poniedziałek, 1 lutego 2016

Ostatnia podróż do Betlejem

     Ostatnia w tym sezonie ;-) Za rok spotkamy się znowu. Tymczasem jednak czas pożegnać się ze świątecznym nastrojem dzwoneczków, anielskim pieniem, stajennym ciepłem i królewskimi darami. Jeszcze w kościele zabrzmiały chóralne kolędy a`capella, jeszcze orkiestra dała popisowy koncert świątecznych melodii od Cichej nocy poczynając, przez Mędrców świata, po hitowe Jingle bells śpiewane od przedszkola na wszystkich zajęciach języka angielskiego. 
      Było mroźno, padał śnieg i aż się chciało pozostać w świetle choinkowych lampek, żeby posłuchać regionalnej Orkiestry Dętej im. Czesława Nizio i Chóru Męskiego "Echo". No cóż, skoro Czesia zapuszcza się w rejony mało znanej prowincji poetyckiej, to i mnie niech będzie wolno pisać o kulturze prowincjonalnej. Wspomniana orkiestra gra od 95 lat, a chór działa niemal 55, czyli ja początków nie pamiętam ;-) A 10 stycznia, jeszcze  w samym środku świątecznego czasu, spotkali się grający, śpiewający i słuchający na wspólnym koncercie. Wiecie jak to jest śpiewać z orkiestrą? Wspaniałe uczucie :-) Nawet gdy się trochę fałszuje, przynajmniej nikt nie słyszy ;-) Puzony miały na szczęście większą moc przebicia. 
       Natomiast wczoraj, ostatniego dnia stycznia, Scena Amatora zaprezentowała jasełka Na wyścigi do Betlejem na podstawie scenariusza Karola Mastalerza i w reżyserii Alicji Jachiewicz, aktorki filmowej i teatralnej, pamiętnej Niteczki z filmu Kolumbowie. Mastalerz jest autorem unowocześnionej, pełnej humoru wersji ewangelicznej opowieści, w której osią dramatyczną jest najpierw wyścig pasterzy z królami, następnie zaś pościg Herodowego Hetmana, który wstrząśnięty rozkazem zabicia betlejemskich dzieci zamierza porwać Jezusa, aby go uratować z rzezi. Hetmana ubiegła Jagna, wścibska służąca, która jak profesjonalny szpieg nagrywa rozmowę Heroda z Hetmanem i w te pędy biegnie ostrzec Świętą Rodzinę przed grożącym niebezpieczeństwem. Dopełnieniem metody podsłuchowej (skąd my to znamy?) jest nieoczekiwane ujawnienie się dwóch Pasterzy jako wyspecjalizowanych agentów,  z których jeden przedstawia się: My name is Maciek, James Maciek wymachując stosownym pistoletem i zakładając ciemne okulary (skąd my to znamy?) ;-)
        A więc Pasterze są przebrani, Hetmana pacyfikują jako terrorystę (zanim zostanie uznany za niewinnego), Jagna przedstawia się jako wykwalifikowana pomoc domowa wyposażona w ukrytą kamerę, Herod jest przygłupim nieco satrapą, który odwiedzających go Królów, co za gwiazdy szli ogonem/ nie, nie byli niebezpieczni/ to wariaci jacyś śmieszni ewidentnie lekceważy. Trzeba iście diabelskiej cierpliwości (w roli diabła rewelacyjny, chyba najlepszy  z całej obsady, Sławomir Pluta), aby uświadomić zaślepionemu władcy rzeczywistą skalę zagrożenia. Na szczęście wplecione w tekst tradycyjne polskie kolędy łagodziły farsowy charakter fabuły, nie pozwalając zapomnieć, że mamy do czynienia z cudem Bożego Narodzenia a nie filmem o agencie 007. 
        

22 komentarze:

  1. Cóż mi rzec... rękodajni moi po dwudziestu latach reaktywowali grupę kolędniczą, z którą ongi po domach chadzali z wiekowymi już przyśpiewkami i z moich obserwacyj wynika, że lud prosty jednakowoż za tradycyjnym ujęciem tychże wątków optuje...Co się przekłada, ma się rozumieć, na wymierny walor finansowo-alkoholowy...:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli o śpiewanie kolęd chodzi, to te nowoczesne jakoś nie porywają. Może tylko dla dzieci to lepsze, bo w starych kolędach połowy wyrazów nie rozumieją. W tym roku kolędników nie uświadczyłam, tradycja ginie! Dobrze, że gdzieś reaktywowano, niech ludziska się cieszą :-)

      Usuń
    2. Myślę podobnie, choć kolędy Korcza, jako bodaj jedyne, urzekły mnie jeszcze, gdy Zaucha żył i w tem uczestniczył przedsięwzięciu.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Może te wyjątki właśnie potwierdzają, że napisanie kolędy nie jest takie łatwe i trzeba wielkiej zdolności i znajomości tradycji, aby dzieło było udane.

