Tegorocznym hasłem przewodnim Jarmarku Jagiellońskiego w Lublinie było pszczelarstwo. Świadczyły o tym kramy z miodami, wyrobami woskowymi, prezentacja ulików, ramek z żywymi pszczołami, filmy dla dzieci i dokumentalne przyrodnicze oraz muzyka. Oczywiście jak co roku na 159. kramach z kilku krajów (Słowacji, Litwy, Ukrainy, Węgier oraz rzecz jasna Polski) znaleźć można było dobra wszelakie. Od wspomnianych miodów i wosku, przez wycinanki, wyszywanki, plecionki, ceramikę, hafty, wiklinę po wyroby kowalskie i instrumenty muzyczne. Kolory cieszyły oko, dźwięki zapadały w uszy. Grała i śpiewała kapela góralska, obok kapela podwórkowa, jeszcze dalej wywijano krakowiaka, a na Krakowskim Przedmieściu koncertowały dwie bandurzystki z Litwy.
Zaopatrzona, a jakże, w mapę rozstawionych na kilku ulicach kramów oraz okolicznościowe pocztówki z motywem pszczół, wędrowałam to tu to tam, wracając po kilka razy do tych samych miejsc. Bo, jak zauważył jeden z ludowych rzeźbiarzy, kupi pani czy nie, mogę trochę poopowiadać. Jednakże kupiłam. Kolejne skorupy, czyli filiżanki z węgierskiej ceramiki, koszyczek i podstawkę wyplatane z kukurydzianej słomy, chyba ze Słowacji, bursztynową broszkę z Litwy, igielnik z haftem łowickim i parę innych drobiazgów. Ale najważniejsza jest płyta. O czym poniżej.
Trys Keturiose to litewski żeński zespół ludowego śpiewu sutartines. Starodawna technika śpiewu polegająca na wzajemnym dostrajaniu się, dopasowywaniu tempa, głosu, rytmu. Dlatego śpiewaczki w trakcie koncertu stoją w kręgu i patrzą na siebie. Wyraźnie widać jak jedna drugiej podaje niejako na oddechu głos, melodię, rytm, słowa. A druga rzecz istotna to tematyka - zespół wystąpił z koncertem rytualnych pieśni pszczół i płyta, z którą panie przyjechały zwiera składa się z takich pieśni. W trakcie koncertu śpiewaczki stały w kręgu wokół jednej z nich, jakby królowej matki, w innej pieśni tańczyły po dwie chwytając się na przemian pod ręce, co również może się kojarzyć i z tańcem pszczół i ich nieustanną współpracą. Piękne głębokie głosy nastrajały medytacyjnie, całość miała charakter przemyślanego rytuału, toteż nie przerywano go oklaskami. Publiczność zachowała się wzorowo i oklaskami nagrodziła zespół dopiero po zakończeniu. Kupienie płyty było naturalną konsekwencją. Słyszałam różne pieśni obrzędowe i rytualne, ale nigdy o pszczołach. A przecież człowiek i pszczoły współpracują od tysiącleci. Piękna rzecz, piękna muzyka, piękne pieśni. Zapamiętam tegoroczny jarmark jako pszczelarski.
Po litewsku "bitela" znaczy pszczoła - śpiewaczki wykonują pieśni w języku tradycyjnym, tekst i znaczenie słów może się różnić od współczesnego.
Wyrażnie w tej pieśni dało się słyszeć bzyczenie pszczół. Wyczytałam, że pszczoły nie bzyczą jednostajnie i że z dżwięków przez nie wydawanych można dowiedzieć się m.inn. w jakim są stanie. Jak bzyczą jednostanie to znaczy że są zdrowe. Inaczej bzyczy królowa, inaczej robotnice a jeszcze inaczej trutnie. I że pszczoły porozumiewają się ze sobą tym bzyczeniem.
OdpowiedzUsuńAle Ty to wszystko z pewnością dobrze wiesz...
:-)
Ważne, że Ty to wiesz :-)
UsuńPiękny szlak. Zapewne kupiłabym miód.
OdpowiedzUsuńTereso, szlakiem nazwałm dlatego, że biegnie on przez Lublin, ale impreza nazywa się Jarmark Jagielloński. Myślę, że każdy znalazłby coś dla siebie.
Usuńmoże kiedyś w desperacji przejdę się tym szlakiem z Tobą. marzę:))
OdpowiedzUsuńTylko nie w desperacji, a z potrzeby ducha! Obiecałaś, że kiedyś przyjedziesz i trzymam Cię za słowo ;-)
UsuńTrzy razy w tym roku wybierałam się na różne festyny i jarmarki...Trzy pudła zaliczyłam...Kiepski mam sezon...;o)
OdpowiedzUsuńBo trzeba wybierać sprawdzone imprezy, Jagielloński polecam :-)
Usuń