wtorek, 22 sierpnia 2023

Aktorstwo głosu

      15 sierpnia Dwójka PR przypomniała słuchowisko Niepokonani 1920. Zrealizowane w 2020 roku w stulecie Bitwy Warszawskiej ma w obsadzie nieżyjących już Franciszka Pieczkę jako narratora oraz Emiliana Kamińskiego w roli Piłsudskiego, a zarazem reżysera słuchowiska, całość bowiem została nagrana w Teatrze Kamienica. Treść historyczna zawarta w słuchowisku wykorzystuje dosyć znane fakty i wydarzenia oraz legendarne opowieści o Piłsudskim, włącznie z jego słynnymi powiedzonkami, wzbogacona została dodatkowo obrazem mieszkającej w Warszawie fikcyjnej rodziny, której członkowie uczestniczą w wojnie polsko-bolszewickiej i najważniejszej bitwie.

       Słuchowisko ma to do siebie, że nie widząc aktora skupiamy się na jego głosie. Bez trudu rozpoznajemy charakterystyczny głos Franciszka Pieczki czy Pauliny Holtz. Jednak od pierwszego momentu, a właściwie pierwszego zdania urzekł mnie Emilian Kamiński jako Piłsudski. Tylko na postawie interpretacji głosowej aktor musi oddać całą postać, jego gesty, zachowania, nawet grymas twarzy. Słuchając Kamińskiego niemal widziałam oczami wyobraźni jak Piłsudski chodzi wokół swojego słynnego stołu, jak irytuje się brakami w armii, jak ironicznie odpowiada na rosyjską propozycję zawarcia pokoju. Aż chciałoby się nie tylko słuchać, ale i zobaczyć na scenie aktora w akcji. 

       Trzeba przyznać, że w ogóle obsada słuchowiska jest znakomita. Występują między innymi Radosław Pazura, Dorota Chotecka, Olaf Lubaszenko, Justyna Sieńczyłło, Stanisława Celińska. Słyszymy raz gabinet Piłsudskiego i narady z generałami, innym razem sztab Tuchaczewskiego na przemian z gabinetem Stalina, który stał pod Lwowem. Dramatyzm sytuacji wzmacniają wspomnienia Pelasi (Stanisława Celińska), gosposi Malickich, o gwałtach i mordowaniu kobiet przez Rosjan na Kresach. Wyobrażenia o historycznych uwarunkowaniach konfrontacji dwóch wrogich armii pomagają Kamińskiemu jako reżyserowi wydobyć z aktorów właściwe emocje, które ujawniaj się w głosowej interpretacji przedstawianych postaci. Dzięki temu powstało słuchowisko wciągające, oddziałujące na emocje i przemawiające do wyobraźni. 

        Moim osobistym problemem ze słuchowiskami jest nieraz nadmiar dźwięków pobocznych, które zagłuszają tok rozmów i głosów ludzkich. Tutaj tego nie doświadczyłam. Ostatecznie liczy się bowiem nie efektowność radiowych możliwości, ale treść wydarzenia tak silnie obecnego w polskiej historii i obrośniętego legendą, że nie są potrzebne żadne fajerwerki. Dobry aktor, dobry i dopasowany głos, precyzyjna praca reżyserska i konstrukcja fabularna stanowią clou tego typu spektaklu. Znalazłam nagranie, w którym pokazano od kulis pracę nad słuchowiskiem i zwłaszcza pracę Emiliana Kamińskiego jako reżysera. Pod koniec nagrania mamy też fragmencik scen z udziałem Kamińskiego jako Piłsudskiego. Aktor zdradza w nagraniu, w jaki sposób próbował ująć tę historyczną postać, jak szukał właściwego głosu dla niego. W efekcie powstała fantastyczna rola. 

NIEPOKONANI 1920. Praca nad słuchowiskiem

         

