poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Ludzkość głupieje, niestety, to już potwierdzony fakt

         James Flynn po zebraniu i przeanalizowaniu wielu milionów testów na inteligencję w 1984 roku ogłosił, że ludzkość staje się coraz mądrzejsza. Od 1930 r. co dziesięć lat średnie IQ wzrastało o 4 punkty.  Oznacza to, że średnio uzdolniony człowiek w roku 1984 na początku wieku zostałby uznany za wybitnie zdolnego. Ale i odwrotnie: wybitnie zdolny osobnik z początku wieku w latach 80. mieściłby się zaledwie w przeciętnej średniej. Naukowcy wskazują trzy główne przyczyny zjawiska wzrostu poziomu inteligencji ludzkości w tym czasie: lepsze odżywianie, czyli dieta, rozwój medycyny i oczywiście edukacja, jej powszechność i szerszy zasięg. Niestety, nadszedł rok 2004 i norwescy uczeni zauważyli, że tak zwany efekt Flynna, czyli stały wzrost poziomu IQ przestał obowiązywać. Nawet gorzej, poziom inteligencji zaczął wyraźnie spadać od połowy lat 90. XX wieku. Zjawisko zostało już wielokrotnie udokumentowane i potwierdzone badaniami, zasadne więc stało się pytanie postawione w 2016 r. przez Heinera Rindermanna o jego przyczyny. Zwrócił się on z tym pytaniem do międzynarodowej społeczności naukowców. 

          Wiadomo, że testy na inteligencję nie mierzą wszystkiego. Krytycy zarzucają zadaniom testowym wybiórczość i tendencyjność. Niemniej należy tu ograniczyć się, jak zastrzega prof. Elsbeth Stern, specjalistka psychologii kognitywnej i badaczka procesu nauczania,  do mierzalnego aspektu naszych umysłowych zdolności, czyli inteligencji kognitywnej odpowiedzialnej między innymi za zapamiętywanie, wnioskowanie, porównywanie, wyciąganie wniosków, słowem wszystko to, co składa się na procesy poznawcze.  Te zaś nieubłaganie od niemal trzydziestu lat spadają z pokolenia na pokolenie. Proces zachodzi także w obrębie rodzin, czyli rodzice wykazują określony poziom inteligencji, ich najstarsze dziecko już nie osiąga takiego wyniku, a każde młodsze dziecko jest coraz głupsze. Tak więc to nie geny odpowiadają za stopniowe głupienie ludzkości. Więc co?

        Sama prof. Stern mówi, że gdyby nauczała języka niemieckiego w szkole, kazałaby uczniom czytać grube książki bez żadnych obrazków. Zanika bowiem umiejętność dłuższego skupienia się na jednej czynności. Podobnie uważa neuropsycholog Lutz Jäncke. Ludzki mózg może przetworzyć 16 - 60 bitów na sekundę. Tymczasem codziennie atakuje nas 11 milionów bitów na sekundę.  To jest jak zmasowane bombardowanie naszego mózgu, który poddaje się, a z czasem staje się uzależniony od bodźców. Zamiast skupienia popada w rozproszenie; zamiast analizować, tylko rejestruje, często nieświadomie; zamiast zdobywać głęboką wiedzę, szukamy nowych wrażeń; zamiast zgłębiać temat, człowiek prześlizguje się po nagłówkach doniesień. 

       Badania przeprowadzone na Uniwersytecie Stanforda wykazały, że studenci, którym podczas testu zabrano smartfony napisali go o wiele lepiej niż ci, którym pozwolono mieć je przy sobie włączone, a nawet dużo lepiej i od tych, którzy mieli je tylko wyłączone, lecz przy sobie.  Rozproszenie uwagi jest istotnym czynnikiem ogłupiania, bowiem następuje spadek mocy obliczeniowej umysłu. Głupiejemy, bo nowe media zbytnio nas rozpraszają - mówi neurobiolog Martin Korte.  Lutz Jäncke zaś dodaje: Mamy liniowy przyrost informacji w Internecie, a ilość bzdur rośnie wykładniczo. 

