Wczoraj zmarła wielka polska śpiewaczka - Ewa Podleś. Była laureatką kilku konkursów śpiewaczych, w 1984 r. debiutowała na scenie Metropolitan Opera, a w 1993 r. w mediolańskiej La Scali. Specyfika jej głosu - rzadko spotykany naturalny niski kontralt predestynował ją do wykonywania postaci męskich, takich jak Rinaldo czy Juliusz Cezar w operach Haendla, Tankred Rossiniego, Orfeusz Glucka, ale także klasycznych partii kobiecych: Carmen czy Norma. Była też niezrównaną wykonawczynią pieśni Mahlera. O fenomenie Ewy Podleś świadczy zainteresowanie na całym świecie. Francuska autorka, Brigitte Cormeir napisała jej biografię, a amerykański hodowca kwiatów nazwał jej imieniem nową odmianę irysa w pięknym głębokim niebieskim kolorze.
Aria Polinessa z opery Ariodante Haendla:
Chyba kiedyś słyszałem coś o tej śpiewaczce. Nie mniej wtedy nie wiedziałem o niej tyle co napisałaś ciekawego. To się ceni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Wielka śpiewaczka, znana w świecie, ceniona w Polsce, można kilka książek napisać, a to tylko kilka zdań ku pamięci, żal...
OdpowiedzUsuńTo była Persona z bardzo górnej półki...Zostawiła Świat piękniejszym...
OdpowiedzUsuńNa pewno, dzięki nagraniom jeszcze można mieć wrażenie, że wciąż jest
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą w RMF Clasic zapowiadali "Operową niedzielę z Ewą Podleś"... Z pewnościa bedziesz słuchać.
OdpowiedzUsuńAch, nie, nie słucham RMF Clasic w ogóle, tylko Dwójki, a zresztą mam Podleś na nagraniach i wyszukiwarkę w Internecie :-)
OdpowiedzUsuńA to w niedzielę?... na tę niedzielę mam inne plany...
Usuń