Ponad pięćset koncertów jednego kompozytora! No z tego można ułożyć repertuar niejednego festiwalu. Na razie wypełniają Festiwal Muzyki Barokowej na Zamku Królewskim w Warszawie (13 - 23 czerwca). W sumie cztery wieczory koncertowe w Sali Wielkiej, tej z Apollinem.
Który taki płodny kompozytor był? Oczywiście Antonio Vivaldi (1678 - 1741). Te smyczki, te flety, te frazy, te zawiłości i niuanse, ta wirtuozeria! Rozpoznawalna ręka kompozytora. Same koncerty (kilka spośród 500.), a przecież komponował też inne rzeczy: prawie setka pieśni, około 40 oper, utwory kameralne (kolejna setka), formy chóralne i każde możliwe... w sumie prawie 900 utworów, a jego kompozycje wciąż są odkrywane, znajdowane gdzieś w archiwach, ukryte w przepastnych zbiorach bibliotek. Skoro tyle przetrwało do naszych czasów, ile ich w sumie napisał! Nie dowiemy się nigdy.
Vivaldi był wręcz owładnięty obsesją komponowania, toteż na wypełnianie obowiązków kapłańskich czasu nie miał do tego stopnia, że ponoć potrafił wyjść w trakcie sprawowania mszy do zakrystii i tam zapisywać temat muzyczny, który akurat przyszedł mu do głowy. I cóż było począć z takim duchownym? Zwolniono go z obowiązku odprawiania mszy! Miał tylko dostarczać na czas gotowe kompozycje z okazji świąt, uroczystości czy wypełniać inne zamówienia. Zapewne nie obyło się przy okazji bez jakiegoś małego skandalu, ale ostatecznie przecież ten czas na komponowanie otrzymał, skoro mamy tyle jego dzieł do dzisiaj.
I pomyśleć, że przez prawie dwa stulecia, bo aż do początku XX wieku, jego dorobek był w większości nieznany i zapomniany. A dzisiaj "Cztery pory roku" znane są wszędzie, popisowe arie "Bel riposo de mortali" czy "Vedro con mio diletto" wykonywane jako bisy podczas recitali. Muzyka - barok - Vivaldi: nierozerwalna triada piękna. I oczywiście "Vedro" na festiwalu będzie! Podczas koncertu 20 czerwca. Tymczasem dzisiaj słuchamy form koncertowych na smyczki, flet, basso continuo i klawesyn. W różnych konfiguracjach. Piękna była ta Ciaccona z "Koncertu na smyczki i basso continuo C-dur". A "La tempesta di mare" ("Koncert na flet, smyczki i basso continuo F-dur") oczywiście burzowe, gwałtowne, dynamiczne.
Wszystkie koncerty transmitowane online, chociaż z publicznością na żywo także. Transmisje TUTAJ
"Ciaccona"
bardzo Ci dziękuję za linki i anegdotki. Pomyślałaś o wszystkim, nawet o czerwonej czcionce:uwaga,ważne.a Vivaldi niby znany,a wciąż piękny i taki finezyjny .
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że czerwony ;-) Ta muzyka nigdy nie nudzi i to jest fenomen, bo niby wydaje się, że takie "Cztery pory" są ograne do przesytu, a za każdym razem tak samo zachwycają świeżością.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie Notario.
OdpowiedzUsuńI pomyslec ze wiele osób zna Vivaldiego tylko z "Czterech pór roku".
Nawiasem mówiąc uwielbiam te Jego pory....:-)
Bo ludzie lubią słuchać tego, co znają i rzadko szukają czegoś, co wykracza poza to znane
OdpowiedzUsuńWspaniale, że zwiewał na te muzyczne wagary !! ;o)
OdpowiedzUsuńTe smyczki...;o)
Kompozytor też człowiek ;-)
OdpowiedzUsuń