We wznowionych niedzielno-świątecznych gawędach radiowych 200 kantat Jana Sebastiana Bacha prof. Mirosław Perz korzysta właśnie z serii nagrań Bach Collegium Japan. Wczoraj była Kantata 76, chyba najdłuższa z dotychczasowych, 14-częściowa Die Himmel erzählen die Ehre Gottes. I czy to moja wina, że najpiękniejszą jej częścią jest aria na alt Liebt, ihr Christen, in der Tat!? I czy to moja wina, że śpiewał ją kontratenor Robin Blaze?...
Znalazłam to wykonanie. Nie zamieszczę jednak, bo ktoś taki niekompatybilny filmik do tego zamieścił, że to się nijak ma do muzyki i treści. Mnie to co prawda nie przeszkadza, bo słuchając nie oglądam, ale niektórzy muszą patrzeć, to wyjdzie bezsens jakiś. Tak więc, Helen, wygrałaś, nie będzie kobiecego głosu w męskim ciele ;-) (dopóki nie znajdę lepszego nagrania)
I nieprawda, że innych głosów nie zamieszczam i nie słucham. Oto jest prawdziwy męski głos: Bernard Ładysz. A co! Tylko się nie popłaczcie.
Takie wymuszone, to się nie liczy...:))))
OdpowiedzUsuńNo przecież wiem, że czasem zamieszczasz też męskich mężczyzn, ale co poradzę, że ci niemęscy się u ciebie strasznie panoszą...
Ilu ich jest wśród wielkich śpiewaków? 5%? Czy więcej? A mam wrażenie, że co najmniej 50.
Ale o czym my tu w ogóle mówimy? Na swoim blogu możesz przecież grać kogo tylko chcesz:))) Nawet prezesa Kaczyńskiego śpiewającego falsetem... :)))
Wróć, on nie śpiewa!
Pozdrówka:))
Nic wymuszone, nie zamieściłabym nikogo, kogo nie cenię i nie lubię słuchać :-)) Aż tak bym się nie poświęciła ;-) Hiolski jest cudowny, tylko mało jest nagrań w sieci, dlatego trudno go tu zamieszczać często, bo nie ma z czym. Ładysz ma wspaniały głos, to najpiękniejsyz bas, jaki znam, ale znowu pełno jest na YouTube takich lżejszych piosenek, a mało opery w jego wykonaniu. To są ograniczenia niezależne ode mnie. Ale fakt, dla równowagi po basach i barytonach słucham teraz "Alto Giove" Porpory - altowa aria Polifema, no przecież męska, więc wiadomo :-D...
UsuńTo jest niemożliwe, zeby się przy Ładyszu nie popłakać...
OdpowiedzUsuńAle jeszcze wrócę do Hiolskiego i jego "Strasznego Dworu".
Nara...
No smutna ta ballada, ale wzruszająco się kończy. Msz rację, radosny polonez Miecznika w wykonaniu Hiolskiego trzeba zostawić na inną okazję.
UsuńBradjagę Czy bradiagę znam a dziecństwa, była to ulubiona pieśń mojego taty:)), natomiast aria Miecznika, no cóż abecadło patriotyzmu:))
OdpowiedzUsuńGłosy nie wymagają pochwały, bronią się same. Tobie dziękuję za przypomnienie.
Oj tak, Czesiu, trzeba przypominać naszych wielkich śpiewaków. Bo mieliśmy i mamy wielkich :-)
UsuńMusiałaś dać męskie głosy akurat w dniu, w którym stwierdziłam, że wolę kobiety? Ps. Ten pierwszy brzmi jak Fronczewski
OdpowiedzUsuńTrochę nie ta liga, ale które wcielenie masz na myśli? Jako Franek Kimono?
Usuń