Dodałam gadżet na górze pod tytułem. Wolałabym, aby to było od razu okienko filmiku, ale nie potrafię. Więc tylko jako link. Ma się pojawiać zawsze nad kolejnymi wpisami. Zobaczymy, czy zadziała.
Co to jest? Moje ostatnie odkrycie z poprzedniego wpisu :-) Dopóki mi się nie znudzi, będzie zawsze na początku, codziennie rano ( i wieczorem).
A tak w ogóle to bajzel totalny. Kalendarz pędzi, a ja jestem w lesie. Nie wiem, ile jeszcze do świąt. Niczego nie planuję, nie sprzątam, nie lepię uszek, nie piekę pierników... Praca mnie przywaliła :-( Nie mogę się podnieść. Dobrze że przynajmniej w Dwójce będą kolędy śpiewać, to jakoś świątecznie się nastroję. 500 lat kolęd w wykonaniu Huelgas Ensemble. Gdybym mieszkała w Gdańsku, słuchałabym na żywo i święta nie byłyby dla mnie zaskoczeniem. A tak, zostanę jak zwykle o północy przyłapana z Mistrzem z Delft na roztrząsaniu zagadnienia pierwszorzędnej wagi: ut pictura poesis.
Na razie odbieram paczki. Z książkami. Pełno książek. Na biurku, na podłodze, pod łóżkiem, na krześle... Usiąść nie ma gdzie. Nie zapraszam więc. A czytać nie ma kiedy. Książki leżą żałośnie otwierając się na przypadkowych stronach. To tu, to tam zaglądam... Dlaczego tak jest, że brzydota i śmierć wyzwalają dreszcz estetycznego wzruszenia, a naocznie pokazane piękno jest najczęściej kiczowate?
jest chwila ciszy kiedy karki
ugnie potężny wina opar
pogodzi zmarłych i zabójców
cień co zdejmuje z ściany topór
(Z. Herbert)
Notario uwielbiam jak tak piszesz, jesteś wtedy tak podobna do mnie.... chciałam Ci tylko powiedzieć, że będziesz utrwalona na stałe w moim jednym utworse, nagrałam do niego mp3, zerknij jak znajdziesz chwilkę, może Ci się spodoba, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPamiętam tamten komentarz :-) No nie, utrwaliłaś swój tekst, nie mnie :-) Ja jestem obok tylko, we wpisie. To wystarczy, a nawet aż nadto ;-)
Usuńnotaria
Jak zwykle dzień zaczęłam od zajrzenia do Ciebie, przeczytania i wysłuchania. Serdecznie Ci dziękuję:-)
OdpowiedzUsuńP.S. Ja też nic nie lepię i nie piekę...
To coś mamy wspólnego ;-)
Usuńchcesz, to Ci pomogę.-Nie? - No to Ci pomogę!
OdpowiedzUsuńKsiążki poukładałabym,równiutko pod scianą, gości zaprosiła na "pierniczenie", kolędy przy tym na żywo...
Do Gdańska nie pojadę, ale metę solidną mogę Ci wskazać:))
cz.
Czesiu, trzymam za słowo, jak mnie coś poniesie do Gdańska, poproszę Cię o adres :-)
UsuńKsiążki pod ściana, tak właśnie będą lezały koło łóżka w okresie świątecznym aż przeczytam te najważniejsze;-)
Prawdziwie świąteczny wpis...:o)
OdpowiedzUsuńNo proszę, a myślałam, że taka nieświąteczna jestem ;-)
Usuńno i kliknęłam, a następnie stoczylam pierwsza wojnę:)
OdpowiedzUsuńNa jutro coś łagodniejszego poproszę:)
cz
Niee, no jak? Przecież to ma tam wisieć na stałe ;-)
Usuńzrozumiałam, ze każdy dzień będzie miał własną melodię. No chociaż każdy wpis:)
Usuńcz
Ale to jest zawieszone pzoa dziennymi wpisami, tak więc jest nieruchome ;'-) Może i jakaś jest możliwość zrobienia tak jak sugerujesz, że zmieniałoby się codziennie (na podobieństwo galerii zdjęć na bloog.pl) a ja bym tylko musiała wkleić odpowiednią liczbę linków, ale to technicznie dla mnie za trudne :-( Napisałam, że będzie wisieć aż mi się znudzi :-)))
Usuńnotaria
mhmmm, dobrze:)
UsuńPotężny wina opar towarzyszy mi od pięciu tygodni. Herberta ostatnio nie bardzo toleruję, ale ja mam z nim fazy, zawsze miałam. Książki już zamówione, ale czytam i tak "Sławę i chwałę", sama w to nie wierząc. Zabrałam Dziadkowi z półki. A tymczasem wnikam w dyrygenta z posta wcześniejszego.
OdpowiedzUsuńToz taki niewielki kawałek Herberta... Z Iwaszkiewicza to ja chyba toleruję tylko - poza poezją - "Czerwone tarcze", ponieważ lubię zamierzchłe czasy ;-)
UsuńNoti Ty sobie nie myśl, że ja lepię pierogi i uszka, nie umiem! mama lepiła, odkąd jej nie ma zamawiam, no cóż nikt jak ona ich nie lepiłą i ja nie mogę stawać z nią w szranki, o nie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
Czyli co, nie powinnam mieć wyrzutów sumienia? ;-) Ok, uszka mam już kupione i zamrożone...
UsuńWino i cisza? - jakoś mi to nie pasuje, ale pewnie na Herberta jestem "za głupia".
OdpowiedzUsuńChyba zależy ile tego wina ;-)
Usuńnotaria
U mnie podobnie z kalendarzem. Pędzi, zresztą na własne życzenie. Za dużo wzięłam sobie na kark:))) Może czara wina mnie uratuje?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
No jak wzięłaś za dużo, skoro pisałaś na blogu, że nie ulegasz sztucznemu nakręcaniu atmosfery? ;-)
Usuńnotaria
Wina opar nie tylko zgina karki ale godzi nawet wyborców PiS-u z innymi... Też nie lepię. Jestem święta...:))))))
OdpowiedzUsuńMyślisz, że to działa tylko w jedną stronę? Wyborców PO, SLD i pozostałych partii nie da się z innymi pogodzic nawet w oparach wina? ;-)
Usuńnotaria
Niby o niczym, a tyle informacji
OdpowiedzUsuńW komentarzach więcej informacji niż we wpisie...
OdpowiedzUsuń