niedziela, 20 sierpnia 2023

Co czytać - oto jest pytanie

       W raporcie Biblioteki Narodowej o stanie czytelnictwa w 2022 roku napisano, że nie pojawiła się na rynku powieść, która zyskałaby masowe zainteresowanie uzyskując status wydarzenia czytelniczego. Zaskakująco odnajduje ten fakt paralelę w odpowiedzi Barbary Skargi na ankietę na temat ważnych książek polskich autorów wydanych po `89 roku przeprowadzoną w 2004 r. przez redakcję Więzi. I chociaż pozostali uczestnicy ankiety wypowiedzieli się dosyć obszernie, Barbara Skarga napisała jedno zdanie: "W ostatniej dekadzie ani w  filozofii, ani w literaturze nie pojawiła się  żadna książka, którą uznałabym za wyjątkowo ważną, która by mną wstrząsnęła". Inni autorzy skazywali jako ważne zarówno książki beletrystyczne, jak i poetyckie, eseistyczne czy naukowe, np. Gustawa Herlinga-Grudzińskiego Dziennik pisany nocą, Czesława Miłosza Druga przestrzeń i tomik To, Chwila Szymborskiej, Brewiarz Europejczyka Zygmunta Kubiaka, Widnokrąg Myśliwskiego, Matka odchodzi Różewicza czy Ogród w Milanówku Rymkiewicza. 

          Między ankietą a raportem zachodzi istotna różnica, bowiem ankieta z założenia ograniczała wybór do autorów polskich, gdy badanie czytelnictwa obejmuje w ogóle czytanie, nawet wiadomości na portalach internetowych, nie mówiąc o e-bookach. Niemniej zdanie Barbary Skargi o braku ważnej i istotnej pozycji czytelniczej i to na przestrzeni ponad dziesięciolecia jest wstrząsający. Wsłuchując się w lamenty o upadku czytelnictwa w polskim społeczeństwie można więc zapytać, czy to czytelnictwo faktycznie zanika, jak zanika umiejętność czytania i rozumienia zdań wielokrotnie złożonych, czy raczej brakuje interesujących książek, brakuje autorów, którzy mają coś istotnego do powiedzenia. A może jeszcze coś innego ma wpływ na czytelnicze trendy: w zalewie kolorowej, kiczowatej szmiry, tysięcy podobnych tytułów z zawartością nie grzeszącą intelektem, pisanych przez ghostwriterów pod dyktando celebrytów, trudno jest nawet ambitnemu czytelnikowi znaleźć rzeczy ważne i istotne. W każdym razie dzisiaj trzeba umieć szukać i raczej trudno polegać na opiniach innych, ponieważ upodobania są bardzo różne, a opinie nawet o tej samej książce wręcz skrajne. 

         Problemem współczesnego człowieka, konsumenta wszelkich dóbr, chcącego cokolwiek kupić, i nie dotyczy to tylko książek, jest nadmiar. Pisał o tym Barry Schwartz w Paradoksie wyboru. Dlaczego więcej oznacza mniej. Nadmiar możliwości zamiast dawać satysfakcję z dokonanego wyboru prowadzi do frustracji z powodu zadręczania się odrzuconymi możliwościami i dotyczy to absolutnie wszystkich produktów, od chińskiej zupki poczynając, przez ustawione na półach w markecie kawy, herbaty i czipsy, po decyzję o kierunku wyjazdu na urlop. Przyznaję, że czasami mnie dziwi, gdy ludzie tygodniami i miesiącami marnują czas szukając tego, co ich najbardziej by usatysfakcjonowało w takich kwestiach, jak kolor farby na ścianę w kuchni, gdy rzecz rozgrywa się dosłownie o odcień prawie niedostrzegalny dla przeciętnego ludzkiego oka (przykład autentyczny!). Inny autentyczny przykład: wybór koloru etui na smartfon, a w drugim przypadku na okulary. Zbyt wiele możliwości w ofercie sprawia, że konsument spędza godziny całe na porównywaniu kolorów, odcieni i rozważaniu, co będzie najlepiej wyglądało i z czym. Może z książkami jest podobnie? Po wejściu do księgarni - o ile ktoś jeszcze ma zwyczaj tam chodzić - widzimy tysiące tytułów, kolorowych okładek, nowości i bestsellerów. A jeśli zajrzymy na internetowe strony wydawnictw i księgarń, będzie jeszcze więcej. I gdy większość z tego okazuje się niezbyt wartościowym prawie grafomaństwem, trudno oprzeć się wrażeniu, że wartościowych książek jak na lekarstwo. Być może więc sprawa słabego czytelnictwa sprowadza się do prostego podstawowego problemu: ludzie chcieliby czytać, ale nie wiedzą co i nie potrafią tego znaleźć. 

