Uwielbiam słuchać muzyki w filmach, zwłaszcza gdy nawiązuje do tradycji. No i mamy takie coś.
Wersja filmowa Colina Townsa:
A tu oryginał z XII wieku, kompozycja Hildegardy z Bingen (1098 - 1179). Towns jako autor muzyki filmowej trzyma się epoki, akcja filmu rozpoczyna się w 1138 roku w trakcie wojny domowej między królem Stefanem a królową Matyldą walczącymi o sukcesję po Henryku I, który zmarł trzy lata wcześniej.
Oczywiście cała muzyka z serialu została wydana na płycie, Hildegardę z Bingen też bez trudu można znaleźć. Chodzi tylko o to, żeby się nie pomylić.
Też lubię muzykę filmową...;o) Może mieć nawet historyczne "zaszłości"...;o)
OdpowiedzUsuńA ja lubię wiedzieć skąd niektóre pomysły, ze szczegółami ;-)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się słuchało. Muzykę filmową bardzo lubię. Nie wiem, czy wszyscy tak mają, ale jak słucham z Youtube, to w tle słyszę śpiew ptaków.
OdpowiedzUsuńBo jak ptaki śpiewają za oknem, to słychać nawet przez YouTuba :-)))
OdpowiedzUsuńNo popatrz, nie pomyślałam o tym. :) .
Usuńteż tak czasem mam, gdy rano otworze okno, słychać ptaki nawet przez YouTuba
UsuńMożna się zasłuchać i .... odlecieć :-)
OdpowiedzUsuńszkoda, że takie krótkie...
OdpowiedzUsuńA ja lubię, jak krótko. ;) .
UsuńCzyli jest w sam raz :-)
OdpowiedzUsuń