niedziela, 27 października 2019

Co to w ogóle jest??!

     Opery miałam słuchać, a właściwie różnych arii. Operowo miało być po prostu z tej okazji, że 25 października po raz pierwszy obchodziliśmy Światowy Dzień Opery. Dzień wybrany nieprzypadkowo, gdyż przypada nań rocznica urodzin Bizeta (1838) i Johanna Straussa (syna, 1828). Inicjatywa została podjęta we współpracy Opera Europa, Opera Latinoamerica i Opera America.


Więc  owszem, najpierw przypomnienie "Verbum nobile" Moniuszki. Poza tym w wolnych pasmach radioopery pojawiły się głosy Aleksandry Kurzak - z pierwszej solowej płyty "Gioia!" i ostatniej "Puccini in Love" z ubiegłego roku z ariami w duecie z Robertem Alagną - oraz Piotra Beczały w repertuarze Moniuszkowskim, wzruszajaca aria z kurantem czy "Szumią jodły na gór szczycie". Piękne głosy, bezbłędna dykcja, wspaniała muzyka.
       I nagle coś takiego! Że co??? Cziłała?? Piesek będzie szczekał operowo? Z podkładem elektronicznym? Czilea??? Co to za instrument? Kto za tym stoi? Okazało się, że chodzi o coś takiego:


      Mówiąc krótko, arie operowe w wersji ambientowej. Wyszła tego cała seria. Słowo daję, padłam. On tam śpiewa "Vincero!" - "Zwyciężę! Wygram!", a nie jakiś usypiacz do poduszki! Nessun dorma znaczy "nikt nie śpi"!! Na litość Monteverdiego, co to w ogóle jest??? Kto na to pozwolił? Zresztą, co tu gadać, jak zauważył jeden z komentatorów pod klipem: "Straciłem wiarę w ludzkość". 



A tak brzmi oryginał w wykonaniu mistrzowskim:




środa, 16 października 2019

Gramofony 2019

       Przyznano Gramophone Awards 2019 w dziesięciu kategoriach regulaminowych i siedmiu specjalnych. Pośród laureatów odnajduję takich, których kojarzę, takich, których słuchałam na żywo, takich, których słucham z nagrań oraz takich, którymi jestem zachwycona od dłuższego lub krótszego czasu, a przede wszystkim polski akcent, bowiem nagrodę w kategorii Młody Artysta Roku otrzymał Jakub Józef Orliński. Polski młody kontratenor zdobywa kolejne laury i wzbudza zachwyty barwą głosu i techniką śpiewu. Piszą o nim, że jest "jednym z najbardziej czarujących artystów operowych świata". Pisałam o nim już i zamieszczałam nagrania, postaram się nie powtarzać, znajdując coś nowego.


   
       Debiutancka płyta Orlińskiego "Anima sacra" była też nominowana w kategorii nagrania recitalowego, ale też i konkurencja była mocna, bowiem wygrał Philippe Jaroussky płytą "Ombra mai fu" z ariami Cavallego. O płycie tej pisałam już w kwietniu - TUTAJ
       Inny znajomy wśród tegorocznych nagrodzonych to także Christian Gerhaher - genialny baryton otrzymał laury w kategorii Solowe Nagranie Wokalne za płytę z wczesnymi pieśniami Schumanna "Frage". Gerhaher wspólnie z pianistą Geroldem Huberem zamierza w ciągu dwóch lat nagrać wszystkie pieśni kompozytora. "Frage" rozpoczyna ten cykl.


   
Z ciekawostek o Gerhaherze przypomnę, że jest dyplomowanym lekarzem, a początkowo studiował filozofię, jednakże ta dziedzina okazała się za trudna i zdecydował się na medycynę. Równocześnie studiował wokalistykę w konserwatorium, co sprawiało, że i tu i tam opuszczał wiele zajęć. Ostatecznie zdobył dyplom z medycyny, ale karierę zrobił muzyczną.
      Kolejny znajomy i już tutaj na blogu goszczący to Bertrand Chamayou uhonorowany za Nagranie Roku za Koncert fortepianowy nr 2 i 5 Saint-Saënsa. O fenomenie Chamayou pisałam również na początku bieżącego roku - TUTAJ 
      Jest jeszcze kilkoro innych "znajomych", ale absolutnym zaskoczeniem było odnalezienie wśród laureatów Ensemble Masques, o których pisałam zaledwie wczoraj w poprzednim poście, zdając relację z koncertu wysłuchanego podczas Szalonych Dni Muzyki. Było to moje pierwsze spotkanie na żywo z tym zespołem, a  nawet pierwsze w ogóle. Czy zatem kupując bilet miałam nosa, żeby wybrać akurat muzyków, którzy dwa tygodnie później zdobędą laury za nagranie w kategorii Muzyka Chóralna? (Jestem pod absolutnym wrażeniem swojej intuicji) Na płycie "Buxtehude: Abendmusiken" zespół towarzyszy śpiewakom z Vox Luminis razem prezentując pięć kantat i trzy sonaty triowe organisty z Lubeki. I to jest piękna  wieczorna muzyka.



