poniedziałek, 29 lutego 2016

Być kolekcjonerem

    Nazwisko Bronisława Krystalla nie mówiło mi absolutnie nic. A raczej mówiło w obcym języku; nie wiedzieć czemu na myśl przyszedł mi Billy Crystal oglądany przed laty w kilku filmach. Ale Bronisław??? Kiedy więc zobaczyłam wielki baner reklamowy wystawy w Muzeum Narodowym, pomyślałam, że nadarza się okazja zmniejszyć nieco własną ignorancję. 
    Bronisław Krystall (1887 - 1983) - doktor filozofii i historii sztuki, humanista, społecznik, mecenas artystów, kolekcjoner sztuki, ciężko doświadczony przez los (w wieku 25 lat po sześciu latach małżeństwa umiera ukochana żona Izabella, kilka lat później umiera ośmioletni synek - Karol), zasłużył się jako wielki donator Muzeum Narodowego w Warszawie, ofiarowując mu w testamencie całą swoją kolekcję, a nawet nieruchomości. Wśród ofiarowanych dzieł są znane i bardzo znane nazwiska: Chełmońskiego, Wyczółkowskiego, Malczewskiego, Kossaków, rzeźby Dunikowskiego, Henryka Kuny, całe serie rysunków Stanisława Noakowskiego, którego inspirował do podejmowania określonych tematów, podsuwał pomysł opracowania cyklu Bramy Wolności. Na wystawie podziwiać można poza tym zbiory judaików, porcelany, starodruki, średniowieczne rzeźby sakralne (piety) oraz meble. Zachwycający skrzydłowy ołtarz Matki Bożej Włodzimierskiej, wzruszające portrety małego Karola pędzla Stanisława Ignacego Witkiewicza i Wojciecha Kossaka, w cudownym Wspomnieniu młodości Jacka Malczewskiego odnalazłam atmosferę własnego dzieciństwa.
        Zdumiewającym było odkrycie, że malowana przez Wacława Wąsowicza porcelana na cześć żony Krystalla nosi nazwę firmową "Izabelin". Nieprzypadkowo wśród motywów zdobniczych pojawiają się tematy muzyczne. Izabella Krystall była bowiem skrzypaczką. Jej zabytkowe skrzypce Amatiego, które mąż przechowywał jako najcenniejszą pamiątkę, niestety przepadły w czasie wojny. Pani Izabella i mały Karol zostali jednak godnie upamiętnieni: na zamówienie męża i ojca Karol Szymanowski skomponował jedno z najznakomitszych swoich dzieł - Stabat Mater. Początkowo miała to być msza żałobna, jednak kiedy Szymanowski zwlekał z ukończeniem kompozycji, a Krystalla dosięgła kolejna tragedia - śmierć synka, wówczas kompozytor postanowił napisać ku pamięci obojga właśnie Stabat Mater
       Nie robiłam zdjęć. Panowała taka cisza, że byłoby profanacją rozpraszać kontemplację łapaniem kadrów w aparacie. Wystawa będzie czynna do 6 marca. 

17 komentarzy:

  1. Droga Notario, Ty "musieć" blisko tej kultury mieszkać. Gdzieś między Muzeum Narodowym, Filharmonia i Teatrem Wielkim. Ty zawsze wiesz, co w kulturze i sztuce piszczy. Jak Ty to robisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby tak wziąć cyrkiel i kółeczko zakreślić przez punkty, w których się poruszam, to ani chybi w centrum będzie dworzec ;-) Masz rację, bezdomna jestem, mieszkam na dworcu, tylko mnie nie zdradź ;-)
      Dzięki, że zaglądasz :-)

      Usuń
  2. No to lecę jutro.
    Tymbardziej że jak byłam na Mistrzach Pastelu to chciałam też wejść do Krystalla, ale zabrakło mi czasu.
    No ale kupiłam sobie karnet całoroczny na wszystkie wystawy w MN - to przecież musi mi się zwrócić - no nie? A może nawet zarobię :-)))

    Aa tak na poważnie to też nie miałam o nim pojęcia. Jak to dobrze, że na tym dworcu mieszkasz to wszystko wiesz:-)))

    P.S. A jak juz teraz wiesz że mam ten karnet to wal do mnie jak w dym z propozycją ukulturalnienia mnie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednorazowo można oglądać tylko jedna wystawę, bo inaczej wszystko się miesza i wrażenia późniejsze przykrywają te pierwsze, potem się niewiele pamięta.

      Usuń
    2. Melduję, że byłam i jestem pod duzym wrażeniem. Podobały mi się te "Bramy Wolności" Noakowskiego.
      :-)

      Usuń
    3. Cieszy mnie, ze znalazłaś coś interesującego dla siebie, przed rysunkami Noakowskiego można sobie posiedzieć :-)

      Usuń
  3. dziękuję; i ja się przy Tobie podszkolę. Dajesz cynk,a dalej już prosta droga:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale żeby w języku niemieckim polecać Szymanowskiego w wykonaniu polskich artystów:))! 24 minuty znajdę nieco później, by wysłuchać jeszcze raz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dyrygent niemiecki, chór wiedeński, to i cóż, zapowiedź po niemiecku ;-)

      Usuń
  5. Nie słyszałam w cześniej o Nim.
    Pozdrawiam Notartio. :) .

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tego, co Lorentz wspominał, to jak w 1938 roku kończyli budować nowy gmach muzeum i zorientowali się, że nie mają go czym zapełnić, to wystosował apel do najbogatszych kolekcjonerów, by wsparli muzeum darowiznami. Jedynym, który zareagował, był Krystall...:(
    Nawiasem, to czytając czas już jakiś temu, "Bezcennego" Miłoszewskiego o fikcyjnych poszukiwań zaginionego "Portretu młodzieńca" Rafaela, zastanawiałem się czy stworzona przez autora postać fikcyjnego kolekcjonera, właściciela nieznanych płócien największych malarzy świata, hrabiego Korwin-Milewskiego, nie wzorowana jest aby na Krystallu właśnie...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czytałam o tym wśród różnych informacji około wystawowych, że pierwszą donację uczynił jeszcze przed wojną. Dziękuję za wielce ciekawe uzupełnienie, to jeszcze bardziej potwierdza wyjątkowość osobowości Krystalla.

      Usuń
  7. Akurat idę dziś w miasto celem rozgrzeszenia siebie za to, że zamknęłam się jak orzech w skorupie na swoich podwarszawskich prawie że Kabatach i nie wyściuboliłam nosa nigdzie, nigdzie po prostu, pierwszy raz przez całą zimę nie byłam w teatrze nawet. No dupa. Więc idę, może dotrę i tam, paaaa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś dotrzesz na pewno :-) Rozumiem, też nieraz się zmuszam, żeby wyjść, gdy się zasiedzę.

      Usuń
    2. Byłam na spacerze z przewodnikiem szlakiem osiemnastowiecznej masonerii warszawskiej :D Więc udało się coś znaleźć na szybko. Do MN nie dotarłam, ale i tak jupi. Choć teraz jedyne o czym marzę to grzane wino.

      Usuń
    3. O, to musiało być ciekawe :-)

      Usuń