      Usuń
  2. z opowieści o ucieczce do Egiptu pamiętam legendę o osice, która drżała ze strachu i drży po dziś dzień:))
    wszystko się kończy i dlatego smakuje w następnym roku:))
    śnieg u nas przepadł, wieje i pada...deszcz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też śniegu ani płatka, koncert był 10 stycznia - wtedy była zima :-)

      Usuń
  3. Mnie też te nowoczesne kolędy i inne pieśni nie porywają.
    Pozdrawiam Notario. :) .

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo jednak te tradycyjne polskie kolędry są najpiękniejsze.
    Ale ten agent 007 to mi coś przypomniał...
    Żeby mi się tylko przypomniało co mi przypomniał:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się na hasło "agent 007" zawsze przypomina Sean Connery :-)))

      Usuń
  5. a wiesz, że ten wątek sensacyjny wcale nie od rzeczy? Jakby się sprawa miała dziś, na przykład z dziećmi- uchodźcami? Podobno coś się w rachunkach nie zgadza i dochodzenie niewykluczone.
    Każda historia wciąż się dzieje, zmienia się tylko sceneria:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że i w tamtych czasach całość miała wymiar sensacyjny, tylko my już za bardzo oswoiliśmy tę historię. Trzeba nowego spojrzenia, żeby dostrzec aktualność.

      Usuń
  6. Jasełka naprawdę odjechane.
    U mnie w mieście też działa Chór Męski "Echo" i przez chwilę myślałam, że to ten nasz... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też słyszałam o innym Chórze Męskim "Echo", widać to dość popularna nazwa. W jasełkach było sporo humoru, a to też przyciągnęło publiczność :-)

      Usuń
  7. Czekamy...za rok znowu poczujemy ten niesamowity klimat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wcześniej będą inne świąteczne klimaty. dzisiaj na przykład będzie klimat na słodko ;-)

      Usuń
  8. Zazdraszczam okrutnie bo w Zaścianku te Święta jakieś wyciszone były i nieświąteczne...:o(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie chyba zmęczeni czy zniechęceni? W sumie tutejszy teatr amatorski wystawiał w tym sezonie dwa różne jasełka, jak nigdy dotąd :-) Ale z kolei jeden z planowanych koncertów, na który miałam już bilet, został odwołany :-(

      Usuń
  9. Długo miałaś te święta... Ja żałuję, że nie byłam na przedszkolnych jasełkach u Jedynki i Dwójki. Podobno najlepsza komedia wszech czasów. Trzej królowie zapomnieli prezentów, wracali się, położyli je bezpośrednio na Jezusku, który się rozłupał (z gipsu był). Widzę jakąś analogię, choć w przedszkolu zabrakło intencjonalności w uczynieniu przedstawienia komedią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie ma nagrania? teraz wszyscy wszystko nagrywają, to może i jasełka w przedszkolu ktoś nagrał. Choć to nie to samo już, gdy się wie, co ma się wydarzyć ;-)

      Usuń
  10. Wybacz, że dopiero teraz, ale na blogi prawie nie wchodzę. A tu temat mi bliski :) Jeśli kolędy - to tylko tradycyjne, historyczne i ew.przedwojenne (np. Do szopy hej pasterze).Ja nie lubię też współczesnych opracowań tradycyjnych kolęd, zbyt często odbiegają od oryginału.
    A my, nasz chór w tym roku nie występował z kolędami. Mamy też w Poznaniu bardzo szacowny chór męski Echo, ale panowie też tam już wiekowi (co niestety śpiewowi nie sprzyja). Jeśli chodzi o jasełka, to tradycja nie ginie - w przedszkolu u wnusia też były jasełka w tym roku, ale takie dla dzieci, bez Heroda. Mój wnuś był Józefem, na tyle spokojny, że wysiedział w jednym miejscu przez całe przedstawienie ;). a takie nowatorskie jasełka, jak opisujesz, to nie dla mnie. Dla mnie tradycja najważniejsza. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, witaj, może znajdziesz czas też na inne muzyczne wpisy. Jasełka nie giną za sprawą szkół, przedszkoli, ale już nie ma Herodów chodzących po wsiach.

      Usuń