piątek, 9 marca 2018

Jak pisać o sztuce?

     Od niechcenia ironicznie, bywa, że sarkastycznie i aforystycznie, z wyczuciem dramaturgii zdarzeń pisał Cyprian Norwid. Do dziś cytuje się jego opinie, rzekomo powołując się na mądrość i przenikliwość autora, a w rzeczywistości bez zrozumienia. Te "ciężkie norwidy" poezji "ciemnej" tak naprawdę są jasne, przesycone światłem, owiane muzyką: 

... ptaki często mi śpiewały,
Że już zbudzona i odczarowana
Pomiędzy smoki wychodzi z wieżyce,
Że lampę trzyma w ręku, a potwory
Nie mogąc światła znieść, w ziemię się ryją (...)
                                                         (Epos - nasza. 1848)

Trudne? A co piękne jest łatwe? Kompozycje Szostakowicza powstawały w bolesnym czasie próby, piękne budowle wznoszono w strugach potu, piękne książki pisane są w trudach codziennego życia. Co łatwo przychodzi, nie zatrzymuje uwagi, nie angażuje emocji, nie zapada w pamięć. 

Poeta? - jeśli poetą prawdziwie, 
Żyć pierwej musi w tym samym żywiole,
Który rozlewa potem w swoim śpiewie.
- Nie mają tętna wymarzone bole,
Ni burz opisy przy biurowym stole...
                                        (Krytyka)

Jednakże dalej ostrzega:

Strzeż się brać na się zbiorową ułomność
I tę wyrzucać sobie w monologu,
Strzeż się rozpaczy!...
                     (Teofilowi)

     Jak więc pisać o sztuce? Błądząc wzrokiem po ścian rysunku na niebie, wspinając się po wież strzelistych lotach, szukając ukrytych symboli, plącząc się w arabeskach, dociekając znaczeń ... pisać tak, jak Norwid:
       "Tam, o południowym świetle, widzisz tajemnice kolorów Veronese, Tintoretta, Tycjana... Turcy, Grecy, Ormianie i Słowianie różni, w strojach różnych, z różnym się akcentem przechadzają, na okręta swe patrząc. Tam, o blasku księżyca, znikają okręty w mroku wielkim, a gdzie światło miesięczne wysrebrzyło falę, lśniący topór u gondoli dzioba przytwierdzony, profilem zębatym się określa, potem wioślarz półnagi we frygijskiej czapce, potem budka kirem kryta z szybą kryształową, a potem znów drugi kształt wioślarza, a potem blask fali, skrzelą wiosła odepchniętej w światłość księżycową... i tak tam gondole przepływają. 
Tam to w 1843 r. przechodził się B. ze mną, o Pałacu Dożów i o sztuki w nim złożonych skarbach rozmawiając; wątpił, aby Ganimed w Jowiszowych szponach uniesiony był utworem Fidiasza, i miał słuszność... Potem, gdyśmy schodzili z ostatniego już mostku ku Piazzeta, zwrócił moją uwagę na bogactwo inwencji kapitelów, które podpierają Pałac Dożów, i jęliśmy wszystkie po kolei szczegółowo oglądać... Co może być ta postać z więdniejących liści wychylona, której profil żółtawy na sklepienia ciemność tak wybiega?... albo owa w hełmie?... albo tamta, kibici wygięciem nie bez trudu wypowijająca się z kamienia?... Miałżeby architekt je wykreślać albo rzeźbiarz sam tworzył co dzień, wedle natchnienia: tam o niebie myśląc, tam o ziemi,  tam obywatelu w Rzeczypospolitej  znanym,  owdzie o Adamie i Ewie, a owdzie o patronie swoim i żony swojej lub o wielkim kupcu, co przyjechał z dalekiego Wschodu na okręcie pełnym drzewa wonnego i drzewa farbiarskiego, i drogich kamieni na pieczęcie dla senatu Rzeczypospolitej, i zielonych papug dla panienek...
[...] I mówiłem dalej: Gdyby kiedyś znaleziono te plany pokolorowane elegancko, których dzisiaj pełno na wystawach, trzeba by stu nowych Witruwiuszów i sto razy śmielszych w przypuszczaniu, ażeby współczesnym dać pojęcie, jakich to pomników śladu nawet nie zostało na ziemi! Tylko, widzisz, nic tu nie zginęło, co prawdziwie piękne, bo to ma w sobie nieśmiertelności iskrę, miłość! Trzeba gmachu pięknego, ażeby  mógł piękną być ruiną. Trzeba pięknej ruiny, ażeby dotrwała aż do końca, aż do posad budowy i pierwszego planu rozłożenia, aż do głazu pierwszego, na którym legendy siadać będą w ciężkich wieńcach bluszczowych, aż do głębi pod głazem, gdzie medale stare w wazach leżą i pergamin żółty z opisaniem pierwotnego pomysłu! Roma, quanta fuit, ipsa ruina docet."

