Skomponował je Antonin Dvořák (1841 - 1904) w trudnym okresie życia, gdy zmagał się z osobistą tragedią śmierci w bardzo krótkim czasie trojga dzieci. Najpierw zmarła nowo narodzona Józefa. Dvořák zaczyna komponować dzieło do najbardziej znanej wersji Stabat Mater Jacopone da Todi. Pierwszy szkic jest gotowy w lutym 1776 r. i dalsze prace zostają wstrzymane na skutek kolejnej tragedii: w krótkim czasie umiera dwoje starszych dzieci: Rużena i Otokar. Kompozytor wraca do dzieła i kończy je jesienią roku następnego - 1877. Powstało dzieło monumentalne, wielka dziesięcioczęściowa kantatowa forma na cztery głosy solowe, chór i orkiestrę. Przejmujący wyraz osobistej tragedii przeniesiony w wymiar uniwersalnego cierpienia. Półtorej godziny zmagania się z okrutnym losem.
Zaczyna się od długiego orkiestrowego wstępu. Potem następują kolejne części. Fragmenty w różnych wykonaniach:
Początek, część I.
Część III chóralna: Eia, Mater, fons amoris:
Część VIII - Fac ut portem Christi mortem... - niesamowita instrumentacja orkiestrowa do duetu sopranu i tenora:
Słuchanie kawałków nie daje jednak wrażenia o takiej głębi jak całość. Oto całość, półtorej godziny pięknej muzyki, fantastycznej instrumentacji, doskonale zestrojonych głosów, przejmującego tekstu - dyryguje wielki Nikolaus Harnoncourt:
najbliższa jestem kobiecie pod murem. cierpienie po stracie dziecka jest nieporównywalne, burzy bowiem naturalny porządek świata. wykrzyczeć je można płaczem, muzyką, słowem. Historia sztuki zna takie przykłady. codzienność i czas niosą ukojenie, ale poczucie straty nigdy nie mija. Dworzak nie rozpacza, jego muzyka koi, pociesza, daje nadzieję. Ty piszesz o muzycznych aspektach, jak odbieram zmysłami:))
OdpowiedzUsuńOdbierać można tylko zmysłami :-) Dużo tutaj jest pocieszającej mistyki, ale w instrumentacji - te niepokojące kotły ! - wyczuwam spazmatyczne napięcie, jak gwałtownie opanowany okrzyk rozpaczy.
UsuńW rzeczy samej, przyjdzie sobie dawkować na raty....
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Pomiędzy częściami są przerwy, można sobie dawkować. A mnie udało się wysłuchać dwa razy w całości, dzień za dniem, w nocy ;-)
UsuńW nocy spij, dziewczyno, byś za dnia nie miała podkrążonych oczu. cz.
UsuńDla muzyki i książki jestem w stanie wiele poświęcić ;-) Mam takie okresy w życiu: raz wstaję przed świtem i robię zdjęcia wschodów słońca, a innym razem siedzę całe noce aż do brzasku :-D Moja mama była sową, a ojciec skowronkiem, ja mam cechy po nich obojgu ;-)
UsuńTo ja sobie z pewnością podzielę...
OdpowiedzUsuńTym bardziej ze znowu mi się coś przyplątało i nadal muszę sie leczyć.
Bo zdaje się, nie wyleczyłaś dobrze poprzedniego paskudztwa. Chyba powinnaś naprawdę bardziej egoistycznie pomyśleć tylko o sobie i skoncentrować się na swoim zdrowiu.
UsuńOj, jak lubię! Dvoraka. Zawsze się cieszyłam, że wziął z romantyzmu tyle, ile było trzeba, bez tego plumkania..
OdpowiedzUsuńRomantyzm w muzyce to jednak nie to samo, co w poezji. Bo i Verdi i Wagner to też romantycy, a z plumkaniem niewiele mają wspólnego ;-)
UsuńJa też lubię Dvoraka, zwłaszcza 3 ostatnie symfonie i koncert wiolonczelowy.
UsuńNa kończącym się właśnie dziś w Warszawie XIX Festiwalu Wielkanocnym Beethovena VII symfonię Dvoraka przepięknie wykonała Orkiestra Filharmonii Czeskiej pod dyr. Jirziego Belohlavka.
Jola
Ja też lubię Dvoraka, zwłaszcza 3 ostatnie symfonie i koncert wiolonczelowy. Na kończącym się właśnie dziś w Warszawie XIX Wielkanocnym Festiwalu Beethovena VII Symfonię Dvoraka przepięknie zagrała Orkiestra Filharmonii Czeskiej.
UsuńJola
Ja jeszcze całego Dvoraka nie znam, mam jeszcze trochę do słuchania :-) Wielkanocny Festiwal podsłuchiwałam w radiu. Wczoraj nowe Dies illa Pendereckiego. Ale za to w dzień była niesamowita Pasja Arvo Parta.
Usuń