Właściwie nie wiem, czy go lubię, czy nie; podoba mi się jego sposób dyrygowania, czy nie; chcę go słuchać i oglądać czy raczej niekoniecznie. Mojej ambiwalencji nie rozwiało obejrzenie i wysłuchanie kilku nagrań z koncertami i wywiadami, nagrania z prób i opinie krytyków. Opinie są skrajne: od zachwytów po grymasy zgorszenia. Jedni mówią: rewolucjonista, a drudzy: skandalista. Ze złożenia owych skrajności na pewno wyłania się pewien fenomen.
Teodor Currentzis - urodzony w Atenach Grek rosyjskiegio pochodzenia. Dziwna mieszanka, ale z niezwykłymi efektami. Na studia muzyczne wybrał Moskwę i tam zaczynał karierę. Nie, nie w Moskwie, wysłano go - co prawda na stanowisko dyrektorskie - ale bardzo daleko - do Nowosybirska nad rzeką Ob. W samym środku Syberii. I co robi nasz niepokorny bohater? Zakłada własną orkiestrę i chór, z którymi zawojował świat. I chociaż prowadzi inne światowe orkiestry, płyty nagrywa ze swoim od lat zgranym zespołem. Następnie został dyrektorem Opery w Permie, mieście przemysłu atomowego u stóp Uralu. I co się dzieje? Śpiewacy z Zachodu pojechali tam śpiewać i nagrywać z Currentzisem Mozarta. Ponieważ orkiestra nadal mogła być tylko jedna - grający na instrumentach historycznych zespół MusicAeterna założony jeszcze w Nowosybirsku.
Zarzutów jest wiele: że nadekspresywny, że zbyt swobodnie podchodzi do partytur rozciągając wszystko do granic słyszalności - "Requiem" Mozarta nagrał na dwóch płytach - że wprowadza udziwnienia, których nie ma w oryginale, twierdząc, że muzykę dawną należy grać i śpiewać tak, jakby powstała dzisiaj i jak dzisiaj brzmieć powinna. Dlatego Mozart jest mroczny, w Verdim drżą szyby i chyba nigdy nie wystąpił za pulpitem dyrygenckim we fraku.
On sam za pulpitem stoi, tańczy, biega, krzyczy. I orkiestrze się ta energia udziela.
Tu już wyraźnie dojrzał, spoważniał, chociaż energii mu nie brakuje.
Wszystkie powyższe kawałki nie zapowiadają tego, co wymyślił później. Koncert "Lux Aeterna", z którym występował już w wielu miejscach, wydał na płycie i jest absolutnym mistycznym misterium. Składają się na niego tradycyjne pieśni dawne łacińskie, bizantyjskie, greckie. Jest między innymi kompozycja Hildegardy z Binden, "Kyrie eleison", wspaniałe "Te di rem", ale też "Salve Regina" współczesnego niespełna czterdziestoletniego kompozytora Alexeya Retinskiego.
Currentzis wystąpił ze swoimi zespołami MusicAeterna (chór i orkiestra) oraz autentycznymi kantorami prawosławnymi w Sainte Chapelle w Paryżu i zrobił muzyczne nabożeństwo. Wszyscy ubrani w długie czarne stroje przypominające sutanny, a on sam jak kapłan celebrujący misterium. Do poszczególnych części koncertu muzycy przemieszczali się powoli, procesyjnie, bez słowa i tak samo bez słowa wyszli po zakończeniu. W otoczeniu tysiąca witraży tradycyjny i mocny śpiew zabrzmiał przejmująco i mistycznie. Trzeba przyznać, że muzykę Currentzis czuje głęboko i wydobyć z niej takie bogactwo wzruszeń nie każy potrafi.
Całość godzinnego koncertu jest dostępna za darmo na Arte od trzech dni. Jeśli to jeszcze jeden skutek obecnego powszechnego siedzenia w domu i przeniesienia kultury do sieci, to należy do tych najprzyjemniejszych i najcenniejszych.
Teodor Currentzis i MusicAeterna w Saint Chapelle - Lux Aeterna
No i teraz już wiem. Lubię go.
Z pewnością masz rację. /to odnośnie zakończenia/
OdpowiedzUsuńŻeby tylko rzeczywiście przeniesiona była do sieci ta najwyższa kultura...
No właśnie jest, tylko trzeba chcieć ją znaleźć
OdpowiedzUsuńMiałam na myśli to, że nie tylko ta najwyższa kultura jest przenoszona do sieci.
UsuńA dyrygent o którym piszesz faktycznie kontrowersyjny ale godny szacunku i uznania za tę energię, która jest formą przezywania.
P.S. Mąż mojej siostry był pianistą i kompozytorem - nigdy nie zapomnę widoku jego twarzy gdy siedział przy fortepianie i tworzył coś na klwiaturze i zapisywał to na pięciolini... Był wtedy zupełnie innym człowiekiem niż na codzień.
Aj, jaja, zgubiło sie.... Pisałam, że sieć jako miejsce powszechnie dostępne, nigdy nie będzie elitarne
Usuńkażdy z nich jest indywidualnością, a obecny rynek wymaga marketingu. stąd chyba poszukiwanie własnych sposobów na zaistnienie. Być genialnym to jedno, znaleźć popyt to drugie.
OdpowiedzUsuńWzbudzić zainteresowanie i wywołać odzew - czy to jest popyt?...
OdpowiedzUsuńtak
OdpowiedzUsuńZbyt handlowo mi to brzmi
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie skacze w widownię...;o)
OdpowiedzUsuńNiewiele brakowało!... A tak serio, o ile się zorientowałam w jego poglądach, chyba to nie wchodzi w grę
OdpowiedzUsuń