        Na jeszcze inną przyczynę wskazuje Barbara Domeneix kierująca zespołem badawczym w CNRS (Centre national de la recherche scientifique). Otóż według danych ONZ od 1970 r. produkcja chemikaliów wzrosła trzystokrotnie, w tym szczególnie groźnych związków endokrynnie czynnych. Znajdują się wszędzie: w wodzie, glebie, żywności, powietrzu, ubraniach, wszechobecnym plastiku.  Wpływają one destrukcyjnie na gospodarkę hormonalną ludzkiego organizmu, a najbardziej niebezpieczny jest wpływ na działanie tarczycy.  Naukowe badania potwierdzają bowiem, że hormony tarczycy mają istotny wpływ na rozwój i pracę mózgu. 

        Jeśli do niedoborów hormonalnych dodamy przeciążenie mózgu śmieciem informacyjnym, trudno będzie ludzkości wyjść z aktualnej tendencji spadkowej poziomu inteligencji. Krótkie zdania komunikaty zamiast pogłębionej analizy problemu, powierzchowność wiedzy, nieumiejętność czytania pogłębionego, a więc bez rozumienia znaczeń metaforycznych i związków między nimi,  pogorszenie orientacji w przestrzeni, zanik umiejętności posługiwania się mapą, czyli wyobrażeniem przestrzeni z powodu podążania za nawigacją - wszystko to pogłębia przepaść między starszymi pokoleniami a młodymi na niekorzyść tych drugich. I nie jest wcale tak, ze nowoczesne technologie odciążają umysł od niepotrzebnego uczenia się pewnych rzeczy na pamięć, a za to wzbogacają możliwości kreatywnego myślenia. Tak zwane kreatywne myślenie jest umiejętnością znajdowania nowych rozwiązań w nowych sytuacjach, ale jak ma znaleźć to nowe rozwiązanie ktoś, kto nie zna - bo nie obciążał sobie pamięci nauką - rozwiązań starych, dotychczas stosowanych? To jest między innymi przyczyna banalności choćby współczesnej literatury, która powiela dawno znane i wielokrotnie wykorzystywane wzorce, a młodym czytelnikom wydaje się, że pojawia się oto coś nowego. Skąd mają wiedzieć, że to już było, skoro niczego starszego niż oni sami nie czytali? Tak samo dzieje się w każdej innej dziedzinie. Jeszcze krok, a ktoś z młodych okrzykniętych "geniuszy" ponownie wymyśli koło i będzie wielkie "wow".  Trudno jednak oczekiwać, że przy obecnej tendencji spadkowej narodzi się ktoś taki jak Einstein, bo o Leonardo da Vinci nawet nie ma co marzyć. 

 

6 komentarzy:

  1. Coś w tym jest, nawet wykładowcy na studiach twierdzą, że nasze roczniki są mniej podatne na wiedzę, niż poprzednie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Obserwacje tę od lat wygłasza wielu nauczycieli i wykładowców, a badania ją potwierdzają

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest w tym dużo prawdy bo mlodzi przyswajają wiele niepotrzebnych informacji zapominając o tych najważniejszych. No ale jak wszystko można sprawdzić w pierwszym z brzegu najmniejszym nawet smartfonie ....to po co sobie głowę zawracać?:-))
    Jako że miałam siostrę , która wykładała na wydziale Psychologii UW to byłam w jej wolnych chwilach ciągle poddawana różnym badaniom....między innymi badała poziom mojej inteligencji wg. Skali Wechslera. Potem badane były przez nią moje dzieci....straszne to było, chociaż wyniki mieliśmy bardzo dobre ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tym rzecz, że jak najbardziej trzeba głowę zawracać, czyli ładować w nią jak najwięcej rzetelnej wiedzy, bo ten sposób tworzą się synapsy - połączenia usprawniając myślenie, to podstawowa wiedza neurologiczna, ale tego też młodym nie chce się wiedzieć - jak to działa, wolą sprawdzać - z każdym razem! - w Internecie, a wystarczyłoby po prostu zapamiętać raz na całe życie, czy to nie paradoks? Tracić czas na sprawdzanie czegoś, co można po prostu wiedzieć raz na zawsze?

      Usuń
  4. Czytałam o tych badaniach...Trudno nie zgodzić się z wynikami...Ale Geniusze nie występują tłumnie, więc może i kolejne pokolenia zasłużą na swoich...Zawsze byłam marzycielką...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale problem nie w tym, że geniusz mieści się w tych dwóch skrajnych procentach krzywej Gaussa, tylko w tym, że te dwa procent poza obecną średnią dawniej mieściło się w średniej!

      Usuń