        Inna rzecz to zanik umiejętności czytania egzegetycznego, o jakim mówił Andrzej Mencwel w dyskusji Czy przestajemy czytać? opublikowanej na łamach Więzi (11, 2024): Egzegetyczne czytanie ściśle ustalonego tekstu, którego zasada jest niczego nie opuścić, zdaje się odchodzić w przeszłość. Zastępuje je to, co nazywa się skanowaniem - wybieramy z tekstu to, co przemawia do nas najbardziej, co nam zostaje w oczach. W sukurs temu podejściu, wybiórczemu wobec dzieła literackiego i w zasadzie całej historii kultury i literatury idą całe serie książek o charakterze na poły encyklopedycznym. Leksykony, kompendia, zbiory ciekawostek - wiedza w pigułce łatwa do zapamiętania bez głębszej analizy. I co ważniejsze - bez fabuły. Bo fabuła jest nudna, a ludziom się spieszy, stąd określenie kultura/literatura instant - uproszczona, spłycona, ogołocona z refleksji i rozważań, dająca proste i łatwe recepty na wszelkie życiowe problemy. Efektem są chociażby dziesiątki stron ze słynnymi cytatami, które mają podsumowywać wszelkie możliwe kwestie. Szukanie w nich rozwiązań własnych przeżyć i problemów. Nad sensem życia zastanawiali się filozofowie od wieków, a nawet tysiącleci, ale dzisiejszy czytelnik znajdzie odpowiedź w jednym wyszukanym gdzieś cytacie, często niewiadomego autorstwa i uważa, że temat zamknięty i wyczerpany. Uproszczone nawyki myślenia, w zasadzie niemyślenia, nie sprzyjają umiejętności czytania skomplikowanej fabuły i języka dyskursywnego. Czytanie odbywa się niemal jak skoki konika szachowego, raz tu, raz tam, tylko jeszcze bardziej chaotycznie niż pozwalałyby reguły gry. Popularność kompilacji cytatów, zdań, ciekawostek, informacji bez zaplecza, bez tła kulturowego, bez osadzenia w historii jest łatwiejsza do przyswojenia niż monografia przedmiotu. 

        Kiedy po zniesieniu stanu wojennego i w czasie powolnego wchodzenia w nową epokę i zmian ustrojowych otworzyły się polskie drzwi na świat, obok powszechnej dotąd kawy zbożowej coraz częściej zaczęła pojawiać się prawdziwa kawa w szerokim wyborze, popularność zaczęła zyskiwać właśnie kawa instant i - wtedy nowość - kawa bezkofeinowa. Mój kuzyn lekarz mówił mi wtedy: Po co pić kawę bezkofeinową? Przecież pije się właśnie z powodu kofeiny.  Bezkofeinowa to jakaś atrapa. Proces usuwania kofeiny pozostawia więcej szkodliwych substancji chemicznych niż sama kofeina. Analogicznie jest z literaturą. Upraszczanie treści, pozbawianie jej pozornie nudnych i niepotrzebnych fragmentów, skracanie do formuły przyswajalnej dla współczesnego czytelnika czyni więcej szkody niż szkolne zmuszanie do czytania lektur. Wyjaławia mózg, okalecza wyobraźnię, spłyca emocjonalność, trywializuje myślenie, kaleczy ducha. Nie wspominając o tym, że zubaża język.

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Festiwale rozpięte w szerokiej przestrzeni

       Letnie miesiące obfitują w festiwale. Nawet podczas urlopowych wyjazdów w każdym regionie kraju można znaleźć ciekawe wydarzenia i wybrać coś z wielu propozycji. A wśród nich są też festiwale obejmujące zasięgiem więcej niż jedną miejscowość. Takie kulturalne kooperacje są coraz częstsze. 

        Festiwal Stolica Języka Polskiego pierwotnie odbywał się tylko w Szczebrzeszynie. Owszem, nadal Szczebrzeszyn stolicą pozostaje, lecz festiwalowe wydarzenia od kilku lat rozpoczynają się dzień wcześniej także w Zamościu. O limerykach, kryminałach, języku w polityce i publicystyce oraz wierszach Zbigniewa Herberta można było w tym roku posłuchać już 30 lipca na Rynku Wodnym i w Zamojskim Domu Kultury. Dzień zamojski zakończony został pokazem filmu "Dzień i noc" promującym Roztocze (o filmie pisałam TUTAJ). Kolejne festiwalowe dni od 31 lipca do 5 sierpnia odbywały się już tradycyjnie w Szczebrzeszynie. Dwa dość blisko położone miasta połączyła w tym festiwalu miłość do języka polskiego i literatury. 