25 komentarzy:

  1. czyli pisać o sztuce, choć sama się broni. Ale, że strywializuję, skoro masło potrzebuje reklamy, to tom wierszy, obraz przedstawienie tym bardziej. Jak? Temperament krytyka, okoliczności, kontekst

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masło nie potrzebuje żadnej reklamy! Dla masła najlepszą reklamą jest żołądek, czyli głód. Reklamy potrzebuje producent, żeby je sprzedać szybciej i drożej niż inni. Sztuka zaś reklamy potrzebuje, bo konsumuje się ją innym organem, nie tak dokuczliwym jak żołądek ;-) Więc nie wszyscy odczuwają, że są, bywają "głodni" czegoś innego niż tylko masła.
      Czytam właśnie Norwida i jakiż on na czasie! Odpowiada na nasze wątpliwości tak samo gorzko, jak sami chcielibyśmy zawołać: "Żeby Dant dziś się znalazł, zamiast piórem przechodzić Czyściec, Piekło i Niebo, stopami by pierwsze dwa przemierzył, a na trzeciego progu ukląkł statuą grobową."
      A`propos reklamy, dlaczego nie masz na blogu gdzieś na widocznym miejscu swojej książki, okładki, wybranego zdjęcia ze środka? Dlaczego nie masz swojego zdjęcia z książką w ręce? Dlaczego nie napiszesz: "Wydałam i jestem z tego dumna!"?

      Usuń
    2. Czesiu no nie, dlaczego ja jeszcze o tym nie wiem? :( .

      Usuń
    3. jakoś nie mam śmiałości

      Usuń
    4. Tereso, kliknij na link okolice książek pod obrazkiem tytułowym, wejdziesz na mój drugi blog z opisem książki Czesi :-)

      Usuń
    5. Czesiu, masz powód do dumy, bo książka jest tak bogata, wspaniała i porządnie zrobiona! Natychmiast pisz u siebie, zamieść zdjęcie okładki na stałe, np. z boku na pasku.
      Wchodziłam na stronę powiatu słupskiego - oni tam nie mają jakiejś strony z publikacjami? każdy powiat dzisiaj ma jakieś publikacje, to powinno tam wisieć na stronie. A strona gminy? Nie wiem, jak to tam u Ciebie działa, ale może też? Czy powiat słupski ma taką niezależną stronę wiadomosci o regionie, medium elektroniczne, portal czy coś? U mnie są trzy informacyjne portale internetowe, niezależne, jak internetowe gazety, na każdym można opublikować takie coś jak opis książki, promocyjne spotkanie i takie tam. Wiesz, o czym mówię ;-) Po kolejne - ile książek poszło do bibliotek - powiatowej na przykład, gminnej, u Ciebie w Objeździe? Kiedy w bibliotece na przykład będziesz miała spotkanie autorskie??!! Czy ja mam do nich tam napisać, żeby Ci zrobili takie spotkanie??? Mogę to zrobić ;-)

      Usuń
    6. Notario, nie wiem jak będzie. Tymczasem czekam na jakieś ruchy po oficjalnej stronie.

      Usuń
    7. Nie czekaj za długo, a na swoim blogu sama się pokaż, a nie czekaj aż ktoś to zrobi ;-)

      Usuń
  2. Czyli prawdziwe piękno przetrwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet w ułamkach, nawet w ruinach, w okruchu... Pięknie napisał :-)

      Usuń
  3. ,,Co łatwo przychodzi, nie zatrzymuje uwagi, nie angażuje emocji, nie zapada w pamięć ".
    wspaniałe prace tworzą też artyści z radością , miłością z pozytywnym natchnieniem .Nie wszystko rodzi się w masakrycznych mękach . Albo artysta ma w sobie ,,to coś" , albo nie .
    psychicznie potargany artysta , tworzy sztukę nieszczęsną , natomiast szczęśliwy bogatą w radość .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tworzenie z radością nie wyklucza męki tzw. twórczej, ja tu nie widzę sprzeczności, natomiast nie znam ani jednego arcydzieła, które bez mąk twórczych powstało; męka twórcza to nie maskara ;-)

      Usuń
    2. ileż radości daje twór lekką ręką zadany

      Usuń
  4. Tworzenie jest i radością i smutkiem. Czasami przychodzi łatwo a czasami z wielkim trudem.
    A rezultaty nigdy nie zadawalają twórcy.
    Tak mi się wydaje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutkiem to chyba nie, prędzej bywa rozpaczą ;-) Tak przynajmniej wynika z wynurzeń niektórych...

      Usuń
    2. No tak - jak twórca przyjrzy się juz ukończonemu dziełu, takiemu, którego już nie może poprawić - to często ogarnia ro rozpacz... :-)))

      Usuń
    3. A pamiętasz, jak pisałam o Aleksandrze Gierymskim? Kiedy malował słynną "Altanę", tak wiele razy poprawiał i poprawiał, że płótno się zrobiło grube i ciężkie od kolejnych warstw farby, a on był wciąż niezadowolony aż w końcu całkiem całość sam zniszczył i namalował od nowa. To jest właśnie twórcza męka...

      Usuń
  5. Nie będę udawać, że mam jakową w temacie receptę, za to znam prosty wyróżnik tego, co jest prawdziwą sztuką: czas... Jeśli czegoś po wieku całym jeszcze czytają, a nie popadło w zapomnienie i nie stoi za tym jakaś ideologia, to znak niechybny, że to właśnie było i jest arcydziełem prawdziwym (dla uproszczenia pomijam dzieła, które wskutek jakich kataklizmów czy szaleństw ludzkich znoszczonymi zostały), a jeśli czego następne już nie pamięta pokolenie, to może i to było co warte u współcześnych, ale jako sztuka pokazało się małem...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i super, o tym, co dzisiaj jest arcydziełem ani my, ani ich twórcy nigdy się nie dowiedzą ;-)

      Usuń
    2. Horacy wiedział, przynajmniej tak twierdził ;-)

      Usuń
    3. Ale jak skutecznie!... ;-)

      Usuń
  6. Kocham Norwida "po całości", więc się zgadzam z każdym słowem...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie od nowa się w nim zakochuję po raz... setny ;-)

      Usuń