poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rzeczy bezcenne

     Von Neumann w imieniu profesora Norberta Wienera pokazał czek z wpisaną jedynką: 
- Może pan dopisać tyle zer, ile uzna za stosowne - powiedział do Stefana Banacha.  Ten odpowiedział: 
- To za mała suma, żeby opuścić Polskę... za mała. 

31 sierpnia minęła 70 rocznica  śmierci Stefana Banacha 

25 komentarzy:

  1. Nie wiem kto to był Stefan Banach, ale zapewne związany z muzyką, skoro Ty Notario o Nim wspominasz? Może powinnam się wstydzić, że Go nie znam.
    Poszperam w Necie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tereso, popatrz na komentarz Stokrotki, wyjaśniła - to był wybitny, żeby nie powiedzieć najwybitniejszy polski matematyk o światowej sławie. Jak widzisz, nie tylko muzyką żyje człowiek ;-)
      Tak, to wstyd, że w polskich szkołach o nim nie uczą. Ale z drugiej strony jego dokonania to matematyka wyższa, w pełni poznawana dopiero na studiach. Nie wiem, czy współcześni maturzyści na przykład cokolwiek o nim słyszą na lekcjach. A ja, cóż, mam brata doktora nauk matematycznych, więc takie rzeczy "muszę" wiedzieć ;-)

      Usuń
    2. Dziękuję Notario. :) . Z matematyki nigdy nie byłam dobra. Pozdrawiam. :) . A teraz przeczytam Stokrotkę. :D

      Usuń
    3. Pozwolę sobie dopowiedzieć, że S. Banach był także autorem kilku podręczników matematyki - także dla szkół podstawowych. Można je zobaczyć tutaj.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. No niestety, za moich czasów szkolnych już były inne ;-)

      Usuń
  2. Cała szkoła lwowsko-warszawska to moje serducho. Ucieszył mnie wpis, choć oczywiście z racji profesji Banach jest na miejscu którymś z kolei, ale jednak... Brak świadomości dotyczący jego wkładu i - może przede wszystkim Tarskiego - jest dla mnie jedną z tych rzeczy, które mam wyjątkowo głęboko za złe głupiemu PRL-owi. O. Ps. Witam w cywilizacji, po wakacjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz, zaraz, ale to wróciłaś już ze swoich trzech urlopów?

      Usuń
    2. Tak. Ze wszystkich trzech :) Drugi połączył się z trzecim, niekoniecznie geograficznie, ale czasowo.

      Usuń
  3. Byłam przy Jego grobie na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. A w jednej z kawiarni we Lwowie do dziś jest podobno przechowywany zeszyt z jego rozwiązaniami i wzorami matematycznymi.
    Wybitny człowiek który nie dał się kupić.

    P.S. Nareszcie dopadłam kompa, bo znowu byłam tylko na komórce i nie mogłam skomentować.
    Serdeczności i do zobaczyska:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przy jego grobie za każdym razem, gdy jestem we Lwowie i wyć się chce, że to tylko mała boczna kwatera i niewielka tabliczka. Powinien mieć słuszny pomnik, może nawet niejeden. Zasłużył.

      Usuń
    2. O kawiarni we Lwowie rzekomo ów zeszyt mającej nic nie wiem, aliści owa Księga Szkocka, bo tak się rzecz owa nazywa (od nazwy kawiarni, w której Banach z Ulamem i Mazurem najradziej przesiadywali), funkcjonuje dziś w kilku kopiach gdzieś we świecie, z czego w Polsce na pewno we Wrocławiu i, zdaje się, że w Warszawie... W Księdze są zapisane nie tyle rozwiązania, co właśnie problemy wymagające rozwiązania i sporo z nich do dziś czeka na tego, kto będzie go umiał dokonać...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Dziękuję za to dopowiedzenie. przy okazji poszukiwania więcej informacji na ten temat znalazłam książkę o Banachu i chyba sobie zamówię :-)

