sobota, 22 stycznia 2022

Requiem i konie

       Moją uwagę przyciągnęło nazwisko Minkowskiego. Mam płyty z nagraniami pod jego batutą, oglądałam koncerty, oglądałam opery... To na występ założonego przez niego zespołu Les Musiciens du Louvre potrafiłam w okropnym deszczu zaraz po pracy pojechać do Krakowa na jeden niezapomniany wieczór.  To on potrafił przerwać koncert, bo skrzypiało coś w organach i dopiero po zabiegach stroiciela orkiestra powróciła do grania. Lubię jego dynamiczne a zarazem medytacyjne interpretacje Bacha i Mozarta. Wiem, że mogę się też po nim spodziewać poczucia humoru, które pozwala na wydobycie z muzyki niecodziennych smaczków. Marc Minkowski to postać barwna i oryginalna. Ale konie? Konie na scenie? W balecie? W dodatku do "Requiem" Mozarta? 

      Bartabas, w przeciwieństwie do Minkowskiego, był dla mnie postacią kompletnie nieznaną. A okazuje się, że znany francuski reżyser i trener koni, który opracowuje konne choreografie do filmów, spektakli i koncertów muzycznych. Podobno jeden z najlepszych na świecie. Wymyślił konny teatr i założył Narodową Akademię Jeździecką Wersalu (Akademie Equestre Nationale du Domaine de Versailles). Ze współpracy Minkowskiego i jego orkiestry z Bartabasem powstał niezwykły spektakl. Konny balet do "Requiem" Mozarta wystawiony podczas Tygodnia Mozartowskiego w Salzburgu w 2017 roku. 

     Co ciekawe, spektakl został wystawiony w Felsenreitschule, czyli dawnej szkole jeździeckiej, która została przekształcona w teatr. Orkiestra i chór rozmieszczeni zostali w kamiennych arkadach, z których niegdyś widzowie oglądali pokazy sztuki jeździeckiej. Dyrygent nieco na ukos przed nimi, ale oddzielony sceną wysypaną piaskiem, po której poruszali się jeźdźcy. Koni było osiem rasy Lusitano, wszystkie przepięknej kremowej barwy z symbolicznymi czarnymi akcentami kostiumowymi: czarne skarpetki powyżej pęcin, czarne płaszcze przykrywające głowę i szyję. Dwa konie miały większy czarny płaszcza sięgający przez grzbiet aż do zadu. Wszystkie miały czarną kokarda przewiązany ogon u nasady.  W podobnym tonie jednolite stroje jeźdźców z dominującym kolorem czarnym. Obcisła czarna góra zakrywająca tułów i szerokie długie czarne szarawary. 

      Na samym początku pojawia się samotny jeździec na jedynym czarnym koniu. To sam Bartabas  otwiera całość. Czarny koń, już bez jeźdźca pojawi się jeszcze raz, przed "Lacrimosa" jako zapowiedź tej części "Requiem", którą Mozart zdążył sam dokończyć przed śmiercią. 

       Czy najpiękniejsze, nawet najbardziej zróżnicowane, wymyślne i zsynchronizowane kroki koni pasują do powagi i głębi muzyki Mozarta? W zasadzie nie ma tutaj za wiele owych skomplikowanych form i typów końskiego chodu pokazywanego choćby podczas zawodów w ujeżdżaniu. Bartabas ograniczył się do kilku podstawowych zmiennych rytmów końskiego chodu i układów synchronicznych. Dosyć nieduża scena wymagała precyzji, co szczególnie było ważne, gdy jeźdźcy krzyżowali się w lekkim kłusie, tworząc różne figury, koła i skosy. Wspomniane już wyżej "Lacrimosa" przedstawione zostało na koniach stojących nieruchomo przodem do orkiestry. To jeźdźcy na nich prezentowali ekspresyjny balet symbolizujący moment śmierci artysty. 

      Marc Minkowski jeszcze raz mnie zaskoczył. Nie wiedziałam, że jest miłośnikiem koni i to do tego stopnia, że podejmie się dyrygowania konnym baletem.  Mozarta można słuchać bez końca. Jego muzyka wciąż się nie starzeje. Konie należą chyba do jednych z najpiękniejszych zwierząt na świecie i wielu podziwia ich grację.  Dwóch miłośników muzyki i koni wpadło więc na pomysł, żeby to połączyć. 

Króciutka zapowiedź


A tu dłuższy skrót

6 komentarzy:

  1. Ogkądałam kiedyś tańczące lipicany w Hofburgu w Wiedniu....
    Nie potrafię tego opisać, nie znam odpowiednich słów.
    Słowo MISTERIUM to za mało...

    Filmy przewspaniałe, szczególnie ten drugi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo i muzyka wspaniała, konie końmi, ale podziwiam tresera, konie są jego wizytówką

    OdpowiedzUsuń
  3. I to jest słuszne połączenie...;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe połączenie muzyki z pokazem końskich umiejętności. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj na blogu, rzeczywiście, to ciekawe połączenie, chociaż już takie bywały, kwestia rasy koni i wytrenowania

    OdpowiedzUsuń