Cóż napisać?... Zmarł Vangelis. Jego muzyka towarzyszyła mi od dzieciństwa, więc wydawało się, że istnieje od zawsze i tak będzie zawsze. Jak wyobrazić sobie niektóre filmy bez jego muzyki? Nie da się. To ciekawe jednak, że po raz pierwszy jego muzyka szczególnie mi utkwiła w głowie wcale nie filmowa, lecz komponowana dla Jona Andersona. Do dziś mam kasety (wtedy jeszcze były kasety magnetofonowe!) z albumem duetu Jon & Vangelis "The Friends of Mr Cairo". A później każda nowa kompozycja była zachwycająca.
Ewangelos Odiseas Papatanasiu - tak, tak, drugie imię to Odyseusz. Bardzo greckie podobnie jak jego wygląd: czarne brwi, zawsze poważna twarz, zarost... Chyba tak właśnie wyobrażałam sobie antycznych Greków. Nawet ten kucyk bardzo do niego pasował. Zadziwiające jak mało wiadomo o jego życiu prywatnym. Nie wydaje mi się, żeby mówienie o sobie było konieczne - mówił. - Jeśli moja muzyka nie mówi sama za siebie, co więcej mógłbym dodać? We współczesnym ekshibicjonistycznym świecie celebrytów zabiegających o nieustanne zainteresowanie postawa Vangelisa wydaje się anachroniczna. Nawet po zdobyciu Oscara za muzykę do "Rydwanów ognia" nie zachłysnął się blaskiem fleszy. Po latach mówił, że wcale nie uważa, aby to było jego największe dokonanie.
Woda sodowa mogła mu uderzyć do głowy jeszcze wcześniej, gdy jako współzałożyciel zespołu Aphrodite`s Child, komponował i grał muzykę do piosenek Demisa Russosa. W ciągu pięciu lat istnienia zespół wydał 20 mln płyt. To nie jest tak ważny okres w moim życiu jak mogłoby się wydawać - podsumowywał po latach. Wiemy, że ich drogi się rozeszły. Roussos zrobił światową solową karierę jako wykonawca popowych hitów, a Vangelis.... tworzył i eksperymentował.
W poszukiwaniu określonego dźwięku potrafił budować sobie oryginalne nieistniejące instrumenty, przekształcać dotychczasowe, gdy czuł, że coś go ogranicza. Zawsze tworzył ze słuchu, od czwartego roku życia. I nigdy nie nauczył się klasycznej muzycznej notacji, po prostu nie znał nut. Swoje kompozycje do filmów tworzył na żywo, grając i patrząc na ekran od razu nagrywał. Wyjątek robił dla kawałków chóralnych, z ludzkim głosem. Mówił, że długo szukał ludzkiego głosu, który by go inspirował na tyle, że chciałby dla niego komponować. Tym głosem był właśnie Jon Anderson.
A później były dalsze eksperymenty. Na przykład Mythodea wykonana podczas koncertu w Atenach w autentycznym antycznym teatrze na zboczu Akropolu. Vangelis nie tylko wtedy skomponował muzykę, ale też napisał teksty w starożytnym greckim. Na pytanie o czas spędzony nad kompozycją, mającą wówczas siedem części, odpowiedział: Ten utwór został skomponowany w godzinę. Tak, zajęło mi to godzinę. Kompozycję później wykorzystało NASA jako oficjalną ilustrację muzyczną misji na Marsa w 2001 r. W kolejnym, już na potrzeby misji kosmicznej, nagraniu Vangelis dopisał jeszcze dodatkowe części, a niektóre poszerzył. Na potrzeby plenerowych wykonań i nagrań kompozycja została zorkiestrowana i zapisana jako tradycyjna partytura. Muzycy w orkiestrze przecież musieli z czegoś nauczyć się grać, a śpiewacy poznać swoje arie. Ale jak wiemy, Vangelis na nutach się nie znał, więc poprosił o to przyjaciela.
Od bladego świtu słucham sobie "Zapytaj gór". Przepiękne...
OdpowiedzUsuńBardzo dobra pora...
OdpowiedzUsuńJego muzyka jest totalnie kosmiczna...Robił ze słuchaczami co chciał...Manipulant...;o)
OdpowiedzUsuńHa, ha! Tak go jeszcze nikt nie nazwał...
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńŚmierć muzyków to dla mnie wyjątkowo smutne wydarzenie. Z ostatnich miesięcy najbardziej bolało odejście Romana Kostrzewskiego. Miałem nadzieję pójść na koncert KAT-a. Vangelis to postać mi znana, jednak bardziej ze słyszenia, może z paru popularniejszych muzycznych tematów. Chyba sięgnę po coś więcej z jego muzycznego dorobku.
Zapraszam do siebie.
Pozdrawiam!
O tak, odejście muzyka, kompozytora to jak zamilknięcie pewnego świata, w którym lubiliśmy przebywać; dzień dobry i pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam motyw muzyczny z "Rydwanów ognia" :)
OdpowiedzUsuńMnie akurat ten kawałek nie porywa, ale każdy znajdzie cos dla siebie bogatej spuściźnie
OdpowiedzUsuń