       Od 2011 roku w drugiej połowie lipca odbywa się całkowicie wędrowny Festiwal Śladami Singera. Codziennie w innym mieście występują aktorzy, cyrkowcy, muzycy, opowiadacze historii. Co roku trasa jest planowana od nowa, a odwiedzane miejscowości łączy jedno: pisał o nich Izaak Bashevis Singer w swoich utworach. Podczas pierwszego festiwalu artyści odwiedzili pięć miejscowości: Lublin jako punkt stały, ponieważ inicjatorami festiwalu są artyści z Teatru NN, Biłgoraj, Józefów, Szczebrzeszyn i Tyszowce. W latach następnych w festiwalowy objazd włączano kolejne miasta: Bychawę, Chełm, Goraj, Janów Lubelski, Lubartów, Łęczną, Kock, Krasnobród, Krasnystaw, Kraśnik, Piaski, Stary Dzików. Czas festiwalu się wydłużył i w tym roku trwał od 15 do 29 lipca. W ramach festiwalu odbywają się pokazy filmowe, spektakle, koncerty, a pod patronatem Jaszy Mazura, bohatera powieści Singera "Sztukmistrz z Lublina", plenerowe widowiska akrobatyki, tańca i pokazy sztukmistrzów. Efekty są dosyć spektakularne, gdyż pokazy odbywają się już po zmroku z towarzyszeniem gry świateł i ogni. Codziennie ukazuje się też specjalna gazeta festiwalowa. Wstęp na wszystkie wydarzenia jest wolny. Jak widać, wydarzenia festiwalowe obejmują dość spory obszar Lubelszczyzny a artyści codziennie przemieszczają się od miejscowości do miejscowości. 

         Festiwal Kultury Żydowskiej Warszawa Singera z kolei zaczyna się dosyć daleko od stolicy, bo właśnie w wymienionym już wyżej Biłgoraju, a potem przenosi się do stolicy z szeregiem wielodniowych atrakcji. Początkiem w tym roku był trzydniowy (11 - 13 sierpnia) Festiwal Kultur, a koniec nastąpi 5 września w Warszawie. Szczegółowy program znajduje się na stronie Fundacji Shalom. Biłgorajski Festiwal Kultur  rozpoczynający Festiwal Kultury Żydowskiej prezentuje kulturę polską i zaprzyjaźnionych zespołów z innych krajów. W tym roku były to zespoły  z  Ukrainy i Izraela. W finałowym koncercie niedzielnym można było obejrzeć tańce i posłuchać śpiewu Ludowego Zespołu Tańca Młodość z Czerwonogradu, grupy wokalnej Skrzydło łabędzia z Nowowołyńska, grupy wokalnej Vocalize z Afuli oraz polskiej Grupy Folklorystycznej Pokolenia. 

         Czerwonogród dawniej nosił nazwę Krystynopol na pamiątkę Krystyny z Lubomirskich Potockiej, żony Feliksa Kazimierza Potockiego, założyciela miasta. Ludowy Zespół Tańca Młodość istnieje od 1967 roku i ma na koncie wiele sukcesów, między innymi był zwycięzcą ogólnoukraińskiego festiwalu wokalno-choreograficznego w 2020 roku. Zespół na przełomie czerwca i lipca tego roku występował już w Polsce, między innymi w Warszawie.  W Biłgoraju na rozpoczęcie Festiwalu Singerowskiego zaprezentował najpiękniejsze ukraińskie tańce ludowe oraz humorystyczne taneczne scenki. Z Nowowłyńska przyjechały śpiewaczki zespołu Skrzydło łabędzia, aczkolwiek nieco dezorientujący był fakt, że w opisie zespół widnieje jako trio, a na scenie słuchaliśmy pięknych czterech żeńskich głosów. 

         Vocalize to żeński chór z Afuli, miasta w północnym Izraelu. Prowadzi go, pochodząca z ukraińskiego miasta Czerkasy, Inna Okun, która przeprowadziła się z rodziną do Izraela w 1990 r. Vocalize to tylko jeden z wielu muzycznych projektów chórmistrzyni, ale mający sukcesy. Chór zdobył między innymi III miejsce w Międzynarodowym Konkursie Chórów w Montserrat w 2018 r.  Wczoraj zaś w trakcie Festiwalu Kultur chór zaprezentował ludowe i religijne pieśni żydowskie, w tym "Hevenu shalom alechem". 

