Zniknę na kilka dni. Może wypada zostawić coś do czytania? Do słuchania jest w poprzednim wpisie. Lektury, koncerty, płyty... wszystko połowicznie. Książki niedoczytane. Płyty niedosłuchane. Kartki pocztowe - niewysłane! Ale, słowo honoru, miałam zamiar wysłać, tylko nie zdążyłam. I co z kawą??! Nie zdążę już dzisiaj kupić, a w słoiczku dno widać. I zmagam się strasznie...
Strasznie zmagam się z najazdem jakiegoś spamu, który wpada codziennie, a ja tylko usuwam, usuwam i usuwam. Zanim ten amerykański spam się przewali, życia mi zabraknie. Dlatego chyba muszę wprowadzić jakąś blokadę, weryfikację w komentarzach czy co? Może ktoś wie, jak sobie z tym dziadostwem poradzić? Bo zaczynam tęsknić za bloog. pl i jak tutaj nic się nie da zrobić, wrócę na tamtą platformę z pisaniem. Tylko tam tyle rzeczy nie działa w starym szablonie, że sama już nie wiem, gdzie lepiej :-((
Dlatego w komentarzu u Helen napisałam, że chcę na bezludną wyspę. Uciec od tego zgiełku, spamu, niechcianych reklam, nagabywań, handlowych propozycji - na przykład codziennie wpada na pocztę reklama rewelacyjnego ubezpieczenia komunikacyjnego - tylko że ja samochodu nie mam. Albo jeszcze bardziej rewelacyjne zniżki dla firm. A ja nie posiadam i nie prowadzę żadnej firmy! A ostatnio dostałam nawet namiary na okazyjny przetarg na samochody poleasingowe ;-) To ja bezludną wyspę poroszę ;-)
Jeśli wierzyć Waldemarowi Łysiakowi, na Wyspach Bezludnych mieszkają szleńcy, wariaci i... geniusze. Samotni artyści, wizjonerzy i władcy absolutni. Marzyciele i ludzie bez nazwiska i historii. Kacper Hauser pospołu z Wagnerem, van Gogh i Bolesław Śmiały, caryca Katarzyna i Sylvia Plath. Bezimienni więźniowie Oświęcimia i Jezus na krzyżu opuszczony przez Boga.
Bezludną wyspą może być każde miejsce na ziemi i każdy skrawek duchowego wnętrza czlowieka. Brak tożsamości jak w przypadku Kacpra Hausera, jak i nadmiar władzy, jak w przypadku Katarzyny II. Pustynia wśród ludzi i pustynia stepów Azji; pustynia bajkowego zamku i pustynia żmudzkiej puszczy; pustynia zawiedzionych nadziei i pustynia nadmiernych ambicji. Pustynia jest wszędzie, gdyż człowiek dziczeje stykając się z ludźmi i albo musi wybudować sobie erem, albo spłaszczyć się do wymiarów otoczenia. Toteż książka Łysiaka jest o eremitach. Paradoksalnie, czyżby tylko w królestwie książek człowiek nie był sam?
Rzecz o samotności, Wyspy bezludne Waldemara Łysiaka. Kiedyś była dla mnie za trudna, dzisiaj jest w sam raz. A z wojaży niedawnych przywiozłam Wędrówkę do źródeł Wiesława Juszczaka, sześćsetstronicowy tom esejów z lat 1963 - 2006. Wysoki stopień abstrakcji, erudycyjność, wnikliwość spojrzenia autora na zjawisko momentalne zanurzone w proces historyczny, w którym dążenie do rekonstrukcji dziejów jest równocześnie zmierzaniem do pełnej rekonstrukcji rzeczywistości. Rozgraniczenie między naocznoscią a wyobraźnią bywa pozorne, gdyż dzieło naukowe służy jako środek, jako droga do uzyskania poznawczego kontaktu z czymś, co już do dzieła nie należy.
