Wysiadając wpadliśmy na drzewa. Gdzieś w pobliżu mieliśmy coś zwiedzać, ale nikt nie słuchał, co to miało być, bo wszyscy jak jeden mąż wyjęli aparaty i zaczęli fotografować drzewa jak dzbanki albo flakony. Skojarzenie jak najbardziej słuszne, gdyż są to drzewa butelkowe. Należą do rodziny wełniakowatych, wśród których wyodrębnia się ok. 200 gatunków, więc trudno mi określić, który to z nich. Zapewne jest to jakiś puchowiec (Ceiba speciosa lub Ceiba insignis). Pochodzą z Ameryki Południowej, ale te rosną w Barcelonie. Nie dość, że mają malownicze pnie, to na dodatek tworzą fantastyczne baldachimy ze swoich koron. Tutaj jeszcze bezlistne, ale może dlatego wyraźnie widać rozgałęzione konary.
Z kolei w dzielnicy Poblenou zwykle zwiedza się Wioskę Olimpijską, a w zasadzie nie tyle wioskę, ile bulwar i plażę. I tym razem jednak nie te atrakcje wzbudziły moje zaintersowanie. Otóż przy Avenida Icaria są drzewa. Ale jakie!
Na początku lat dziewięćdziesiatych ubiegłego wieku dawną dzielnicę przemysłową postanowiono odnowić i unowocześnić, przystosować do ludzkich oczekiwań, co było związane z przygotowaniami do Letnich Igrzysk Olimpijskich, które miały się odbyć w 1992 roku. Niestety, ze względu na biegnącą pod ziemią kanalizację, nie można było posadzić żywych drzew, więc Enric Miralles Moya stworzył drzewiasty pasaż w stylu modernistycznym. W zamierzeniu architekta miały one łączyć rozmieszczone po przeciwnych stronach kamienice we wspólną przestrzeń, w której ludzie mogą się spotykać. Czy tak rzeczywiście jest, trzeba by zapytać mieszkańców. Mam jednak wrażenie, że drzewa butelkowe były dla Mirallesa bezpośrednią inspiracją.
Tak więc zwiedzając Barcelonę, można wędrować nie tylko ścieżkami Gaudiego lub trasami wytyczonymi przez najpopularniejsze przewodniki. Nie czytałam może tych przewodników dużo, ale w żadnym nie znalazłam informacji o Pasażu Mirallesa. Znalazałam go na własną rękę.
Wybacz, proszę, że ja - niczym premier - obok tematu... Wyczytałem po prawej stronie - coś ciekawego: - "Podobno najlepszym dowodem na poczucie humoru Boga jest człowiek"...
OdpowiedzUsuńZważywszy, że stworzył go podobno "na swój wzór i podobieństwo", to musiał w trakcie tworzenia mieć do siebie spory dystans i dużo zdrowego autokrytycyzmu.
To ja już wolę ostać się przy ewolucjonizmie...
Zdrowia życzę...
Aj, szkoda, bo tam można kliknąć i przeczytać całość, a nie tylko pierwsze zdanie;
OdpowiedzUsuńA swoją drogą ewolucjonizm nie kłóci się ideą Boga, ni trzeba niczego odrzucać;-)
Nie napisałem, że się kłóci. Orbita Merkurego nie jest kolizyjną z orbitą Plutona... Współistnieją - nawet nieomal na tej samej ekliptyce.
UsuńW takim razie opacznie zrozumiałam, bo pomyślałam, że "wolę ostać się..." oznacza wybór jednej opcji i zarazem odrzucenie drugiej ze względu na niemożność ich pogodzenia. Zapędzilibyśmy się w nierozstrzygalny spór światopoglądowy, tymczasem to ma być (jeden i drugi) blog o kulturze a nie deklaracjach światopoglądowych ;-)
UsuńChyba zauważyłaś że mam "kota" na punkcie drzew, szczególnie ich pni.
OdpowiedzUsuńPrzewspaniałe te butelkowe pnie...
Bardzo malownicze, one tam sobie tak zwyczajnie rosną, ciekawe czy w Polsce by sie przyjęły
OdpowiedzUsuńCudeńka !!
OdpowiedzUsuńWszystkiego Dobrego...;o)
Pewnie, że cudeńka, a już w przyrodzie to same cuda
UsuńDobrych, zdrowych Świąt. A drzewa niezwykłe.
OdpowiedzUsuńDziękuję, wzajemnie! Bo drzewa są tak różne jak ludzie.
Usuń