poniedziałek, 21 grudnia 2020

250, 350...

      Okrągłe rocznice! Rok 2020 upływa pod hasłem 250. rocznicy urodzin Beethovena. Niestety, pandemia pokrzyżowała plany wielu jubileuszowych wydarzeń. Część odwołano, inne przeniosły się do strefy wirtualnej. Ma to swoje zalety. W sieci można słuchać, oglądać, świętować rocznicę nawet w miejscach, do których nie dotarlibyśmy realnie. Chociaż wielka szkoda, że muzycy kłaniają się do kamery, a nie bezpośrednio przed wiwatującą publicznością.

       A więc Beethoven... ostatni z wielkich klasyków wiedeńskich, prekursor romantyzmu, geniusz, który wszedł do kultury jako symbol artysty. Jak Sokrates zrósł się z pojęciem filozofa, tak Beethoven został symbolem niezależnego i tragicznego kompozytora, który popadł w głuchotę. Wydaje się, że jego portret z rozwianymi włosami jest tak samo powszechnie znany jak słynne zdjęcie Einsteina z podobnie niesforną czupryną. No ale jednak przede wszystkim muzyka. Przyznam, że jest jeden jedyny utwór Beethovena, którego nie cierpię. Poza tym są inne, jest ich wiele, których słuchać mogę zawsze, więc cokolwiek jeszcze zaproponują organizatorzy rocznicowych obchodów, na pewno wysłucham. Były wszystkie Symfonie, były arie z "Fidelia", były Sonaty, Tria i Kwartety... Nie sposób wymienić. Wystarczy włączyć odpowiednią radiową stację i leci Beethoven. Grudzień pod znakiem Beethovena. Podobno urodził sie w grudniu, nie wiadomo dokładnie, którego, gdzieś między 15. a 17. Na wszelki wypadek więc cały grudzień niech będzie beethovenowski.

     Z jednym wyjątkiem dla muzyki Bartłomieja Pękiela. Ten zaś polski kompozytor doby baroku jeszcze bardziej zatarł datę swoich urodzin, bo nawet  roku nie znamy. Daty śmierci zresztą też, ale swoistymi kanałami informacyjnymi ustalono, że zmarł - być może - w roku 1670,  toteż mamy okrągłą 350. rocznicę jego śmierci. I niech ktoś mówi co chce, ale polska muzyka barokowa wcale nie ustępuje dokonaniom kompozytorów europejskich. Czasami tylko jest mniej znana. Kiedy jednak pojawia się jakieś nowe nagranie, okazuje się, że oto mamy wielkie odkrycie. Tak było choćby z Mielczewskim czy Gorczyckim. Pękiel ma równie śliczne kompozycje i właśnie można było wczoraj posłuchać w bezpośredniej transmisji koncertu Chóru Polskiego Radia. Całość jest nadal dostępna na YouTube. Zaczynając od wczesnego "Dulcis amor Jesu" są to kompozycje wprost niebiańskie. 

4 komentarze:

  1. Wczoraj tylko do połowy wysłuchałam.
    Dzisiaj słucham dalej...

    OdpowiedzUsuń
  2. A można i tak w odcinkach, delektowanie się wtedy zwielokrotnione :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o tym polskim kompozytorze. Jutro wysłucham do końca.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie dlatego go przypominają, bo trochę zapomniany był i mało znany

    OdpowiedzUsuń