"Wołyńskie Dzwony" śpiewają od 1997 roku. Wtedy bowiem powstał Chór Parafii Prawosławnej Wszystkich Świętych Ziemi Wołyńskiej w Łucku pod dyrekcją Marii Fedosiuk-Wisłockiej. Dyrygentka jest także nauczycielką w Wołyńskiej Państwowej Szkole Kultury i Sztuki im. Strawińskiego. Jej ulubionym instrumentem jest bandura - ukraiński strunowy instrument ludowy, który po raz pierwszy na żywo miałam okazję zobaczyć i posłuchać podczas tegorocznego Jarmarku Jagiellońskiego w Lublinie.
Matka pani Marii również śpiewała w chórze, tak więc tradycje muzyczne wyniosła z domu. Uważa, że śpiew jest formą modlitwy, toteż chórzyści powinni dysponować nie tylko pięknym i szkolonym głosem, ale też prezentować określoną formację duchową, która pozwoli im w pełni oddać ducha utworów. W ciągu dwudziestu lat działalnosci chór wielokrotnie przyjeżdżał do Polski. Śpiewał także w innych krajach: na Słowacji, w Niemczech czy Białorusi uczestnicząc w nabożeństwach, festiwalach, konkursach i przeglądach, jak na przykład kolęd wykonywanych w różnych kościołach chrześcijańskich. W 2012 roku Maria Fedosiuk-Wisłocka otrzymała Order św. Marii Magdaleny przyznawany przez metropolitę Polskiego Kościoła Prawosławnego, ordynariusza diecezji warszawsko-bielskiej i całej Polski.
"Wołyńskie Dzwony" po raz kolejny zawitały w okresie przedświątecznym, aby wprowadzić w nastrój bożonarodzeniowy. Inspirujące zestawienie pieśni ukraińskich oraz kolęd polskich w wykonaniu Chóru "Cantate Deo" uświadamia, że mieszkając na pograniczu, czerpiemy z wielu źródeł kultury. "Cantate Deo" to chór z ponadtrzydziestoletnią tradycją, reaktywowany w 1987 roku w parafii św. Marii Magdaleny w Biłgoraju po kierownictwem tamtejszego organisty Ireneusza Pietrzniaka. Poza oprawą świąt i nabożeństw chór występuje w przeglądach, koncertach, także świeckich, występował między innymi podczas ogólnopolskich dożynek.
W dzisiejszym koncercie kolęd i pastorałek wschodniosłowiańskich chóry zaprezentowały rzeczywiście "tutejsze" tradycyjne śpiewy. Żadnego ogólnoświatowego hitu, nawet "Cichej nocy" nie było. I bardzo dobrze! Stare tradycyjne polskie pastorałki z Bartoszem, który idzie do stajenki, niosąc barana w podzięce za Narodziny Boga, rytmiczne i radosne "Hejże ino dyna, dyna, narodził się Bóg Dziecina" oraz kilka zupełnie mi nieznanych, nie wiem, skąd wytrzaśniętych. W przepastnych zasobach polskiej tradycji znajduje się tyle nieznanych pieśni, że jest w czym wybierać. A chór zaprezentował się i monogłosowo, i wielogłosowo, i z przepięknymi interwałami, i z zupełnie świeżym spojrzeniem na tradycyjne kolędowanie.
"Wołyńskie Dzwony" w piętnastoosobowym składzie zaprosiły do cerkiewnej medytacji o tajemnicy Narodzenia: "Tak rano, raneńko, radujsja zemłeńko, bo Chrystos narodywsja" (coś w ten deseń szło...). Tutaj słychać, że głosy zostały dobrane, bowiem członkowie chóru to niezupełnie amatorzy, lecz wykładowcy i studenci łuckich szkół artystycznych. Solistka, wypisz wymaluj z twarzy jak Honorata z "Czterech pancernych" zachwycała operową modulacją, ale mnie urzekła inna, nie podano jej nazwiska, o pięknym, dźwięcznym głosie jak ukraińskie stepy.
Tak śpiewały Wołyńskie Dzwony w czerwcu tego roku w Lublinie:
Panie ubrane były w stroje ludowe, każda w inny. Na początku wydawało mi się, że to zbyt pstrokato, ale później poszukałam co nieco i okazuje się, że to są stroje z różnych regionów Ukrainy. Niektóre miały spódnice w paski, inne haftowane w kwiaty. Wspólnym akcentem byłychusty na głowach, jednak w różny sposób zawiązane. W stroju regionalnym wystapiłą także dyrygentka.
Coś podobnego jak poniżej, ale nawet więcej kolorowości miały na sobie dzisiaj.
I tym akcentem weszłam już w czas bezpośrednich przygotowań do Bożego Narodzenia.
mnie by się podobało, wiesz, jak lubię wszystkie ludowości!
OdpowiedzUsuńA akcent piernikowy już zrealizowałaś?
Bez dwóch zdań by się podobało także Tobie, i ja też dlatego chodzę na takie wydarzenia :-) Akcentu piernikowego nie moge w żaden sposób realizowac, gdyż ponieważ i w ogóle nie jestem ciasteczkowa pod względem wykonawczym ;-)
OdpowiedzUsuńWysłuchałam i obejrzałam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńNa dodatek te Ukrainki takie ładne...
Jak wspomniałam, oprócz śpiewu podziwiałam też stroje, ile w ludziach dążenia do piękna, skoro każdy nawet mały region ma swoje tradycyjne wzory
OdpowiedzUsuńNo to napasione !! I oczka i uszki...;o)
OdpowiedzUsuńNo niestety, niedosyt czuję i się nie napasłam :-(
OdpowiedzUsuń