sobota, 16 października 2021

Niedoczekanie!...

      Wszystko dzieje się za szybko. Nie zdążyłam napisać o kwalifikacjach do III etapu, a już mamy listę finalistów. A jury wetuje sobie chyba czas przymusowych ograniczeń i dlatego zamiast dwudziestu, zakwalifikowało do III etapu 23. uczestników, co oznacza więcej godzin spędzonych na jurorskim balkonie w Filharmonii Narodowej. Codziennie dziewięć godzin słuchania Chopina. Oczywiście Chopina można słuchać non stop, ale w przypadku przesłuchań konkursowych powtarzają się te same utwory tego samego dnia. A więc słuchaliśmy np. pod rząd te same sonaty, te same polonezy, te same fantazje, te same preludia. No bo Preludia op. 28 można zagrać w całości zamiast sonaty jako ekwiwalent dużej formy sonatowej (chociaż to jednak nie to samo). Niektórzy to wykorzystali i zagrali. 24 preludia jedno po drugim, bez przerwy, zmienne tempa, zmienne nastroje, zmienne efekty. Za pierwszym razem pomyślałam, że to jakieś wariactwo (Alexewicz).  Wręcz niebezpieczne, gdy patrząc na zegarek denerwowałam się czy pianista zmieści się w regulaminowym czasie. Ale wszyscy zdążyli. Kolejnego dnia jeszcze Aimi Kobayashi grała Preludia i Mateusz Krzyżowski. Ten ostatni autentycznie mnie w nich wzruszył. 

     Nie jedyne to było wzruszenie, ale nawet wszystkich nie da się opisać.  Nawet łezka mi w pewnym momencie poleciała w finale Sonaty h-moll w wykonaniu Hyuka Lee. I wcale nie dlatego, że akurat jakieś cudownie doskonałe wykonanie, w dodatku tam jest adnotacja kompozytora presto non tanto, a  było bardzo, bardzo presto.  Jednak połączenie energii, młodości, fenomenalnej techniki i muzyki Chopina w jednym okazało się zbyt mocnym przeżyciem.  Hyuk Lee ma tylko 21 lat, nie utrzymał energii na wodzy.  Podobna energia, lecz bardziej dojrzała w wykonaniu "Kanada kung-fu", czyli Bruce`a Liu nie dałą ani chwili oddechu. Chociaż nie, w Sonacie b-moll  Marsz żałobny nie był zagoniony, Trio Des -dur zadziwiająco delikatne i ciche. Finał jakiś taki zadyszany, ale w pozytywnym znaczeniu. To nie było klasyczne wykonanie, na pewno nie. Nie wiadomo za bardzo było, co podziwiać: wirtuozerię i oryginalność interpretacji czy .... wytrzymałość pianisty, któremu dosłownie pot zalewał oczy, krople kapały z czoła, a on nie miał czasu wyjąć chusteczki. Powstał jakiś tragiczny pościg za życiem, wartość dodana?...

     Zjawiskowa Aimi Kobayashi w srebrnej sukni grała Preludia jak zaczarowana. I już, już miałam orzec, ze to cudowne wykonanie pozostanie w mojej pamięci, gdy następny wyszedł Krzyżowski i też zagrał całe opus 28. No i teraz mam dylemat. Co zapamiętałam? Już sama nie wiem, a dylematów jest znacznie więcej. Już choćby z tego powodu, że nie mogę słuchać bezpośrednio tyle godzin, co jury i do niektórych sesji muszę sięgać późnym wieczorem lub następnego dnia (tylko kiedy, skoro znowu przesłuchania od dziesiątej?!) Tak niestety miałam z Nehringiem, któremu wypadło grać  na otwarcie III etapu. On jest dla mnie dosyć zagadkowy. Zresztą z natury małomówny niewiele pomaga swoimi wypowiedziami. Może i racja. Pianista ma grać, a nie gadać o tym, jak gra. Chyba był zdenerwowany, tak to wyglądało. Ale podobało mi się. Nehring nie epatuje zbyteczną cyrkową ekwilibrystyką. U niego najważniejsza jest muzyka, a nie popis wirtuozerii i ostatecznie,  po tych wszystkich fajerwerkach w wykonaniu niektórych uczestników,  klasyczna elegancja zawsze się obroni. 

     Nie chcę i nie będę pisać o muzyce, oceniać wykonawców, ustawiać ich w rankingu, bo się nie znam.  Napiszę o Nikołaju Choziainowie, który specjalnie nauczył się języka polskiego, żeby przeczytać listy Chopina w oryginale. Wywiadów udziela po polsku, mówi pięknie. Wyruszył w podróż po świecie śladami Chopina: grał koncerty w Valldemossie na Majorce i w ostatnim mieszkaniu na Placu Vendome w Paryżu. Utwory do kolejnych etapów wybierał w sposób przemyślany, kierując się okolicznościami ich skomponowania przez Chopina. Pasjonat! Inny oryginał to "samuraj" Sorita. Sam się tak nazwał i tak zostało. Od czterech lat studiuje w Polsce na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina u Piotra Palecznego.  A "torreador" Garcia Garcia?! Ten to dopiero oryginał. Podczas grania śpiewa sobie i ktoś napisał, że to na pewno najlepszy wykonawca w Konkursie Śpiewaczym im. Fryderyka Chopina.  

       No i Eva Gevorgyan, siedemnastolatka  rosyjsko-ormiańskiego pochodzenia, ma tyluż wielbicieli, co i zdystansowanych słuchaczy. Należę chyba do tych drugich. Kiedy gra, człowiek jest zahipnotyzowany, ale.... potem nic się z tego nie pamięta. Przynajmniej ja tak mam. Ale nie da się ukryć, że talent ogromny. Tylko wolałabym posłuchać w jej wykonaniu czegoś innego, a nie Chopina. Może kompozytorów rosyjskich? Tyle ja, a co uważa jury?

Do finału zakwalifikowano aż dwanaścioro uczestników, przekraczając regulaminowe ograniczenia, które zakładają tylko dziesięć osób.

Leonora Armellini, Włochy

JJ Jun Li Bui, Kanada

Alekxander Gadjiev, Włochy/Słowenia

Martin Garcia Garcia, Hiszpania

Eva Gevorgyan, Rosja/Armenia

Aimi Kobayashi, Japonia

Jakub Kuszlik, Polska

Hyuk Lee, Korea Południowa

Bruce Liu, Kanada

Kamil Pacholec, Polska

Hao Rao, Chiny

Kyohei Sorita, Japonia


Rarytas!

Wypowiedź tego, który do finału nie przeszedł

4 komentarze:

  1. Bardzo Ci dziękuję za tę osobistą relację, bo tak jak już wspominałam tego konkursu nie mogłam śledzić.
    Jestem ciekawa czy typujesz kogoś na zwycięzcę? A może wszyscy oni /czyli cała 12-ka/ są zwycięzcami?

    OdpowiedzUsuń
  2. Typowanie nie byłoby z mojej strony uczciwe ani sensowne, nie słuchałam w takim samym zakresie wszystkich finalistów, no i nie znam się na muzyce; zostawiam to zadanie jurorom; cieszę się po prostu, że po pierwsze, mogę śledzić przebieg konkursu, słuchając tak wielu różnych wykonań, a po drugie, że nasz Chopin tak pięknie łączy wielbicieli swojej muzyki z całego świata

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha..."bo się nie znam"...Przedni dowcip !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale nie dowcip! Szczera prawda! Mogłabym tak, jak jeden z internautów na czacie napisał: 1. Chopin, 2. Zimerman 3. Dyrygent

    OdpowiedzUsuń