          A za kilka dni, od 18 sierpnia festiwal przenosi się do Warszawy zaczynając od spektakli w Teatrze Żydowskim, a później to już takie bogactwo wydarzeń, że trzeba sobie sprawdzić w programie na stronie Fundacji Shalom. 

sobota, 12 sierpnia 2023

wiejskie kundle

 wiejskie kundle towarzysze świtów

odprowadzają przybyszów przez wszystkie opłotki

od bramy do bramy od furtki do furtki

przekazują sobie wiadomości o nocnych przygodach

radosnym szczekaniem opowiadają anegdoty

o tym jak dwunożny amator piwa 

prowadził rower do tyłu nie mogąc trafić do domu

a inny bywalec gwarnej knajpy wzywał pomoc 

zaplątawszy nogi w zbyt długi sznurek wystający z kieszeni

pocieszni oni wszyscy właściciele piesków

co z porannego starcia z bezwładnym ciałem wychodzą zwycięsko

wiejskie kundle z iskrą rozbawienia w oczach

towarzyszą nagłym eskapadom do sklepu

sześć razy dziennie pokonując tę samą trasę 

po drodze korzystają z okazji do poplotkowania 

z kumplami którzy zostawili krótkie hasła

przy kępach trawy słupkach i starych bramach

byłem tu będę za godzinę moi już się obudzili

spotkamy się jeszcze zrobimy wypad na pola

poczekajcie aż odprowadzę mojego pana

wiejskie mieszańce mają swoje tajemnice

defilują przed domami sprawdzając miękkość trawy

czasami znikają zapodziane w chaszczach po ogony

wydeptują tajemne ścieżki między pokrzywami

zawierają przyjaźnie sojusze i pakty obronne

ostrożnie obwąchują rasowych czempionów na smyczach

współczują im wyczesanej sierści i nudnej rutyny 

w oczach pod krzaczastymi brwiami kundel ma nadzieję 

uratować swoją wolność i prawo do włóczęgostwa 


sobota, 5 sierpnia 2023

Krynicki czyta Rilkego

       Na Festiwal Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie zajrzałam poprzez transmisje internetowe. Większość spotkań, dyskusji i wydarzeń było streamingowanych. Ułatwienia technologiczne dają możliwość bycia obecnym mimo fizycznej nieobecności. Poza codzienną godziną na indywidualne czytanie tam na miejscu, na rozstawionych leżakach, na kocu na trawie i wszędzie, gdziekolwiek ktoś znalazł sobie wygodne miejsce, wspaniałą lekcję czytania poezji dał Ryszard Krynicki, jeden z zaproszonych w tym roku autor. Czytał swoje wiersze i wiersze innych ulubionych poetów, zwłaszcza poetów niemieckojęzycznych i zwłaszcza Rilkego. Jak niejednokrotnie Krynicki mówił, dla Rilkego nauczył się języka niemieckiego. Chciał czytać go w oryginale. Podczas spotkania jednak przeczytał kilka wierszy Rilkego w tłumaczeniach Jastruna oraz wiersz Samotność w tłumaczeniu Janiny Brzostowskiej. 

        Prezentacja wierszy samego Krynickiego zaczęła się od wiersza dosyć dawnego, z początku lat 70., ale organicznie kojarzonego z autorem: Język, to dzikie mięso. Zawsze jest coś mistycznego w sytuacji, gdy poeta czyta własne wiersze. Nieuchronnie próbujemy wychwycić w intonacji wzorzec interpretacji, sugestie odczytania sensów i ukrytych znaczeń. Kiedy zaś poeta, naprawdę wielki poeta czyta wiersze innego autora, rzecz staje się podwójnie ciekawa i pouczająca. Można się zastanawiać, na ile czytający poeta wzbogaca tekst innego autora swoją własną poetycką wrażliwością. Myślę, że niektórzy poeci potrafią w cudzych tekstach odczytać więcej niż przeciętny czytelnik. Wydobyć coś głębszego, coś, co ukryte zostało w języku: w słowach, w frazach, zdaniach i zwłaszcza w pauzach, w ciszy. 

         Tekst drukowany nie odda poezji dźwięku, poezji mowy. Zawsze będzie to jakieś zubożenie myśli. Możemy tylko popróbować przeczytać sobie na głos sami. Jednym z wierszy, który wywołał żywą reakcję i oklaski słuchaczy, była właśnie wspomniana wyżej Samotność Rilkego. 