      Usuń
    4. Nie wiem czy Wachmistrz to jeszcze przeczyta...
      To oczywiście prawda z tą Księgą Szkocką.
      Jednak przewodnik po Lwowie - zakochany w tym mieście bardzo stareńki Polak - opowiadał nam, że we Lwowie też jest kopia tej Księgi Szkockiej - stąd moja wzmianka.
      Pozwolę sobie zacytować urywek z mojego teksu "Leopolis" z portalu pisarze.pl:
      "Kawiarnia „Szkocka”. Znajdowała się na ul. Akademickiej /obecnie Szewczenki/ . Przeszła do historii jako miejsce przedwojennych spotkań i dyskusji lwowskich akademików, szczególnie matematyków jak Stefan Banach. Pozostała po tych spotkaniach słynna „Księga Szkocka” zawierająca zbiór zadań i problemów matematycznych zapisywanych w trakcie rozmów w kawiarni".
      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Najważniejsze, że księga się zachowała i każdy może spróbować swoich sił w rozwiązywaniu zamieszczonych tam problemów :-) No może nie całkiem każdy, bo ja się nie podejmuję ;-)

      Usuń
    6. Nie neguję tego, że może jest i kopia we Lwowie, jenom stwierdzał, że nic o tem nie wiem, a jeśli jest, powstać by musiała ostatniemi laty, bo oryginał wywiozła przecie ze Lwowa repatriowana żona Banacha...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Nie uczyli, nie uczą i uczyć nie będą...To taki polski zwyczaj szacunku dla Wybitnych...;o)

    OdpowiedzUsuń
  5. Są ludzie, którzy nie potrafią i nie chcą żyć "w świecie". Teraz czasy inne, można żyć wszędzie, bo świat otwarty. O Banachu słyszałam, ale własnie tyle , że był wybitnym matematykiem. Bo matematyka dla mnie to tabula raza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo może trzeba zmienić perspektywę i uznać, że świat to także Polska. Kiedy Kilarowi proponowano przeniesienie się do Hollywood, odmówił twierdząc, że jak reżyserom stamtąd będzie zależało na jego muzyce, to go znajdą w Katowicach. I miał rację :-)

      Usuń
  6. bo my tylko politykom i może poetom stawiamy pomniki:))
    Matematyk, nawet najwybitniejszy może mieć ulice swojego imienia w Słupsku. Dobre i tyle:))
    A Tereni powiem, że matematyka od muzyki zupełnie niedaleko, te wszystkie ósemki i szesnastki i 3/4 albo więcej:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ulica Stefana Banacha jest również w Warszawie. Mieści się tam Wydział Farmaceutyczny WUM, Centralny Szpital Kliniczny WUM i jakaś jednostka Uniwersytetu Warszawskiego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zalazłem ten blog przypadkowo. Matematykiem nie jestem, muzykiem też nie ale obydwie te dziedziny to, jak na mój gust, jedne z najciekawszych rzeczy jakie ludzkość stworzyła. W mojej (PRL-owskiej) szkole mój nauczyciel matematyki opowiadał dużo o polskich matematykach, oczywiście najwięcej o Banachu. Również tę historię z czekiem. A także o tym, że lwowscy księgarze najczęściej umieszczali "Operacje liniowe" w dziale medycznym, z uwagi na słowo "operacje". Tak swoją drogą, związki matematyki i muzyki są nawet silniejsze niż napisała Czesia. Pierre Boulez czy Anthony Braxton (nie mylić z Toni Braxton) mają wyższe wykształcenie matematyczne, Iannis Xenakis przy komponowaniu posługiwał się rachunkiem prawdopodobieństwa. O Bachu też mówi się, że jego kompozycje są matematyczne ale ja słyszę w nich przede wszystkim potęgę Ducha. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja co najwyżej repetycje Reicha jestem w stanie zrozumieć ;-), a najlepiej zamiast liczyć cokolwiek po prostu się zasłuchać i dać ponieść temu Duchowi w muzyce, nie tylko Bacha.

      Usuń