Gdzie więc jest cel wszelakiej podróży? Fizycznej, w przestrzeni geograficznej i intelektualnej, w przestrzeni poznawczej? Tuż obok, na pustyni świata i tuż obok, w samotności między ludźmi. Wszystkiego, co naprawdę najważniejsze, doświadczamy tylko bezpośrednio, w samotności. Nie da się wspólnie, jednakowo przeżyć tego samego. W środku nas samych tylko my jesteśmy, nikt więcej.
Samotność zamyka się wokół nas...
Byłam tutaj i komentarz zostawiłam, ale zniknął. Chcę na bezludną wyspę i nudne bezstresowe życie! Aromatka.
OdpowiedzUsuńAle już jesteś! :-) Może zniknęło dlatego, że wprowadziłam weryfikację obrazkową i nie kliknęłaś poprzednio? Ważne , że jesteś teraz :-)
UsuńJa też mam swoje doświadczenia w ucieczkach i powiem tak - kilka dni jest ok, potem zaczyna czegoś brakować. Nie rozmowy, od tej mogę odpoczywać tak z 8 dni, więcej nie. Brakuje wspólnego przeżywania. Mogłam sobie zwiedzać te Kartuzy i Pelplin przez 3 dni (niebawem napiszę) sama, ale gdybym miała dłużej oglądać piękne rzeczy i nie móc tego z nikim dzielić, to przestałoby to sprawiać przyjemność. Wiem, to kwestia przyzwyczajenia. ..
OdpowiedzUsuńA co do bloog.pl, to obserwuję różne blogi i wszędzie słyszę utyskiwania na swoją platformę. Nigdzie nie jest idealnie...
Noti, ja mieszkam na bezludnej wyspie. Naprawdę. Ci wszyscy wokół to ryby. Poza J., on jest większym odludem idę mnie. A że na czytanie zasługują grube księgi? No ba... Pewnie. Ktoś się napracował przynajmniej.
OdpowiedzUsuńtak, o tym właśnie, o samotności, a właściwie- poszukiwaniu samotności- poszukiwaniu własnego świata w fikcji, która jedyna okazuje się trwałą, skończoną, uporządkowaną rzeczywistością. Wszystko inne, to znaczy życie, tak nietrwałe i chaotyczne, że zagubić się można. cz
OdpowiedzUsuńTrudno uciec od niechcianych reklam. Jakimś cudem udało mi się na wordpressie załozyć filtr antyspamowy, ale też ciągle się uczę obsługi swojego bloga i... nadal nie jestem zadowolona. Także tęsknię za starym szablonem bloog.pl
OdpowiedzUsuńWychodzi na to że należałoby przeczytać te "Wyspy bezludne"...
OdpowiedzUsuńJak Ty o tej książce piszesz to znaczy że warta jest tego....
A można wierzyć Łysiakowi?.. Chyba jednak nie we wszystko. Wyspy bezludne to był mój numer jeden jego ksiąg, nawet wyżej niż Flet z Mandragory, chociaż to inny zupełnie kaliber. Po Wyspach było jeszcze MW. Powinien zostać przez tych magicznych opowieściach o pięknie, szkoda ze mu odbiło. A przez lata całe miał we mnie wielbicielkę. Potem.... Cóż... Chyba doroslam
OdpowiedzUsuńTA-AK, dokładnie :):):)
Usuńwszystkimi ręcyma naraz!
W góry Noti !! W góry !! Tam na każdym szczycie masz wyspę bezludną...No chyba, że wybierzesz się na Czantorię, albo Giewont w czasie weekendu...;o)
OdpowiedzUsuńIlu by ludzi wokół nas nie było, jesteśmy samotnymi wyspami (jednak nie bezludnymi). a im kto bardziej sceptyczny, tym bardziej samotny (może to jakiś defekt chemiczny mózgu?). I obyśmy jednak zdrowi byli!
OdpowiedzUsuń