      I na koniec Dama Muzyki - Emma Kirkby uhonorowana za całokształt twórczości, w której znajduje doskonały kształt muzyka dawna od średniowiecznych sekwencji Hildegardy z Bingen, przez renesansowe madrygały, po barokowe kantaty.

   

wtorek, 15 października 2019

Wielkie tournée

     Hasło "Kartki z podróży" zobowiązuje, toteż na ostatni koncert podczas Szalonych Dni Muzyki wybrałam "Wielkie tournée" w wykonaniu Ensemble Masques z Kanady specjalizującego się w muzyce baroku. Zespół powstał w 1996 roku w Montrealu skupiając iście międzynarodową obsadę instrumentalistów pod kierunkiem klawesynisty Olivera Fortina. Obok niego wystąpili: Sophie Gent - skrzypce, Tuomo Suni - skrzypce, Benjamin Lescoat - skrzypce, Melissande Corriveau - wiolonczela, Maria Vahervuo - kontrabas (rzadko  można spotkać kobietę grającą na kontrabasie). Nazwa "masques" nawiązuje do tradycji elżbietańskich spektakli maskowych będących połączeniem teatru, poezji, muzyki i tańca. Obsada muzyczna koncertu została więc wzmocniona aktorem Konradem Darochą, który cytując oryginalne relacje siedemnasto- i osiemnastowiecznych podróżników, wprowadzał w klimat kolejnych utworów. Na koncert złożyły się bowiem kompozycje wybitnych twórców baroku: Purcella, Marais`a, Corrette`a, Rameau, Vivladiego, Telemanna, Corellego, nawet Monteverdiego, aby zakończyć nieśmiertelnym Bachem. Było trochę powagi, wiele śmiechu i sporo zabawy. Muzycy wczuwali się w groteskowy niekiedy tok narracji, dołączając do aktora symboliczną zmianą kostiumu (marynarka na głowie klawesynisty udająca mnisi kaptur) czy przerażającą miną przekupki (w tej roli pani z kontrabasem). W każdym razie nie było całkiem poważnie, a raczej wesoło, bo jednym z haseł Szalonych Dni Muzyki jest także odczarowanie muzyki klasycznej jako nudnej i żądającej postawy nabożnego podziwu w pozie serio. Tymczasem może być inaczej. Podziw jak najbardziej jest wskazany, ale i na zabawę jest miejsce, na śmiech i żarty. Niejaki Michel Corrette (1707 - 1795) skomponował przecież Koncerty komiczne. Epoka baroku nie znała pojęcia prawa autorskiego w dzisiejszym rozumieniu. Powszechną praktyką były wszelkiego rodzaju zapożyczenia, wariacje, parodie, transkrypcje, które zresztą były powszechnie rozpoznawane. W koncercie Les Sauvages Corette twórczo wykorzystuje "taniec dzikich" z Les Indes galantes Rameau. Początkowe takty dają złudzenie, że słuchamy oryginalnej kompozycji Rameau, ale już po chwili odzywają się wariacje, przetworzenia, uzupełnienia. Utwór ma nieco żartobliwy charakter, ociera się o parodię, ale nie zanadto. W zasadzie można go uznać za wariację. Trudność sprawia jedynie własna wyobraźnia słuchacza, który mając w pamięci dzieło oryginalne, nie może sprzed oczu usunąć zapamiętanych obrazów i choreografii, z czym i ja miałam niejakie problemy co rusz przywołując się podczas koncertu do porządku.

Corrette - wariacja Les Sauvages



A tu fragment oryginalnej kompozycji Rameau z muzycznym motywem przewodnim:

