niedziela, 7 października 2018

Nowy Świat - cz. 2

    Polska była orkiestra, a poza tym dyrygent z Chin, solista z Hiszpanii, muzyka węgierska i czeska. A, prawda, widownia też w większości polska, ale nie całkiem, bo chiński dyrygent oklaskiwany był też przez chińskich słuchaczy, chociaż kto ich tam wie, czy oni byli Chińczykami :-) Lio Kuokman ma kilkanaście stron internetowych i mnóstwo żródeł o nim pisze, ale nigdzie nie ma daty i miejsca urodzenia. W każdym razie jest młody. Może gdzieś na chińskiej stronie, ale tych znaczków nie umiem przeczytać. Angielskojęzyczne źródła podają wszelkie nagrody, osiągnięcia, nagrania, koncerty, czyli cała sfera muzyczna udokumentowana. Strona Szalonych Dni Muzyki skrupulatnie odnotowuje, że poprowadził na nich cztery koncerty. Byłam na jednym. ze wspomnianą muzyką węgierską i czeską.
     Węgierska to Zoltán Kodály (1882 - 1967), kompozytor i etnograf. Właściwie nic o nim nie wiem. W każdym razie jego muzyka czerpie ze źródeł ludowych i takie też reminiscencje pojawiają się w "Ballet Music" z opery "Háry János" zaprezentowanej na sobotnim koncercie. Początek raczej w stylu Strawińskiego, a i w całości kojarzyło mi się momentami ze "Świętem wiosny".  Za mało znam ludową muzykę węgierską, żeby ocenić i docenić kunszt kompozytora. Łatwiej było przy "Koncercie wiolonczelowym h-moll" Dvořáka, w którym z orkiestrą zaprezentował się Pablo Ferrández (27 lat), niezywkle ekspresyjny hiszpański wilonczelista. Jego grę, choć właśnie ekspresyjną i dynamiczną, odebrałam też jako niezywkle skupioną. Tak to wyglądało na pierwszym koncercie, natomiast następnego dnia słyszałam go w koncercie kameralnym w duecie z Plameną Mangovą i to było piękne :-) Najpierw "Kol Nidrei" Maxa Brucha, oryginalnie skomponowane na wiolonczelę z orkiestrą, ale tutaj transkrybowane na wiolonczelę z fortepianem. Stosownie do judaistycznego źródła modlitewnego utwór poważny i podniosły w  tonie. Drugim utworem zagranym przez duet Ferrández/Mangova była "Sonata wiolonczelowa" Rachmaninowa, w której oboje wykazali duży temperament. Ferrández musiał sobie radzić ze zrywającym się włosiem smyczka, którego resztki wyszarpał zębami (;-) a Mangova latała po klawiaturze jak, nie przymierzając, Martha Argerich. Bułgarska pianistka specjalizuje się w muzyce kameralnej i widać, że czuje się w tym dobrze. Rachmaninow w wykonaniu obojga porwał słuchaczy do owacji, co zaowocowało bisami. 
      Oklaski pojawiały się też w środku utworu, między częściami sonaty i to już nie było tak świetne ;-) Po pierwszej części przechodzącej z Lento do Allegro moderato część widzów zaczęła klaskać, ale się zorientowali, że są w mniejszości i po części drugiej Allegro scherzando  zaległa skupiona cisza. Kiedy jednak skończyła się trzecia w tempie Andante, znowu rozległy się oklaski, w które wdarły się tony części ostatniej Allegro mosso. Ludzie klaszczący nie zdążyli wyhamować, a muzycy niejako przewidując reakcję na Andante, od razu uderzyli w tony następne. No i się pokiełbasiło ;-) Doprawdy, też nie jestem muzykiem, ale czy nie można zapamietać, że sonata ma cztery części, a jeśli nie, to i tak ma budowę symetryczną i po podwójnym Allegro NIE MOŻE się kończyć na Andante, bo to by po prostu nie pasowało? W żaden sposób nijak nie pasuje, żeby się kończyła na Andante,  no nijak, a poza tym można obserwować muzyków. Oni naprawdę dają znak, kiedy koniec ;-)

Poniżej Andante, które nie jest zakończeniem całej Sonaty ;-)



Oklaski i czar pryska. Tymczasem to jest właściwe zakończenie:



Ale w sumie to należałoby posłuchać bohatera koncertu, czyli Pablo Ferrándeza:

4 komentarze:

  1. To dobrze, że wykonawcy są młodzi. W nich cała nadzieja.
    Parę dni temu byłam na występie ludowego zespołu = grali i tańczyli tylko młodzi a konferansjer mówił, że młodych teraz trudno czymś poważnym zainteresować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NA Szalonych Dniach Muzyki grają też orkiestry młodzieżowe i soliści ze szkół muzycznych, w wielu zespołach tanecnzych tańczą młodzi, u mnie w mieście też takie są, ale mamy też zespół tańca ludowego dla seniorów, chociaż to nie bardzo wiekowi seniorzy, bo wiaodmo, że kroki i figury wymagają fizycnzje sprawności; seniorzy to znaczy ludzie w latach 30-40 ;-)

      Usuń
  2. To musiało być niezapomniane przeżycie zobaczyć, i usłyszeć to na żywo. Niesamowite jest to, że jest to takie międzynarodowe towarzystwo :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wto właśnie ejst wspaniałe :-) W sztuce zawsze artyści tworzyli bardzo międzynarodowe towarzystwo, od najdawniejszych epok. Przecież "nasz" Wit Stwosz chociażby tak naprawdę wcale nie jest nasz ;-)

      Usuń