niedziela, 22 czerwca 2014

Między deszczami

   Moje ludzie na ten długi weekend pojechali na Słowację. Ja zostałam i, co tu kryć, co i rusz mokłam. Żeby wychylić głowę z domu, łapałam krótkotrwałe prześwity między napływającymi zewsząd chmurzyskami. Oni tam gdzieś rozkoszują się w ciepłych basenach, a ja miałam jak nie prysznic to ulewę prosto z nieba. Już myślałam, że nic z tego nie wyjdzie. Ale wczoraj między jedną a kolejną siną nawałnicą wsiadłam na rower, potem do busa i jadę. Po drodze z roweru zlazłam, bo już jechać się nie dało, tak zacinało prosto w twarz. Dobrze, że kalosze miałam. Potem w busie tylko patrzyłam: lunie czy nie lunie. Nie lunęło, to wysiadam przystanek wcześniej, wdepnęłam do koleżanki, bluzkę zmieniłam, spodnie postanowiłam wysuszyć na sobie, i poszłyśmy. Spotkałam

panią Jolę z Włodawy i jej podniebne anioły.

(mam tylko nadzieję, że nie przekręciłam imienia, a zgubiłam wizytówkę)
Z aniołami się zaprzyjaźniłam i zaprosiłam jednego do swojego domu. 


Z biłgorajskim lutnikiem, panem Romanem, rozmawiałam o pasji do skrzypiec i fenomenie biłgorajskiej suki, która zawędrowała nawet na japoński dwór cesarski:


 Trzy suki w środku i skrzypce po lewej.


 Lutnik i jego kolekcja.












      Co ciekawe, pan Roman modeluje drewniane boczki skrzypiec na zimno. Według profesora Bogdana Skalmierskiego z Politechniki Śląskiej, tak właśnie budował swoje instrumenty Stradivari. Dlatego dzisiaj, gdy powszechnie stosuje się modelowanie na gorąco, nie można odtworzyć brzmienia instrumentów lutnika z Cremony. 



















Na koniec pan Roman specjalnie dla mnie dał pokaz gry na tym unikatowym instrumencie

       A ze sceny leciała muzyka kapel wszelakich, śpiewy i koncert zespołu Krywań. Tak dla wieczornej poprawy nastroju po dwudniowych deszczach.


8 komentarzy:

  1. Chociaż moja wiara w świat nadprzyrodzony dość chwiejna jest, anioły uwielbiam. Mam do nich jakiś irracjonalnie ciepły stosunek:)) Ja się na Mazurach trochę wymarzłam, w sumie chyba wolałam w domu, ale wymóg chwili był taki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że do aniołów to ja jakiegoś osobistego stosunku nie mam, w sensie duchowym, ale ze względów estetycznych niektóre podobają mi się bardzo. U mnie też słońce nie rozpieszcza.

      Usuń
  2. Anioły niezłe, w mojej okolicy też są podobne, ale mają skrzydła pikowane i takie maciupkie a wyraziste. W ogóle sporo się widzi na jarmarkach i kiermaszach takich szytych "lal", najczęściej aniołów właśnie. Cieplutkie są.
    Pogoda

    OdpowiedzUsuń
  3. co tam anioły, suka mi sie marzy. Może o cenę pytałaś? nawet grać bym się pilnie uczyła.
    Oj, podobasz mi się bardzo za rower i kalosze, i za pęd do kultury wszelakiej:))
    Bardzo pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że pytałam: 1500. A pędzić pędziłam, bo liczyłam, że ucieknę przed chmurą. Ale się nie udało ;-)

      Usuń
  4. Cudności te anioły:) Pewnie też bym się skusiła na zabranie jednego do domu. Pozdrawiam serdecznie Notario:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anioły warto poznać i warto zaprosić do swojego domu :-)

      Usuń