charytatywnie z koncertami kolęd i pieśni bożonarodzeniowych. 

      Występy z repertuarem świątecznym rozpoczęły się jeszcze w grudniu. Natomiast w ogóle tournee zespołu trwa w zasadzie od wiosny, czyli początku wojny jeżdżą z koncertami raz u nas, i dalej w Europie i u siebie na wschodnim froncie. Obecnie występy z repertuarem świątecznym kontynuowane są w Polsce, znalazłam program koncertów do końca stycznia. Będą między innymi w Lublinie - jutro, w Warszawie - 7 stycznia, w Pruszkowie - 9 stycznia, następnie przeniosą się na Mazury i Pomorze: Olsztyn (9 stycznia), Gdynia (10 stycznia), Ustka (11 stycznia), Lębork (12 stycznia), Słupsk (14 stycznia) itd. 

       Bandura to narodowy instrument ukraiński, jeden z symboli kozackiej kultury. Instrument ma kilka wersji, członkowie Narodowej Kapeli grają na bandurach typu kijowskiego, mających ponad 60 strun, strojonych podobnie jak w harfie. Bandury mogą być altowe, basowe i kontrabasowe. Już kilka razy miałam możliwość słuchać występów dwu pań bandurzystek podczas lubelskiego Jarmarku Jagiellońskiego, ale w tak licznym zgromadzeniu, jaki tworzą instrumentaliści i chórzyści Narodowej Kapeli Bandurzystów słuchałam po raz pierwszy. 

      Patron kapeli - Heorhij Maiboroda (w wersji zanglicyzowanej Georgiy Mayboroda) 1913 - 1992 był ukraińskim kompozytorem, autorem kilku oper, suit, trzech symfonii, koncertów - fortepianowego i skrzypcowego oraz licznych pieśni i romansów w stylu ludowym oraz do ukraińskiej poezji.

        Znalazłam! Nagranie pieśni ze słowami wiersza Tarasa Szewczenki w kompozycji Maiborody.


       Ale wracając do bandurzystów... Oczywiście byłam. Zespół akurat wrócił z Ukrainy, stali 12 godzin na granicy i dali taki koncert, że łzy wyciskało z oczu. Nie przyjechali wszyscy, siedmiu aktualnie walczy na froncie. Poza instrumentalistami, niektórzy nawet multiinstrumentalistami się okazali, wystąpiła też solistka sopranistka, dwóch dyrygentów, a muzycy także śpiewali solowo. W większości są to męskie głosy właściwe dla cerkiewnego śpiewu wschodniego barytonowe i basowe. Zdaje się, że i tenor był, bo w tak uduchowiony sposób zaśpiewał o narodzinach Boga patrząc w górę, jakby na własne oczy wszystko widział. Zespół zaśpiewał dwie kolędy po polsku: "Wśród nocnej ciszy" i "Bóg się rodzi" - publiczność się dołączyła i też śpiewaliśmy. 
      Wbrew nazwie nie tylko bandury grały na scenie. Były dwa flety, jeden szczególnie w typie iście huculskim, tamburyn, wielkie cymbały i mniejsze cymbałki, różne perkusyjne i coś, co miało kształt maślniczki - wiecie, jak wyglądała maślniczka? - tylko zamiast drążka do ubijania zwisał długi koński ogon. Pociąga się za ten ogon i słychać .... muczenie krowy. Ekstra! No dobrze, coś w rodzaju burczybasu to było, choć nieco inne, węższe i grało na stojąco. Ale kwintesencją niskich dźwięków była basetla. Cudowna. Robiła atmosferę, natężenie, drgania i trans. Co zaś do bandur, nie da się opisać ich dźwięku, zwłaszcza w takim natężeniu i zwielokrotnieniu, gdy gra ich kilkadziesiąt. Wystąpił też niewątpliwy wirtuoz - co on tam wyprawiał! Płacz i pędzący koń, kozacki taniec i śmiech. I oczywiście niewyrobiona publiczność dała się nabrać, że już kończy, gdy to była tylko zmiana nastroju i tempa. 
     I na koniec okazało się, że są płyty, w tym właśnie z tymi pieśniami bożonarodzeniowymi. Kupiłam, mam, słucham. A jeśli zespół pojawi się w Waszych okolicach, idźcie koniecznie. 



6 komentarzy:

  1. Wróciłam i nadal słucham. W czasie tego słuchania przypomniałam sobie że wiele lat temu słuchałam podobnych bandurzystow. Przychodzili do mojej cioci która mieszkała na ul Dekerta w Rzeszowie. Ja u niej mieszkałam jak miałam 8 lat i chodziłam do drugiej klasy
    Było ich tylko kilku ale jak grali to ludzie pod domem się zatrzymywali i słuchali...
    I jeszcze sobie prxpomniałam że w domu obok mieszkał Kaximierz Pustelak .../ z pewnością wiesz kto to byl/. I on też czasami do cioci przychodził.
    A ta ciocia która była siostra mojego ojca miała wspaniały chociaż nieszkolony głos operowy....znała i śpiewała słynne arie...
    Przepraszam że się rozpisałam ale wspomnienia z dzieciństwa mi wróciły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I teraz możesz do tamtych wspomnień dodać nowe...

      Usuń
  2. Jedyny Bandurzysta jakiego znam to Jurko Bohun...;o) Ale On jak wiesz "smucił"...;o)
    Przy moich zdolnościach muzycznych ta "maselnica z ogonem" byłaby odpowiednim instrumentem...;o)
    Koncerty przedniej jakości...Będę uważać na tablice ogłoszeniowe...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale on nie grał na bandurze kijowskiej, bo ten model ma dopiero sto lat ;-)... Wydaje mi się, że oni już w Twoich okolicach byli wcześniej, ale gdy znowu wyruszą na Zachód, np. do Wiednia, to za pewnością tamtędy, więc patrz po tablicach...

      Usuń