poniedziałek, 7 października 2019

Polscy kompozytorzy XX wieku

     Nie, wcale nie będzie o Pendereckim, Góreckim, Kilarze ani nawet Szymańskim czy Mykietynie. Muzycy z Wajnberg Trio w składzie Piotr Sałajczyk (fortepian), Szymon Krzeszowiec (skrzypce), Arkadiusz Dobrowolski (wiolonczela) zagrali polską muzykę XX wieku z najnowszej płyty, ale nie były to kompozycje żadnego z wyżej wymienioncyh tuzów. Bilet na kameralny koncert w ramach Szalonych Dni Muzyki kupiłam dlatego, że chciałam panów kameralistów wreszcie posłuchać i zobaczyć na żywo.
      Płyta Wajnberg Trio skomponowana została wokół kluczowego słowa "trio" właśnie: trzech muzyków w zespole gra trzy utwory trzech polskich kompozytorów: Mieczysława Wajnberga (1919 - 1996), Aleksandra Tansmana (1897 - 1986) i Andrzeja Czajkowskiego (1935 - 1982).  Jest to muzyka nowoczesna i osadzona w tradycji zarazem, gęsta od emocji, ukrytych wątków, znaczeń i wariacji. Wymaga absolutnego skupienia i wirtuozerii. O sile wykonawstwa zaprezentowanego przez Wajnberg Trio niech świadczy fakt, że mimo wyrwania się na początku do oklasków przez nieświadomą część publiczności między częściami utworu Tansmana, skupienie muzyków udzieliło się wszystkim i w końcu nikt już koncertu nie przerywał w nieodpowiednim momencie. W absolutnej ciszy wybrzmiały wszystkie cztery części kompozycji Tansmana, a następnie również cztery części utworu Wajnberga. Ja zaś podziwiałam skrzypka Szymona Krzeszowca za perfekcyjne panowanie nad dźwiękiem. I chyba dzięki skrzypcom i ich dialogowi z fortepianem i wiolonczelą najbardziej mogłam objąć percepcją całość konstrukcji tych niełatwych utworów. Faktycznie, jak można przeczytać w komentarzu do płyty, gęsto tam od skomplikownaych, trudnych emocji wynikających z bogatych życiorysów kompozytorów.
      Mieczysław Wajnberg w 1939 roku uciekł na wschód i osiadł najpierw w Mińsku, potem w Taszkiencie, ostatecznie zamieszkał w Moskwie, gdzie zaprzyjaźnił się z Szostakowiczem. Najbardziej znane operowe dzieło Wajnberga,  opera "Pasażerka", wynika z osobistych przeżyć kompozytora, którego rodzice i siostra zginęli w obozie w Trawnikach. Nadanie radzieckiego obywatelstwa i pozwolenie na ukończenie studiów muzycznych oraz rosnąca popualrność jego utworów nie uchroniła kompozytora przed stalinowskimi czystkami, w wyniku których znalazł się w sowieckim więzieniu. Tylko śmierć Stalina uchroniła go przed gorszym losem i wkrótce wyszedł na wolność.
     Aleksander Tansman już samo nazwisko ma tak egzotyczne, że kojarzy się z dalekimi krajami. Biografią i twórczością prawdziwie czuł się obywatelem świata. Od wczesnych lat świetnie władający językiem francuskim od 1919 roku na stałe zamieszkał w Paryżu, drugą wojnę światową spędzając w Stanach Zjednoczonych. Jeszcze przed wojną zyskał sławę jako kompozytor, podejmując np. wielkie tournee dookoła świata. Grał między innymi w Japonii i Indiach, osobiście poznał Mahatmę Gandhiego i cesarza Hirohito, który nadał mu tytuł samuraja i dożywotnie prawo do pogrzebu na koszt państwa japońskiego. O światowych koneksjach Tansmana świadczą kontakty i przyjaźnie między innymi z Ravelem, Gidem, Chaplinem, Gershwinem, Einsteinem, Carpentierem czy Tomaszem Mannem. Jego muzykę wykonywano na całym świecie, więc naprawdę nie ma sensu tutaj wymieniać, gdzie i przez kogo. O skali popularności może świadczyć to, że został nawet bohaterem powieści. W sztuce kompozytorskiej opowiadał się między innymi za pozbawieniem muzyki wpływów pozamuzycznych, czyli malarskich,  literackich czy filozoficznych. Na plan pierwszy wysuwają się czynniki immanentne, konstrukcja, dyscyplina formalna. I rzeczywiście tak było słychać w zaprezentowanym Triu na fortepian, skrzypce i wiolonczelę. Wyraźnie dostrzegalne symetrie, błyskotliwe wykorzystanie techniki pizzicato, wariacje fortepianowe wywołują wrażenie komplikacji, ale i zabawy muzyczną materią.
     Andrzej Czajkowski naprawdę nazywał się Robert Andrzej Krauthammer, a nazwisko Czajkowski przyjął w czasie wojny uciekając z warszawskiego getta i po wojnie już przy nim pozostał. Zasłynął jako fenomenalny pianista, studiował między innymi w Konserwatorium Narodowym w Paryżu. Początkowo rozwijał karierę pianisty, zdobywał laury w konkursach pianistycznych, ale z czasem ograniczył liczbę recitali na rzecz pracy kompozytorskiej. Od 1960 r. zamieszkał w Londynie. Jedyną operę  skomponował do dramatu Szekspira "Kupiec wenecki". Zmarł w wieku 46 lat na raka, w testamencie przeznaczając swoje ciało do badań medycznych, jednakże czaszkę oddał Royal Shakespeare Company z przeznaczeniem na rekwizyt teatralny (ostatecznie bowiem, do jakiej niby czaszki ma głosić swój monolog Hamlet podczas spektakli, do gumowej???)
      Oto trzech kompozytorów, o których na ogół się nie wie. A przecież Tansman był pierwszym polskim kompozytorem nominowanym do Oskara za muzykę filmową, Czajkowski koncertował nawet w Nowej Zelandii, a miłośnicy kina powinni kojarzyć Wajnberga z filmem "Lecą żurawie", do którego skomponował muzykę.
      I tym akcentem pora zakończyć wpis, który miał być krótki, a jakoś się niepostrzeżenie rozrósł.

Poniżej Scherzo: Allegro vivace Tansmana z popisowymi skrzypcowymi pizzicati i fajerwerkami fortepianowymi:



Oraz III część kompozycji Wajnberga, piękne, wzruszające, niepokojące Poem:Moderato - Adagio:

wtorek, 1 października 2019