Samotność

Rainer Maria Rilke

Samotność jest jak deszcz.
Z morza powstaje, aby spotkać zmierzch;
z równin niezmiernie szerokich, dalekich,
w rozległe niebo nieustannie wrasta.
Dopiero z nieba opada na miasta.

Mży nieuchwytnie w godzinach przedświtu,
kiedy ulice biegną witać ranek,
i kiedy ciała, nie znalazłszy nic,
od siebie odsuwają się rozczarowane;
i kiedy ludzie, co się nienawidzą,
spać muszą razem - bardziej jeszcze sami:

samotność płynie całymi rzekami.

(tłum. Janina Brzostowska)

środa, 2 sierpnia 2023

Z cyklu "nigdy tam nie byłam"

       Skoro tam nie byłam, nie bardzo pasuje etykieta "zwiedzając". Jednak będzie częściowo o tym, co można i czego nie można zobaczyć, więc związek ze zwiedzaniem jest. Podbudową zwiedzania będzie zaś archeologia. 

        Największe we Francji stanowisko prac wykopaliskowych znajduje się w Narbonie. W 2019 roku przy okazji przygotowywania placu pod budowę osiedla mieszkaniowego odkryto cmentarz z czasów rzymskiego imperium. Gdy Juliusz Cezar w 46 r. p.n.e. ogłosił koniec wojen galijskich, 6 tysięcy weteranów rzymskiego X legionu osiedliło się w Narbo Martius nad rzeką Aude. Była to pierwsza rzymska prowincja na terenie Galii. Jej początki sięgają II w. p.n.e. Na skutek ekspansji Rzymu na zachód powstają nowe kolonie, a stolicą nowej prowincji zostaje Narbo Martius, do której prowadzi kamienny siedemsetkilometrowy szlak łączący wszystkie kolejne powstałe miasta - Via Domitia. Przecina ona też Narbo Martius, a wokół jej osi tworzy się olbrzymie centrum handlowe i polityczne. O gospodarczej roli miasta leżącego na szlaku handlowym świadczą odkryte podziemne korytarze i pomieszczenia tworzące horreum - miejsce na skład towarów. Horreum ma powierzchnię ok. 2000 m2 i działało jak współczesna chłodnia. Podziemne i podwodne odkrycia świadczą o wielkim bogactwie miasta i jego świetności, której potwierdzeniem jest nazywanie go drugim Rzymem.

           Niestety, na powierzchni dzisiaj nie pozostało nic z dawnych rzymskich budowli. Nie ma świątyń, amfiteatru ani nawet malowniczych ruin. Dzisiejsza Narbona urzeka zabytkami średniowiecznymi z gotycką katedrą na czele. Natomiast rzymska historia odkrywana jest dzięki pracom archeologicznym. Dzięki nim wiadomo, że w Narbo Martius znajdowała się największa w Galii świątynia poświęcona Jowiszowi, Junonie i Minerwie. Miała wymiary 100 na 80 metrów i wysokości 35 metrów, otaczał ją ogromny plac - forum, a marmur do jej wzniesienia sprowadzano statkami z Carrary. Cały kompleks stanowił centrum polityczno-religijne. Na wzór rzymski wzniesiono też amfiteatr. Miasto miało też dzielnicę dla bogaczy, o czym świadczą również odkrycia archeologiczne, na podstawie których odczytano z resztek fundamentów wizerunek wspaniałej willi z portykami, a z setek pokruszonych kawałków odtworzono niezwykłe unikatowe freski przedstawiające Apolla, Nike i Oktawiana Augusta. 

            Kamienne inskrypcje z cmentarza, odtworzone freski, pokruszone fragmenty wyposażenia świątyni znajdują się obecnie w muzeum Narbony.  Tylko na tej podstawie można sobie wyobrazić, jakim bogactwem cieszyło się miasto w okresie rzymskim i jaką rolę odgrywało. Materiał wykopaliskowy wciąż poddawany jest badaniom. Na podstawie nagrobnych inskrypcji na przykład badacze odtwarzają system społeczny i przekrój społeczeństwa. Szczególnie wielu było fryzjerów, pojawiają się nagrobki kucharzy, kupców, sztukatorów. Dawniej miasto było też ważnym portem, o czym świadczą odkrycia podwodne. Niestety, stopniowe zamulenie laguny rzecznej wyłączyło port z funkcjonowania. Jednak archeologia podwodna ma swoje sukcesy i jeszcze niejedna niespodzianka może się pojawić.